Nat nadal nie może uwierzyć w wiadomość, którą otrzymała parę dni temu. Za kilka godzin kraj, w którym przebywa, powita Nowy Rok. A ona siedzi sobie w ogromnej rezydencji, gdy jej szofer leży w szpitalu. Nawet nie może go odwiedzić. Włóczy się po domu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Nie widziała się dzisiaj z Loganem. Właściwie to ostatni raz spotkała go przed paroma dniami, jak razem z Juliem jechał na spotkanie biznesowe. Niezbyt spodobała się jej ta wizja, może ze względu na człowieka, którego nie lubi. I z wzajemnością. Donna wyszła z samego rana na zakupy. Według jednej ze służących nie może żyć bez wydania chociaż jednego euro na jakieś drobnostki. Jej pokój pełen jest biżuterii i wszelkich sukienek. Ta kobieta nie nosi nic innego. A gdyby jej zaproponować wyjazd w góry czy chociażby kemping spojrzałaby na proponującego piorunującym wzrokiem gotowa zabić ze szczególnym okrucieństwem. Dziewczę siada w holu i niecierpliwie czeka, aż ktoś pojawi się na horyzoncie gotów ponudzić się razem z nią. W pewnym momencie jej wzrok pada na korytarz i boczne drzwi znajdujące się z lewej strony. Zastanawia się, czy aby nie skorzystać z sytuacji i nie zajrzeć do środka. Prawdopodobnie pomieszczenie należy do Logana, więc jeśli ma się komukolwiek tłumaczyć to tylko jemu i nikomu więcej. Jeszcze dłuższą chwilę rozważa każde za i przeciw, aby ostatecznie wstać i skierować się w jego stronę. Zanim jednak wejdzie do środka, rozgląda się rozważnie czy nikogo nie ma w pobliżu i cichutko naciska klamkę, mając głęboką nadzieję, że w środku też nikogo nie zastanie. Pomieszczenie jest sporej wielkości. Była w tym gabinecie parę dni wcześniej jednak nie miała okazji się przyjrzeć bliżej. Przypomina sobie o barku stojącym w rogu pomieszczenia, niedaleko biurka. Nadia patrzy na ścianę naprzeciw. Wisi na niej obraz dostojnego mężczyzny w szarym garniturze z czarnymi niczym węgiel włosami. Od razu rozpoznała Julio. Logan mimo swojego charakterku jest bardziej do zniesienia niż on. I ta dziewczyna cieszy się, że za niedługo będzie mogła na spokojnie i bez obaw opuścić rezydencję i wrócić do siebie. Lubi towarzystwo, ale bardziej lubi samotność. W tym wypadku nie ma możliwości, aby odpocząć. Nat staje po drugiej stronie biurka i postanawia otworzyć małą półkę. Okazuje się, że jest zamknięta. Przenosi na moment wzrok na drzwi, po czym postanawia znaleźć sposób na otwarcie jej i być może odkrycia sekretu jednego z dwóch mężczyzn. Nim jednak wykona jakikolwiek ruch, z holu dobiega do niej huk. Dziewczę cofa się i ostatecznie postanawia sprawdzić, o co chodzi. Wtem jakby rozegrało się piekło. Ponownie chowa się w gabinecie, gdzie lada moment także dochodzi do otwarcia ognia. Przez krótki ułamek sekundy zauważa także Logana, który upada na ziemię. Jest osłabiona, ale mimo wszystko udaje jej się jakoś do niego doczołgać.
— Logan — mówi. — Logan, słyszysz mnie?
Mężczyzna jedynie mruknął coś pod nosem. Z jego klatki piersiowej sączy się krew, którą dziewczyna stara się zatamować. Parę minut później ponownie daje się słyszeć strzały, a Nadia próbuje odciągnąć rannego mężczyznę z dala od centrum ostrzału. Nawet nie chce myśleć, jak wygląda wnętrze hacjendy i zdaje sobie sprawę, że Logan z pewnością wpadnie w szał, gdy tylko zobaczy straty na swoje oczy. Nieustannie także próbuje rozmawiać ze swoim opiekunem prawnym, aby nie stracił przytomności. Dopóki nie przybędzie pomoc, muszą sobie jakoś poradzić. Strzały ustają na dobre po upływie może piętnastu minut. Tak szacuje je dziewczyna, która zaczyna tracić kontakt ze światem, jednak jej silna wola i chęć przetrwania jest silniejsza. Takie postawiła sobie teraz zadanie. Nawet nie wie, w którym momencie dostrzega pochylającą się nad nią Arete i jednocześnie krzyczącą do innych.
— Pomóż Loganowi — rzekła.
Jej głos w tym momencie brzmi tak, jakby znajdowała się w głębi oceanu i nie może wypłynąć na powierzchnię. Jej oczy zamykają się coraz bardziej, a ona walczy do ostatka. Docierają do niej strzępy słów, jednak ich nie rozumie. Ostatnie co pamięta to podziurawione ściany pomieszczenia, w którym niedawno razem z Logiem i innymi domownikami jadła kolację wigilijną. W drzwiach nie ma szklanych szyb. I wie, że musi odpuścić. Nie ma już siły dalej walczyć. Nie wie, czy pomogła opiekunowi. Głos Arete ginie w tle, a ostatnie co słyszy to trzask drzwi karetki.
Budzi się w szpitalu z ogromnym bólem głowy jakiś czas później. Oślepia ją białe światło, a ona zmuszona jest kilka razy mrugnąć. Przekręca głowę w bok i zauważa, że nikogo poza nią nie ma. Ból odczuwa także w ramieniu. Instynktownie chwyta się za to miejsce, sycząc.— Szlag — Zaklęła.
I próbuje podnieść się z łóżka. Rana i zawroty głowy sprawiają jej trudności, jednak po kilku próbach udaje jej się usiąść. W pamięci pojawiają się obrazy strzelaniny. Zegar także wskazuje godzinę trzecią w nocy. Już dawno jest po Nowym Roku, a ona nawet nie złożyła swoim przyjaciołom życzeń noworocznych. Wszystko dzieje się na odwrót. Inaczej niż powinno.
— Powinna pani leżeć.
Nie jest w stanie namierzyć głosu ani osoby, do której należy. Nie widzi nikogo. Żadnego zarysu postaci. Jakby zatraciła zmysł wzroku.
— Jestem… tutaj.
Wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna pojawia się przed jej oczami i przygląda się ze współczuciem w oczach. Ona jedynie ponownie cicho wzdycha i właśnie w tej chwili jest jej już wszystko jedno. Wiedziała, na co się pisze, a mimo to podjęła się zadania. Nie powinno jej zatem dziwić, że ląduje w szpitalu częściej niż do tej pory. Przygląda się nieznanemu osobnikowi jeszcze przez chwilę i próbuje stanąć na nogi. Zanim jednak to się stanie, zdąży się zachwiać kilkukrotnie, a gdyby nie pomoc nieznajomego runęłaby jak długa na podłogę.
— Dziękuję — Wyszeptała tylko.
Na co on delikatnie się uśmiechnął. Pomógł dziewczynie ponownie usiąść na łóżku. Od razu dostrzegła, że jego mięśnie się napięły.
— Jest pan zdenerwowany — Zgaduje.
On nic nie mówi. Doskonale wie, że dziewczę ma rację. On sam nie ma pojęcia, dlaczego tu jest. Bo może tak musi być.
— Co się stało? — Pyta.
Interesuje go jedynie to co, powie ta dziewczyna. Jak wiele informacji mu przekaże. Czy na pewno mu zaufa?
— Długa historia — odpowiada wymijająco. — Naprawdę długa.
I spogląda w stronę głównych drzwi sali, w której aktualnie się znajduje. W tej chwili wolałaby być w zupełnie innym miejscu. Nie ma pojęcia, gdzie jest osoba, która bardziej od niej potrzebowała pomocy.
— Patrzysz w te drzwi, jakbyś oczekiwała, aż pojawi się w nich ktoś, na kogo czekasz — Zauważa mężczyzna. — Czy mam kogoś zawołać? Może ktoś bliski czeka, aby z tobą porozmawiać?
— Przyjechałam tu z ojcem — Przenosi na niego wzrok. — Jest gorzej ranny ode mnie. Chcę go odszukać.
— Chyba żartujesz. Pomogę ci go znaleźć, ale pod jednym warunkiem.
— Nieznajomi nie stawiają mi warunków — Prycha. — Nawet tacy jak pan.
— Proszę, tylko abyś tutaj została — Dokańcza. — Poszukam go i jak tylko się czegoś dowiem, natychmiast się pojawię.
Ona jedynie może przystać na propozycję. Czy chce, czy nie musi przyznać mężczyźnie rację? Sama jest ranna, a chodzenie po całym szpitalu wcale by nie pomogło, a zaszkodziło jej samej.
— Kogo mam szukać?
— Logan Collero.
— A ty jak masz na imię?
— Nad… — Waha się chwilę. — Carly Benitez.
Mężczyzna jedynie kiwa głową, a po chwili znika za drzwiami. Dziewczyna czuje się przytłoczona wydarzeniami, jakie mają miejsce. Rana ponownie daje o sobie znać, a ona nawet nie wie, kim jest mężczyzna, z którym zamieniła parę słów. Przeszło jej właśnie w tej chwili przez myśl, że może to być jeden z zabójców, którzy pojawili się w rezydencji. Na samą myśl, że podała swoje i prawnego opiekuna dane zrywa się, ale natychmiast dostaje zawrotów głowy. Jest zmuszona zamknąć oczy i zdrzemnąć się, aby nabrać trochę więcej sił.
CZYTASZ
Zakochaj się we mnie
ActionBohaterką powieści jest młoda dziewczyna o imieniu Nadia, która prowadzi podwójne życie z głęboko skrywanymi emocjami. W duchu przekonuje siebie, że bez miłości da się żyć. Jednak jej rzeczywistość zmienia się, gdy otrzymuje zlecenie, które może cał...