Rozdział V. KŁÓTNIA

68 5 1
                                    

-Cześć. -Powiedział Herbert jako jedyny machając mi, nie długo później podeszła do mnie Estella i wyciągnęła rękę.

Uklękłem i pocałowałem jej dłoń, w końcu to dama.

-Któż to taki?- Spytał Pocket wskazując dłonią na Damiena. -Czyżby to był ten śmieszny kolega z naszej klasy?

-Dokładnie Herbercie. To Damien o ile pamiętacie.

-Nie pamiętam nie uprzywilejowanych podludzi. Spójrzcie jak on wygląda!

-Estello! Nie przypada damie mówić tak o innych.- Skarciłem ją.

-Jasne...a więc Philipie, co przypada mi mówić hm?

-Ja...uhm...- Zapędziła mnie w kozi róg.

-No właśnie, tutaj clearly widać, że z naszym nowym "kolegą" - zrobiła cudzysłów palcami.- jest coś nie tak.-Wyprostowała się dumnie wypinając klatkę piersiową.

-Jasne...a może to z tobą jest coś nie tak "panienko".- Powiedział Damien robiąc cudzysłów palcami.

Ja i Herbert wycofaliśmy się przerażeni, widać było z oczu Estelli ogień spowodowany złością.

-Ja żeś zrobił tak żeś pożałujesz za to "SYNU SZATANA".- Będą się bić na te cudzysłowy czy co?...

-Jasne "MOJA DAMO". -Estella westchnęła na te słowa. Widać było mocno rozzłoszczona.

-Nie mów do mnie w taki niedorzeczny sposób!

-Bo co?

-Bo...bo...ugh! Wychodzę! Mam tego dosyć!- Krzyknęła Estella wychodząc z tego domu

-Estella poczekaj!- Krzyknąłem biegnąc za nią.

-Czego?!- Ponownie krzyknęła odwracając się do mnie przodem.

Spojrzałem w jej rozzłoszczone oczy.

-Nie chciałem, aby Damien cię tak rozzłościł...przepraszam za niego, on jeszcze się uczy.

-Cóż- Odgarnęła kosmyk włosów opadający jej na oczy. -Nie mam zamiaru na razie się z nim integrować.

-Rozumiem.- Stanąłem prosto. -Jednak jeśli zmienisz zdanie i...zobaczysz, że nie jest taki zły jak go malują, to daj mi znać. Dobrze?

-Jasne, oczekuje na to, jednak moje zdanie na jego temat się nie zmieni.

-Dobrze, jak tam uważasz Estello.

Wróciłem do środka i opowiedziałem im o tym zdarzeniu.

-Najwyraźniej muszę być "milszy" następnym razem. - Prychnął Damien.

-To nie miłe, Damienie!- Krzyknąłęm.

-Dlaczego niby? 

-Ponieważ tak się nie robi..

-Jestem synem szatana! Będę robił co chcę!

-Damienie, to tak nie działa do jasne cholery! Musisz stać się bardziej pokorny dla innych ludzi! Pokazać, że można ci zaufać, wtem otrzymasz więcej przyjaciół i nabierzesz doświadczenia. 

-Nie potrzebuję przyjaciół! Nikogo nie potrzebuję!- Po tych słowach serce pękło mi na kawałeczki.

-Tak?...W takim razie nie masz już mnie. 

-...w-w porządku!- Powiedział po czym wyszedł po prostu. 

-....

-Philipie?

-Tak? 

-Może lepiej idź do niego i-

-Nie, dam mu spokój. Minie mu zapewne...zapewne. 

 Zadzwoniliśmy jeszcze po Chrisa i Gregory'ego. Udaliśmy się na Plac Szkolny, który był bardzo blisko mojego domu. Tak, zapomniałem o tym wspomnieć...dokładnie <3.
Kiedy już tam byliśmy Chris zaczął opowiadać o swojej nowej dziewczynie. Męczyło mnie to, iż był on z Estellą. Jednak zerwali, z tego co się dowiedziałem. Poklepałem Chrisa po barku, szkoda mi go było. Gregory nie do końca się tym przejął iż był zakochany w Chrisie, o czym wiedziałem tylko ja. Nikomu nie wygadałem, trzymam mnóstwo sekretów, jedne ważniejsze, drugie mniej ważne, ale wciąż sekrety. Nie mówcie mu, że wam to powiedziałem...

Dwa światy. - Pip x Damien / DipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz