12

86 8 6
                                    

Zabić sen.

„Zdało mi sie, że słyszałem głos wołający: "Nie zaśniesz już wiecej!"
Makbet zabija sen, niewinny sen, który zwikłane węzły trosk rozplata, grzebie codzienne nędze; sen, tę kąpiel znużonej pracy, cierpiących serc balsam, odżywiciela natury, głównego posiłkodawcę na uczcie żywota.“

William Shakespeare, Makbet

Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen. Zabiłam sen.

Zabiłam sen, moja dusza już nigdy nie zazna spokóju. Przeklęta. Jestem przeklęta.

Obudziłam. Byłam w swoim pokoju. W swoimi starym domu. Szybko wyszłam z łóżka, nie wierząc własnym oczom. To był tylko koszmar, wszystko jest tak jak powinno być. Wyjrzałam za okno, był piękny wiosenny poranek.
Wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę kuchni. Moim oczom ukazała się urokliwa scena scena. Mama robiąca śniadanie, oraz tata, który tylko przyglądał jej się. Za okna ukazywało się słońce, którego ciepło rozlewało się po kuchni. Z radiem leciała delikatna melodia, do której mama nieśmiało się kołysała. Do mojego nosa dotarł zapach świeżo pieczonych cynamonowych bułeczek.

—Cześć kochanie, właśnie miałam cię wołać— Mama uśmiechnęła się do mnie promienie. Tata wrócił na mnie uwagę i pocałował mnie w skroń.

—Usiądź do stołu, skarbie— Powiedział tata i niczym dżentelmen odsunął mi krzesło.

Poczułam szczęście i radość z tego, że mogę być tu z nimi. Było tak jak dawniej, noc się nie zmieniło.
Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Był taki sam jak zawsze, beżowe zasłony, szara kanapa z białymi poduszkami i granatowy fotel. Gdzieniegdzie na półkach stały, ozdoby, kwiatki i zdjęcia.
Zaczęłam przyglądać się fotografią, każda z nich przedstawiała nasza rodzinę. Wszyscy razem, uśmiechnięci. Zdjęcia wyglądały jakby były robione na wakacjach lub na jakiś światach. Niby nic podejrzanego, ale nie mogłam siebie przypomnieć żadnych z tych wspomnień. Zmarszczyłam brwi.

—Kiedy było robione to zdjęcie?— spytałam i wskazałam na fotografie. Tata uśmiechnął o odpowiedział:

—Nie pamiętasz? Podczas naszej podróży po Ameryce. Przecież to było twoje marzenie. Zawsze nas prosiłaś o to— Uśmiechnął się i zaczął jeść swoją porcję.

—Hmm możliwe...— Nie, nie, nie. Nigdy nie marzyłam o tym by zwiedzać Amerykę. Co on mówi? O co tu chodzi.
Mama nagle podała mi moje śniadanie i uśmiechnęła się ciepło i pogłaskała mnie po policzku.
Spojrzałam na talerz, moim oczom ukazała się bułeczka cynamonowa podana razem z  jabłkiem. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się niemrawo.

—Jedz, jedz kochanie. To przecież twoje ulubione— powiedziała kobieta i usiadła obok mnie.
Wszystko było by okej, gdyby nie jeden fakt. Miałam uczulenie na jabłka. Spojrzałam na nich, ze zmarszczonymi brwiami.

—Coś nie tak?— Powiedział tata że zmartwieniem. Mama pogłaskała mnie po ręce, ale szybko ją wyrwałam.

—N-nie dotykaj mnie!— krzyknąłam i wstałam od stołu. —Nie jesteście prawdziwi! Jesteście iluzją! Kłamstwem!

All my sins  | Jeon JeongGukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz