9

112 9 0
                                    

Otchłań ciemności.

„Na dnie piekła bulgocze śmiech.“
Charles Bukowski, Faktotum

Pierwsza myśl.

Strach.

Przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki oddech. Nie, nie poddam się tak szybko. Moje oczy spoczęły na brunecie, który uśmiechał się do mnie czarująco i wzrokiem wskazał na drzwi.
Nie boje się. Nigdy nie będę się bała. A w szczególności jego.

Druga myśl.

Walka.

Zacisnęłam dłonie w pięści, zmarszczyłam brwi i podeszłam jeden krok do mężczyzn. On natomiast w uśmiechnął się szerzej i zmarszczył brwi. Zachowywał się, jakby co najmniej czytał mi w myślach. Zaraz zedrę ten arogancki uśmieszek z twojej twarzy.
Zwróciłam uwagę na jego budowę ciała i zwrost. Porównując go ze mną to nie miałam szans. Westchnęłam zrezygnowana.

Trzecia myśl.

Ucieczka.

Moje oczy wędrowały po pokoju szukając coś, co mogło by mi pomóc. Okno, uchylone okno balkonowe. Moje zbawienie. Udawałam że mam zamiar iść za brunetem, lecz gdy tylko odwrócił wzrok na sekundę a ja rzuciłam biegiem w stronę balkonu.

Złapałam się poręczy i spojrzałam w dół.  Widok przedstawiał taras z basenem, aczkolwiek było dość wysoko. Trudno, wolę umrzeć niż iść z nim. Przeszłam na drugą stronę barierki i zamknęłam oczy. Skoczyłam. Nie minęło dwie sekundy i poczułam zimną wodę. Odbiłam się od dna basenu i jak najszybciej wydostałam się z niego. Cała mokra zaczęłam biec w stronę drogi. Przez moje żyły przepływała adrenalina. Biegłam ile sił w nogach.

Nie wiem ile minęło czasu, nie wiedziałam gdzie jestem. Siedziałam na jakiejś ławce na jakimś odludziu. Było zimno, ciemno. Przecierałam swojej ramiona z nadzieją ogrzania, choć widziałam, że nic to nie da, nadal byłam mokra. Adrenalina powoli ze mnie schodziła, czułam ból, zmęczenie i zimno. Moja kostka u nogi bolała, najprawdopodobniej zrobiłam coś z nią, gdy wskoczyłam do basenu.

Moje oczy napełniły się łzami. Cały smutek i złość tego dnia wyszły ze mnie. Płakałam, łkałam i wyłam. Przygryzłam swoje sine wargi by nie wydawać z sobie żadnych dźwięków. Czułam jak moje powieki powoli zamykają się ze zmęczenia. Może obudzę się jutro lub nie.
Nie dane mi było długo spać, odrazu gdy moje oczy ostatecznie się zamknęły, a umysł przenosił się w krainę snów, usłyszałam dźwięk silnika. Poprawiam się na ławce i spojrzałam na osobę, która wyszła z samochodu.

Był to on.

Od razu się rozbudziłam i stanęłam do walecznej postawy, pomimo bólu w mojej kostce i zmęczeniu. Spojrzał mi głęboko w oczy, a arogancki uśmiech pojawił się na jego twarzy.

—Witaj moja uciekinierko.— Zaśmiał się i zgarnął włosy z mojej twarzy. —Masz szczęście, że dziś chciało mi się z tobą bawić. Ale no cóż już cię złapałem, więc wsiadaj do auta.

—Nie, proszę nie.— Powiedziałam, mój głos brzmiał żałośnie. Był pełen bólu, smutku i poddania. —Zrobie wszystko, tylko nie to.— Mężczyzna zmarszczył brwi

—Wsiądź do auta.— Powiedział ostro, ja natomiast nadal patrzyłam mu w oczy i nie ruszyłam się ani o centymetr. —Teraz!— Krzyknął, przeszły mnie dreszcze po kręgosłupie.

Zaczęłam powoli iść w stronę samochodu. Każdy krok mnie bolał. Moja boląca kostka sprawiała, że nie mogłam chodzić. Ale bałam się zatrzymać, bałam się, że coś mi zrobi. Poczułam nagle zimne ręce wokół tali. Nieznajomy podniósł mnie i zaprowadził w stronę samochodu. Zmarszczyłam brwi, lecz nie miałam odwagi, ani mówić, ani spojrzeć na niego.

All my sins  | Jeon JeongGukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz