|5|

3 1 0
                                    

Dwudziesty trzeci grudnia. Dzień przed Wigilią. W każdym domu panuje nerwowa atmosfera zarówno w przygotowaniu wykwintnych wigilijnych dań, jak i ubrania choinki. Nadia uśmiecha się pod nosem na myśl, ile rodzin musi być teraz skłóconych lub kłócić się o to, jak ma wyglądać dobrze udekorowane drzewko. W duchu jest świadoma swojej wredoty do tego świata i otaczających ją ludzi. Nawet jej współlokatorka udekorowała swoją część pokoju, a z korytarza roznosi się zapach pieczonych pierniczków.

- Dekorujesz coś po swojej stronie?

- Nie - odpowiada, patrząc się na ścianę. - Nie lubię świąt.

- Ale gdzie pójdziesz, akademik jest zamknięty na te trzy dni?

Ona sama nie wie, dokąd ma pójść. Może wynajmie pokój na trzy dni w jakimś małym i mało znanym hotelu, a może skorzysta z propozycji Logana i spędzi z nim czas w jego rezydencji. Po chwili jednak odpuszcza tę myśl. Świadomość, że będzie tam przemądrzała Donna, doprowadza ją do szału i odruchów wymiotnych. Ile by dała, aby nigdy nie poznać owej kobiety. Zostało jej jedynie, może pogodzić się z myślą, że jakimś dziwnym trafem ta kobieta magicznie zniknie z jego życia i zostawi go w spokoju. Już wyobraża sobie siedzenie przy świątecznym stole i fałszywe uśmiechy a w głowie zamiar wywiezienia tego czegoś na drugi koniec świata.

- Nadia - Głos współlokatorki wyrywa ją z szatańskiego planu. - Masz gościa.

Młoda dorosła podnosi się z łóżka i znika za drzwiami frontowymi. Na korytarzu zauważa Augustina. Może się domyślać, o co chodzi. Jednak w zachowaniu chłopaka jest coś dziwnego, co w jakimś stopniu zaczyna ją niepokoić.

- Augustin?

- Panienka wybaczy - Niepewnie się prostuje. - Pan Logan mnie przysłał z pytaniem o panienki jutrzejszy dzień.

Nad jedynie wzdycha cicho. To jest ten moment, w którym musi podjąć decyzję, ponieważ później nie będzie odwrotu.

- Powiedz Loganowi, że przyjadę do niego na święta. Albo nie - Zatrzymuje go. - Sama go o tym poinformuje.

Chłopak jedynie lekko się uśmiecha i odchodzi. Dziewczyna czuje, że decyzja, którą podjęła, może odbić się czkawką. Musi jednak zachować pozory. A przecież każdy dookoła wie, że jest szalona i zadawanie się z nią to również szaleństwo szalonych. Musi się jakoś przygotować do tego wydarzenia. Pakowanie średniej wielkości walizki zajmuje jej dobre półtorej godziny nerwów i trzykrotnej rezygnacji z wyjazdu. Raz o mało nie wyszła z siebie podczas zamykania tego przecudownego przedmiotu pełnego ubrań i masy innych pierdółek. Właśnie w takich momentach żałuje, że jest kobietą. Pakowanie się to rzecz, której ona szczerze nienawidzi, ale z drugiej strony nie pozwoli nikomu innemu tego zrobić.

- Święta z rodziną - rzekła współlokatorka. - Pewnie nie możesz się doczekać.

- Tak, tak, jak widać - odpowiada smętnie. - Cholerna walizka!

Drugie dziewczę tylko się śmieje. Nat zdaje sobie sprawę, że nie znają się zbyt dobrze. Każda ma jakieś swoje sekrety. Czasem porozmawiają o rzeczach kompletnie niezwiązanych ze studiami. Jednak to i za rzadko się zdarza.

- Właściwie - Nadia przerywa chwilową walkę z walizką. - Dlaczego nie pojechałaś wczoraj do domu?

Anda nie odpowiada od razu. Widać, że nagle jej twarz się nagle zmieniła. Znikł uśmiech, a jego miejsce zajął strach, mięśnie się napięły. Dziewczyna spogląda na nią jeszcze przez chwilę, po czym orientuje się, że być może osoba, z którą dzieli pokój, ma kłopoty.

- Nie jestem pewna czy chce tam wracać - An odwraca wzrok. - Nie jestem tobą, że masz szczęśliwą rodzinę, a tym samym masz dokąd pójść.

Nadia jedynie jest zszokowana spostrzeżeniem. I to w dodatku mylnym. Dopiero teraz zdaje sobie sprawę, jak bardzo z Loganem tworzą pozór szczęśliwego ojca i równie szczęśliwej córki.

Zakochaj się we mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz