- Co myślałeś? - wyrzucam to z siebie z trudem.
James nie odzywa się, tylko patrzy w sufit pustym wzorkiem. Siedzi na krześle z założonymi rękoma. Oddycha lekko, z długimi przerwami.
- Elsa, nie wiem... - mówi po chwili Daniel
- Ale ja wiem! - krzyczę - Mów mi w tej chwili o co chodzi!
James kieruje wzrok na mnie. Wzrusza ramionami i lekko się uśmiecha. Nie odwzajemniam uśmiechu. Patrzę się na Daniela, błagalnie i ostro. Spoglądam ukradkiem na Gray'a. Jego oczy są pełne blasku, a mimo tego takie matowe. Mięśnie rozluźnione, twarz bez wyrazu. Nie poznaję go w najmniejszym stopniu. Boli mnie moja nieznajomość jego osoby. Jak mogę go nie poznawać? Tego samego, mojego Jamesa? Poczułam lekkie ukłucie w sercu. Spojrzałam na Daniela.
- ...Nie wiem czy jesteś gotowa - mówi cicho, popijając parującą z kubka kawę, której zapach rozbudził moją prostą wyobraźnię - Nie wiem, czy to ciebie nie przerośnie. Nie wiem jak poradzisz sobie z tym wszystkim. W różnych sytuacjach jesteś zdolna do nieprzemyślanych czynów. Głupich czynów... - przerwał na parę sekund - To skomplikowane, boję się, że to cię w jakiś sposób zaboli.
- Jestem wytrzymała, nie martw się o mnie. Wytłumacz mi o co ci chodzi, bo nie wytrzymam, a jak nie to ten nóż wyląduje w twoim brzuchu - wskazuję na broń wiszącą na bladej ścianie.
- Nie bądź taka agresywna, Herondale - pierwszy raz odezwał się Jem, co trochę mnie zdziwiło.
- Przymknij się, Gray - odpowiadam arogancko, a on tylko patrzy się na mnie dziwnie i odwraca się do szefa Instytutu.
- Elsa, James też może nie być na to gotowy. On nie jest jak ty. Nikt nie jest taki jak ty.
Chłopak tylko wzruszył ramionami. Daniel westchnął. Wziął telefon do ręki telefon i wyszeptał coś do słuchawki.
- Zamówiłem napoje. To będzie ciężka rozmowa.
***
Siedzę na krześle i sączę gorący, ziołowy napój. Wdychając jego opary, przenoszę się w zupełnie inny świat. Lepszy świat. Bez tych problemów i sporów. Świat idealny. Opanowałam do perfekcji swój oddech. Trochę się uspokoiłam.
- Przykro mi to mówić - urwał w pół zdania, a otaczająca nas cisza zabijała mnie z sekundy na sekundę. Rozcinała skórę, przypalała ją, łamała kości, skręcała stawy, podduszała - zabijała. -- Ale.. - odezwał się nieoczekiwanie - Matthew Herondale nie jest twoim biologicznym rodzicem.
Upuszczam picie na podłogę, oparzając sobie przy tym skórę. Otwieram usta.
- Nie. Oczywiste, że jest moim biologicznym ojcem. Nie masz prawa sugerować, że moja matka była dziwką i puściła się z kimś innym.
- Nie sugeruję, że puściła. Informuję cię tylko, że twoja matka zdradziła twojego ojca z kimś innym.
Wstałam gwałtownie i przewróciłam ojca.
- Nie. Kłamiesz.
- Nie zachowuj się jak dzieciak, Herondale - powiedział groźnie Daniel - Siadaj z dupskiem na krzesło i pozwól mi dokończyć.
Prycham, ale wykonuję polecenie.
- Co jeszcze ciekawego powiesz mi o mojej rodzinie? Chętnie posłucham. To kto jest moim prawdziwym tatusiem?
- Aaron
***
Zaniemówiłam. Patrzałam na niego szeroko otwartymi oczyma. Zaczęłam się śmiać.
- Jak możesz aż tak kłamać.
- Jak możesz zarzucać mi takie rzeczy - prychnął obrażony - Nie jesteśmy w piaskownicy, Herondale - zmierzył mnie pustym wzorkiem.
CZYTASZ
We włosach kwiaty, w głowie demony
FanficElsa Herondale. Zwykła Nocna Łowczyni z pozoru. Ale pozory mylą. Jej rodzice zginęli w walce z demonami. Załamana ucieka i prowadzi życie zwykłej Przyziemnej. Poznaje Adama, dzięki któremu odrywa się od rzeczywistości. Wszystko wydaję się być w norm...