Rozdział V

62 7 0
                                    

W ten sam dzień Gabriel przejrzał na oczy. Chodził po gabinecie podminowany i co chwilę wpatrywał się w swój tablet graficzny, zerkając przy tym na swoje odbicie, po to by znów zacząć biegać nerwowo po pomieszczeniu. Na Carmen nawet nie mógł patrzeć.
-Głupi, głupi kretyn! Cholerny z Ciebie idiota! Co we mnie wstąpiło?! Nathalie miała rację! Carmen to tylko egoistyczna manipulatorka, która robi wszystko by osiągnąć swoj cel. Z drugiej strony przecież wiem, że Nathalie była zła i zazdrosna o nową pomoc... właśnie Nathalie! Przecież ja jej nie widziałem od kilkunastu godzin! Nie wiem co się z nią dzieje. Biedna od pewnego czasu się stacza. Wygląda okropnie, jest chora, wyczerpana, wszędzie ma jakieś rany, siniaki, prawie nie przychodzi do pracy, jest jakaś taka pozbawiona życia i emocji, w ogóle nie da się z nią porozmawiać, zrobiła się taka cicha i wycofana z życia. To chyba moja wina, zaniedbałem ją. Odrzuciłem ją na rzecz Carmen i może właśnie dlatego jest zazdrosna. Muszę z nią o tym porozmawiać. Muszę poświęcić jej więcej czasu.

Kiedy szedł korytarzem na górnym piętrze dojrzał, że drzwi do łazienki były uchylone. Zerknął delikatnie w tamtym kierunku i dostrzegł jak Nathalie ogląda w lustrze swoją poobijaną twarz, na której przybył jej nowy siniak i kolejne zadrapanie. Już chciał interweniować, kiedy jego uwagę przykuł wibrujący telefon jego asystentki, który leżał na komodzie przed łazienką. Z ciekawości wziął go do ręki i przeczytał wiadomość, która wysłana została od jakiejś Meghan. Jej treść była następująca:

Nie ma sprawy. Rozumiem, że nie możesz już wytrzymać. Tak jak wcześniej rozmawiałyśmy możesz się u mnie zatrzymać na tak długo jak zechcesz. Dopóki nie znajdziesz sobie własnego mieszkania i nowej pracy. Pozdrowienia, widzimy się o 14.00.

Gabriel spojrzał na zegarek - było za piętnaście druga. Potem spojrzał jeszcze raz na Nathalie - rzeczywiście wyglądała jakby szykowała się do wyjścia. Ale tak na zawsze. Mężczyzna szybko nerwowymi ruchami zaczął przeglądać telefon Nathalie. Z pisanych wcześniej wiadomości wynikało, że jego asystentka chciała się wyprowadzić i zrezygnować z pracy.
-Nie mogę do tego dopuścić! - zadecydował.

Zaczekał, aż Nathalie wróci do swojego pokoju i bez namysłu wparował za nią. W kącie pomieszczenia dostrzegł spakowaną walizkę. Dreszcz przeszedł go po plecach.
-Zaczekaj. - rzekł stanowczo i złapał kobietę za rękę. Ona wolnym ruchem odwróciła się w jego kierunku. Ledwo stała na nogach, była doszczętnie wyniszczona. Mężczyzna spojrzał w jej zmęczone oczy, dopiero po chwili dostrzegł rany na jej rękach. Wtedy jego głos zmiękł, ale wciąż był bardzo zdecydowany oraz zdeterminowany. - Nie możesz odejść, nie pozwolę Ci na to.
-Ale Ty już pozwoliłeś. - odparła chłodno. Również w jej głosie słychać było zmęczenie. Zapanowała dłuższa chwila ciszy.
-Wiem, że Ty wiesz o tym co się stało. Przpraszam. Ja nie wiem co we mnie wstąpiło. Czuję się winny. Nigdy nie powinienem był tego robić. Popełniłem błąd. Z resztą... wiele błędów. Dopiero strach utraty Ciebie sprawił, że się ocknąłem.
-Dlaczego Ty mi się tłumaczysz? - spytała zaintrygowana.
-Ja... nie mam pojęcia. Ale nie zostawiaj mnie! - krzyknął łapiąc ją za ręce.
-Przecież widzę, że ją wolisz... o Władcy Ciem też już jej powiedziałeś?! - spytała poirytowana.
-Nie. Bo ja jej nie ufam. Ufam tylko Tobie.
-Jesteś fałszywy, jak ona sama! - krzyknęła a Gabriel zmarszczył brwi.
-A Ty, zazdrosna!
-Ja? A co sobie Emilie, by pomyślała, gdyby widziała, że się całujesz z inną kobietą. Powiedz mi, po jakie gówno tu w ogóle przylazłeś?!
-Bo mi zależy na Tobie bardziej niż na niej. Dopiero teraz to zrozumiałem.
Nathalie zaśmiała się ironicznie, jednak z jej oczu popłynęły łzy.
-Puste słowa...
-Zagalopowałem się, wiem, ale najgorsze co może mnie teraz spotkać to utrata Ciebie. Proszę Cię zostań. Jesteś dla mnie ważna.
-Ważna?! Ważna?! Skoro jestem taka ważna to czemu mi nie wierzysz?! Ja mówię prawdę! Nie ufasz mi i to po tym co dla Ciebie zrobiłam! Przestań kłamać! - tu znów zaczęła się dusić. Gabriel próbował jej pomóc, lecz ona uderzyła go dłonią w rękę. Była naprawdę poddenerwowana. Natomiast projektant próbował zachować spokój.
-Ufam Ci, bo jej nie powiedziałem  o moim sekrecie. Nie wie kto jest Władcą Ciem, nie wie, że pod tym domem znajduje się kryjówka.
-Pfff... kwestia czasu. - odburknęła, po czym przetarła następną łzę. Lały się z jej oczu wręcz strumieniem, ale ona starała się usunąć wszystkie dowody słabości z twarzy.

"NOWA" (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz