18. Rozdział, który sami musimy napisać

154 14 22
                                    

Next day

-Never put my love out on the line - śpiewałam cicho pod nosem starając się wymyślić dalszy ciąg mojej nowej piosenki. -On the line. Co dalej? - mówiłam sama do siebie.

Odkąd wczoraj zrozumiałam, co czuje do pewnego bruneta te myśli nie dawały mi spokoju. Całą noc spędzoną u boku Bojana, rozmyślałam o tym. Wiedziałam, że muszę komuś o tym powiedzieć, a że mój najlepszy przyjaciel i przyjaciółka nadal nie raczyli się zjawić do mojej głowy wpadł pomysł.

Przeleję swoje uczucia na papier. Zmienię je w piosenkę, która będzie dedykowana mojej muzie.

-Co tam robisz? - zapytał chłopak, który pojawił się za mną.

-Wpadłam na głupi pomysł, żeby napisać nową piosenkę - powiedziałam opierając głowę o oparcie kanapy i patrząc na chłopaka do góry nogami.

-To wspaniale. Chce ją usłyszeć jako pierwszy. W końcu jestem twoim fanem #1 - zaśmiał się.

Znów poczułam to uczucie w podbrzuszu, w które tylko on mnie potrafił wprawić.

Tak na mnie działał Bojan Cvjetićanin.

Słoweniec dał mi kolejny dowód na to, że różni się od moich byłych. On wspierał mnie w tym co robię. Kibicuje mi, świętuje ze mną po zwycięstwie i pociesza po porażce. Pomaga mi skupić się na mojej pracy, co nie zawsze mu wychodzi.

Moich dwóch byłych nigdy tak nie postąpiło. Mieli gdzież to co robię, chyba, że coś mi się nie udało. Wtedy od razu zaczęły się wyzwiska, wmawianie mi, że nic nie potrafię, że nic nigdy w życiu nie osiągnę.

Teraz trafiłam na tego właściwego chłopaka.

-Say yes to the right guy? - zaczęłam myśleć, aż w końcu mnie oświeciło. -Never say yes to the right guy! - krzyknęłam, na co brunet zmarszyl brwi ze zdziwienia.

Wyprostowałam się i od razu zapisałam kontynuację piosenki. Odłożyłam długopis i poraz kolejny przeczytałam całość szeptem. Poczułam, że ktoś siada na miejscu obok mnie, ale zignorowałam to myśląc nad następnymi linijkami tekstu. Jednak tą czynność przerwał mi osobnik znajdujący się po mojej prawej stronie.

Poczułam dłonie chłopaka na mojej talii i jego oddech na karku, co sprawiło, że moje ciało przeszył przyjemny dreszcz. Przymknęłam oczy i wstrzymałam oddech, gdy chłopak złożył pocałunek na mojej szyi, a jego lewa ręka powoli błądziła po moim udzie.

Mruknęłam cicho, wciąż czując jego usta, które składały pocałunki, tym razem na moich odkrytych ramionach. Czułam, jak Słoweniec uśmiecha się słysząc to. Chwycił mnie w biodrach i usadził sobie na kolanach odwracając mnie w swoją stronę.

-Aż tak na ciebie działam skarbie? - zapytał, a uśmiech nie schodził z jego ust.

-W sensie jak? - odpowiedziałam starając się ukryć drżenie mojego głosu.

Co on ze mną robi.

-Dobrze wiesz jak - szepnął składając pocałunek pod moim uchem. -Ale podoba mi się to.

-Nie cierpię cię, Cvjetićanin - powiedziałam cicho i spojrzałam w jego oczy.

-Wiem, że mnie kochasz - z tymi słowami wbił się w moje usta.

Momentalnie oddałam pocałunek, wkładając to wszystkie uczucia, jakie czułam do tego cholernego słoweńskiego piosenkarza. Poczułam jego dłonie na dole moich pleców, a że założyłam dzisiaj dość krótka koszulkę, zważając na temperatury panujące w Barcelonie, to miejsce było odkryte. Pod wpływem jego dotyku, moje całe ciało oblała gęsią skórka, którą chłopak musiał wyczuć, bo od razu się uśmiechnął w moje usta.

Jego ręce zaczęły bladość powolnie po moich plecach, a ja swoje wplątałam w brązowe kosmyki jego włosów. Nasz pocałunek z powolnego i delikatnego, przerodził się w bardziej namiętny i zachłanny. Nasze języki prowadziły wojnę o dominację, którą i tak wygrał chłopak. Jednak po chwili przeniósł się pocałunkami na moją szyję, obojczyki I ramiona, zostawiając na nich czerwone ślady.

Gdy Bojan już zamierzał pozbyć się górnej części mojego ubioru, po pomieszczeniu rozległ się donośny odgłos mojego dzwonku do telefonu.

Zeszłam niechętnie z chłopaka i odnalazłam mój telefon, który znajdował się pod kartkami, na których próbowałam wymyśleć nowy utwór. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam nazwę "Andrzej".

-Lepszego momentu nie mogłeś sobie wybrać? - zapytałam przykładając telefon do ucha.

-Przeszkadzam wam? - zaśmiał się. -Jeśli tak to przepraszam. Mogłabyś łaskawie wsiąść w samochód i przyjechać po nas na lotnisko? Trochę jesteśmy zmęczeni i chcemy już wskoczyć do łóżek w twojej jakże luksusowej Villi. Czekamy.

Rozłączył się. Po tej rozmowie mimowolnie uśmiech wpłynął na moje usta.

-Jedziesz ze mną po naszych przyjaciół? - zapytałam Bojana siedzącego za mną.

Chłopak spojrzał na mnie wzrokiem dającym mi jasno do zrozumienia, że chciał dokończyć to co zaczęliśmy.

-Nie to miałem w planach - odpowiedział.

-Potem pomyślę o tym, czy do tego wrócimy - uśmiechnęłam się słodko i musnęłam go szybko w usta.

-No dobra - odwzajemnił uśmiech i wstał z kanapy.

Nie wiem jak to się stało, że razem z Cvjetićaninem zaczęliśmy się zachowywać w taki sposób. Prawdopodobnie przyczynił się do tego wczorajszy wieczór, gdy ja i chłopak mieliśmy pocałunek, który ciężko wymazać z pamięci.

Pocałunek, który sprawił, że poczuliśmy do siebie coś więcej niż zwykła przyjaźń. Mimo, że nie wyznaliśmy tego osobiście, wiedziałam, że chłopak również to wyczuł. Dało się to zauważyć po tym, jak chłopak od samego rana prawił mi komplementy, zdrabnial moje imię lub nazywał mnie różnymi słodkimi przydomkami typu "skarbie" czy "kochanie". Nie wiedziałam jeszcze jak to się dalej potoczy. Nie wiedziałam, czy jest nam pisane szczęście. Lecz wiedziałam, że zaczęliśmy nowy rozdział w naszych życiach.

Rozdział, który sami musimy napisać.

Zmagovalec | Bojan CvjetićaninOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz