21. Victoria Wright

11 1 2
                                    

                                                                                                   Rose

Obudziłam się z bólem głowy i mocnym bólem brzucha. Do tego mam mętlik w głowie. W niej panował także chaos. Archer wczoraj wieczorem pytał o kłótnię z moją mamą. I co ja miałam mu powiedzieć? Że no słuchaj wykradłam akta twojej mamy, ponieważ chcę ci pomóc i nie mogę patrzeć ja się smucisz? No chyba nie. Jak miałabym mu się z tego wytłumaczyć? Jak? Jak on by na to zareagował jakby się dowiedział? Miałam bardzo dużo pytań i obaw. Najbardziej ciekawiły mnie zdjęcia, które znajdowały się na końcu akt. Boję się, że odkryję za dużo. I jak ja wtedy to wszytko miałabym wytłumaczyć brunetowi? Coraz więcej pytań, obaw, zmartwień. 

- Jak ci się spało? - spytał Archer wchodząc do kuchni zaspanym głosem.  Przygotowywałam dla naszej dwójki śniadanie. Jak na to, że wczoraj przylecieliśmy z Wielkiej Brytanii wcześnie wstałam, bo po szóstej. To na prawdę cud jak  na weekend pełen emocji. A miał być spokojny, nudny. Miałam odpocząć, a co. Jeszcze bardziej się wkurzyłam i do tego jeszcze buzowała we mnie tyle emocji, ze nie wiem gdzie je rozładuję - co sądzisz o wieczorze z Gabrielem?

- Sam na sam? Czy też będziesz? - spytałam żeby się upewniając. Czy chciałabym być sam na sam z blondynem? Chciałabym. Ale czy to nie za szybko? Miałam co do tego kolejne obawy. Jeszce tego było mi trzeba.

- Sam na sam. Może w końcu zrobisz jakiś krok?

- Chyba sobie żartujesz? Ja? Ja mam zrobić pierwszy krok? Czy ty wiesz komu to mówisz? To ja nieśmiała, cicha Rose.

- Już spokojnie. Wiem i to bardzo dobrze z kim rozmawiasz. I też wiem, że jesteś nieśmiała, ale czas przełamać swoje bariery. Rusz na przód, karmelku - to przezwisko z jego ust brzmiało bardzo słodko. Bardzo mi się to podobało.

- Dobrze spróbuję - powiedziałam nie pewnie. Chyba upadał na głowę jeśli się na to zgodzę - napiszesz do niego? - spytałam. Skończyłam robić śniadanie i nakryłam do stołu. Położyłam na talerzach kanapki i dwa kubki,  w których znajdowało się kakao. Archer spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Czy ja już wspominałam, że uwielbiałam ten jego uśmiech. A w szczególności ten szczery. Od razu gdy zobaczyłam go wesołego też się uśmiechnęłam. Nie kontrolowałam tego. To przyszło samo z siebie.

- Napisz od niego. Sama - podkreślił ostatnie słowo. Ne wierzę, że ja się na to zgodziłam. Nie wierzę. Przeklęłam sama siebie w myślach.

- Okej. Zrobię to po zajęciach. Teraz idę się pomalować - rzuciłam i zostawiłam go samego w kuchni.

- Bez makijażu też wyglądasz dobrze! - krzyknął Archer. Uśmiechnęłam się na jego komentarz, ale i tak pomalowałam się. Spięłam włosy w schludnego koka i wzięłam torbę na zajęcia i wyszłam z mojej sypialni. Weszła do kuchni gdzie nie było już bruneta. Usiadłam na krześle barowym i zaczęłam jeść śniadanie, które sama przygotowałam. Kakao było już zimne i przeklęłam w myślach na samą myśl, że nie jest gorące, Nie lubiłam takiego kakao. Chyba nikt nie lubił. No chyba, że się mylę. 

                                                                                                 ***

Zajęcia dzisiaj trwały strasznie długo. Dłużyły mi się jak nigdy dotąd. Chciałam być już w domu. A może jednak nie. Musiałam napisać do Gabriela, bo mój przyjaciel nie da mi spokoju. On zawsze dopina swego. Zazwyczaj także osiąga to co chce. Już nie raz to udowodnił. On był wyjątkowy. Jedyny w sowim rodzaju. Nigdy nie pomyślałabym, że będę miała takiego przyjaciela. Wspaniałego przyjaciela. Na początku nasz przyjaźni tylko się kolegowaliśmy ze względy na Eliota i Ethana. Dopiero gdy j a miałam sześć lat, a on dwanaście zaczęliśmy się tak na prawdę przyjaźnić. Jeszcze mocniej niż wcześniej. Nasza przyjaźń trwa do dziś i mam wrażenie, że jest jeszcze bardziej silna niż gdy byliśmy jeszcze dziećmi.

Only Friends?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz