XV

192 11 7
                                    

Pamiętacie jak wspominałam, że to miał być najlepszy dzień w moim życiu? No właśnie. Tylko miał być DZIEŃ. A na razie była najcięższa noc. Filip odwiózł mnie jakoś koło pierwszej nad ranem, a o 8 już miałam być w biurze Jastrzębia. Przez całą drogę powrotną zamieniliśmy może z dwa zdania.

Strasznie mnie to bolało. Gdybym wiedziała, że chłopak tak zareaguję... Wracając do rzeczywistego miejsca. Ostatnie przeciągnięcie rzęs tuszem i mogłam wychodzić z auta. Nie zdążyłam tego zrobić w domu, bo oczywiście byłam już na skraju spóźnienia. Normalne.

Trzasnęłam drzwiami i wyszłam z pojazdu, zamykając go. Robiło się coraz zimniej co było zauważalne na pierwszy rzut oka. W końcu nieubłaganie zbliżał się listopad. Mocniej ścisnęłam płaszcz i weszłam do budynku. Od razu fala ciepła odbiła się od mojego ciała.

Przemierzając obok hali, widziałam, że chłopacy właśnie kończą trening. Przyśpieszyłam kroku i z impetem wpadłam do biura.
– W samą porę – Kasia podniosła wzrok na mnie i zaśmiała się lekko. W biurze było kilka balonów, serpentyny, a na samym środku stół z przekąskami i niewielki tort. A to wszystko oczywiście w kolorach pomarańczowo- czarnych.

– A co to jest? – podniosłam białą kopertę na której widniało imię i nazwisko młodego libero. Moja towarzyszka odwróciła się w moją stronę i spojrzała mi przez ramię.
– Jak Maks wejdzie tutaj, to damy mu tą kopertę, by sam zobaczył na własne oczy – uśmiechnęłam się lekko, nadal trzymając kawałek papieru w dłoni. Wiem, że dla chłopaka to będzie duża szansa i na pewno będzie chciał ją jak najbardziej wykorzystać.

Po chwili do pomieszczenia wpadł chłopak. Lecz nie była to znajoma twarz.
– Skończyliście?! –  Kasia gwałtownie zareagowała. Chłopak pokiwał głową wchodząc głębiej do pomieszczenia, a ta wyleciała z niego w pośpiechu. Miał na sobie treningową koszulką akademii. Jasne brązowe włosy, wzrost i zarysowana szczęka. Jego duże oczy w końcu spotkały moje, które bezczelnie się w niego wpatrywały.

Posłał mi lekki uśmiech i zaczął się zbliżać. Zrobiło się jakoś dziwnie.
– Hej, my się chyba nie znamy – oparł się biodrem o biurko, do którego stałam tyłem. Odwróciłam się w jego stronę.
– A tak. Jestem Hania, ta od wywiadów i tym podobne – chłopak krótko się zaśmiał.
– Igor – podał mi dłoń. – Gram razem z chłopakami w Akademii – pokiwałam lekko głową.
– Długo grasz?
– Mnie więcej tak jak Filip – moje oczy skupiły się na moich butach. Pokiwałam z uznaniem głową. Nadal czułam wzrok siatkarza na sobie, ale starałam się ukryć to jak to imię nadal na mnie działa.

– Dużo o tobie mówił – teraz uniosłam wzrok. Igor uśmiechał się ciepło, a w jego oczach mogłam wykryć jakiś rodzaj zrozumienia. Moje kąciki ust też lekko drgnęły ku górze. Nagle do biura wleciała znowu Kaśka, a za nią resztą drużyny. Prosiła mnie na chwilę. Nim zdołałam odejść od bruneta, moje oczy spotkały innego bruneta.

Przywitałam się lekkim uśmiechem. Odwzajemnił, ale oprócz tego przeleciał wzrokiem mnie i swojego kolegę z drużyny. Przekręciłam mentalnie oczami i podeszłam do dziewczyny.
– Trzymaj jedno – podała mi małą tubę. Jak się zdążyłam domyślić, było to confetti. – Emilia zaraz przyprowadzi Maksa, a jak ten wejdzie do pokoju to wystrzelimy te cudeńka – podała jeszcze jedno innym kolegom Graniecznego.

Wszyscy się ustawili, gdy tylko z wnętrza korytarza usłyszeliśmy kroki. Były coraz głośniejsze, a do tego doszła rozmowa libero z swoją dziewczyną. Gdy klamka drgnęła, a do niej wszedł siatkarz, wszyscy wystrzelili swoje confetti, krzycząc głośne "Gratulacje!".
– Co tu się dzieję? – Maks z rozbawieniem strzepał resztki kolorowego papieru z włosów, patrząc to na swoją dziewczynę, to na resztę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 21 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Przypadek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz