-Vic wstawaj!!- mówiła Harper z zamiarem obudzenia mnie. Tylko się przebudziłam ale dalej nie otwierałam oczu, ale po chwili dodała
- Twój tata już jest, wstawaj!Automatycznie wstałam jak poparzona
-Gdzie są moje ubrania!!- Powiedziałam szybko do niej w presji.
-Tam- powiedziała wskazując na stołek.
***
Spotkanie z ojcem strasznie się dłużyło. Jedyne co powiedziałam to "cześć" niekoniecznie do niego ale taki był zamiar.
Gdy skończył wreszcie pić kawę, przeszły mnie ciarki. Zaraz miałam siedzieć z nim w aucie.Sama. Chciało mi się płakać nawet nie wiem czemu.
Najprawdopodobniej ostatnie przytulasy od osób, których mam nie widzieć chyba że same przylecą, sprawiały że czułam że powinnam tu zostać, ale nawet nie mam z kim.
Słowa "trzymaj się" albo "wszystko będzie dobrze" nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia, wiedziałam że tak nie będzie. Oni też to wiedzieli.
Tata czekał na mnie cierpliwie na kanapie gdy ja biegałam po domu żeby spakować wszystko co moje lub wszystko co było dla mnie ważne.
Byłam pewna że minęło tylko 30 minut.-Jesteśmy zmuszeni sprzedać ten dom, jeśli czegoś potrzebujesz to weź. Prawdopodobnie przylecimy tu za miesiąc żeby wszystko przygotować. Mam nadzieję że się zgadzasz.
-Tato powiedz mi dlaczego mamy go sprzedać?- Powiedziałam ze śmiechem- od tak zniknąłeś z mojego życia, a teraz mi mówisz że jesteśmy zmuszeni sprzedać ten dom? Nie masz wystarczająco pieniędzy na utrzymanie mnie? No sorry ale to ty miałeś mnie za przeproszeniem ten cały czas w dupie. Nie interesowało cię to, jak żyje, a od tak mam wyprowadzić się z kraju akurat wtedy kiedy ten potwór został aresztowany?Jestem w końcu wolna. Szkoda tylko że nie było cię wtedy gdy mówiła że mam przestać jeść bo się w sukienkę nie zmieszczę.
Patrzył na mnie ze złością w oczach. Czułam że coś zaraz się stanie.
- Nie mam wystarczająco pieniędzy, aby płacić za rachunki gdy nikt nie będzie tu mieszkać. A o przeszłości porozmawiamy jak będziesz dorosła albo conajmniej starsza.Czy jesteś może już gotowa?
-Tak- Powiedziałam nie ukrywając niechęci.
-Lot ma trwać około 12 godzin mam nadzieję że leciałaś kiedyś samolotem.
*wylodowali,odnieśli walizki I spotaknie"
Nigdy nie pomyślałabym że będę stała z tatą w Bostonie przed drzwiami rodziny którą kochałam.
Zadzwoniłam na dzwonek, a po chwili otworzyła nam Mary Lou.
-Dzień dobry- Powiedziałam szczęśliwa.
-Vic kochanie- pociągnęła mnie do siebie i przytuliła- Alexander miło cię widzieć- z jej twarzy można było tylko zobaczyć że uśmiecha się co nieho sztucznie- wejdźcie.
Ich (rodzinny) dom wyglądał cudownie. W tamtym momencie odczułam jak bardzo tęskniłam za tym miejscem i za tymi osobami. W kuchni widziałam Nicka, Matta i Chrisa. Byłam szczęśliwa. Tu z nimi.W tym domu.
-Czy to moi ulubieni chłopcy?-mówiąc to szłam w ich stronę, a oni na mój widok tylko otworzyli usta w zaskoczeniu.
Podbiegli do mnie wszyscy razem i dosłownie się na mnie rzucili. Nie wiem nawet ile tak staliśmy, ale Nick był zbyt ciekawski, i zdążył nam przerwać.
-Co tu robisz i dlaczego jest tu z tobą jakiś typ..ja go nie znam- powiedział nick
-spokojnie to mój ojciec-przewrociłam oczami a po chwili wybuchłam śmiechem bo ich oczy rozszerzyły się automatycznie.
-CO TY GADASZ?!-Zapytał Chris.
-Jak to się w ogóle stało?-zapytał tym razem Matt.
Westchnęłam i zaciągnęłam ich do najbliższego pokoju, akurat była to łazienka.
Opowiedziałam im wszystko od początku, a oni słuchali mnie szczerze i zainteresowani tym co mówię.
Nigdy nie wspomniałam im o tym co robiła mi matka, zawsze opowiadałam im tak żeby to nie było w 100% kłamstwo ale żeby to też nie była w 100% prawda. Bałabym się spojrzeć im w oczy, to było by za dużo informacji jak na jeden wieczór.Zawsze byłam myśli że kiedyś im powiem. Ale kiedy?
-Victoria?-zawołał mój tata.
-Tak?-odpowiedziałam mimo że dalej byłam w łazience z chłopakami.
-Wracamy.
-Juz idę!- Powiedziałam.
Pożegnam się z każdym i obiecałam im że przyjdę do nich jak tylko będę mogła i o ile tata wypuści mnie z domu.
Pierwszy wyszedł Nick a po nim Chris, za to Matt pociągnął mnie za rękaw zamykając drzwi.
-Tori, wszystko dobrze prawda?
-Tak a u ciebie?
-O mnie nie pytaj. Gdyby się coś działo to dzwoń lub pisz.
-Dobrze
Tori to przezwisko z dzieciństwa, i tylko Matt mnie tak nazywał.
Wychodząc z łazienki razem z Mattem, przytuliłam najpierw jego a później resztę. I Powiedziałam do każdego "pa"
Cieszyłam się że jestem w domu mojego taty który miałam nazywać swoim. Byłam strasznie zmęczona po locie i nawet po tej rozmowie. Przypomniało mi się co poraz kolejny zataiłam przed chłopakami. Automatycznie zrobiło mi się przykro.
-Tato?Mam swój pokój?
-Oczywiście że masz swój pokój, zaprowadzę cię. Chodź.
Wzięłam swoją walizkę i szłam za nim. Chodząc po domu zrozumiałam że nie jest taki duży jak go sobie wyobrażałam. Mnie to cieszyło.
W moim pokoju miałam białe łóżko, biurko, szafkę, komodę z telewizorem,garderobę i łazienkę.
-Jak dowiedziałem się że będziesz ze mną mieszkać zrobiłem Ci taki pokój. Możesz oczywiście przestawić sobie meble jak tylko ci się podoba.-mówił dość przyjaźnie.-łazienke masz taką nie za dużą ale jeśli ci się nie podoba to możesz korzystać z głównej.
-Dziękuję.-zrobiło mi się trochę miło bo miałam jakieś resztki empati w sobie ale nie zapomniałam o dzieciństwie.-ja pójdę się myć i spać, dobranoc.
-Miłych snów.
AUTORKA:
Mam nadzieję że podoba wam się jak narazie, i przepraszam że w pierwszym rozdziale nie było wogule trojaczków ale tak już wyszło a nie miłam pomysłów na inny początek. Z góry dziękuję i bierzcie pod uwagę fakt że to moja pierwsza książka. Mogą być jakieś błędy czy coś.
Buziakii💋💋

CZYTASZ
Do you still love me?
Teen FictionVictoria nigdy nie sądziła że chłopak którego zna od dziecka i traktuje jak brata, tak bardzo namiesza w jej życiu.