Charlotte
W dzieciństwie nam, dziewczynkom, sprzedaje się piękne bajeczki o księciu na białym koniu, a starsze panie pouczają nas, że poznamy moment, kiedy spotkamy tego jedynego. Bo facet musi być uprzejmy, zabawny, przystojny, mądry, odpowiedzialny, pewny siebie, musi być gentlemanem, ale zarazem nie może być zbyt kobiecy. Musi traktować swoją wybrankę jak księżniczkę, a jednocześnie to on musi nosić w związku spodnie.
A dziewczynki? Mają być ładne, ale same nie mogą o tym wiedzieć. Mają być zadbane, szczupłe, mądre, uprzejme, a zarazem nieśmiałe. Mają być zaradne, ale pozwalać facetom się wyręczać. Mają się dobrze uczyć, ale póżniej nie mogą zajmować najwyższych stanowisk, bo one należą do mężczyzn. Dziewczynki mają zajmować się domem, pracować (bo przecież też mają zarabiać, tylko trochę mniej od płci męskiej, mimo że na tym samym stanowisku), pięknie wyglądać, rodzić dzieci oraz zadowalać swojego męża.
Moi rodzice poznali się w biurze. Ojciec potrzebował nowej asystentki, a pewna kobieta, która dopiero co przyjechała do Nowego Jorku, szukała pracy. I tak moja matka zatrudniła się u starszego o parę lat dziedzica dobrze prosperującej firmy inwestycyjnej, mimo że skończyła z wyróżnieniem stosunki międzynarodowe oraz socjologię. Przez brak środków mogła zostać zaledwie asystentką, a później matką. Przyzwyczaiła się do bogatego życia, gdzie nie musi martwić się o pieniądze, choć sama się nie utrzymywała. Zajmowała się jedynie domem, no i dziećmi. Nie mam jej za złe tego, że opierała się na pieniądzach mojego ojca. Wychowała się w domu dziecka, gdzie została wysłana od patologicznej rodziny, dlatego taka stabilność finansowa oraz miłość ojca, dała jej nieopisaną ulgę i ostoję.
Nie potrafię jej jedynie zrozumieć.
Lata siedzenia nad książkami w obskurnym pokoju wynajmowanym za grosze na studiach poszło tak naprawdę na marne. Moja mama ma ogromną wiedzę, a jednak osiadła w miejscu, w willi swojego szefa i teraz wypowiada się jedynie w radzie jednego z okręgów miasta.
Ja przysięgłam sobie, że będę inna.
Szczególnie, kiedy ojciec firmę przepisał na mojego młodszego o rok brata.
Awantura, jaką wtedy wywołałam w domu, była tak destruktywna, że tata nie odzywał się do mnie przez dwa tygodnie, a mamie stawały łzy w oczach, za każdym razem, gdy na mnie patrzyła.
Byłam i będę na nie. Dlaczego, do cholery, tak to działa w mojej rodzinie? Dla mnie i tak te bajeczki są gówno warte. Frustruje mnie ten podział i wysokość stopni schodów, po jakich muszą przejść kobiety, a po jakich mężczyźni. Bo zdecydowanie nie są sobie równe.
Dlatego gdy wybrałam prawo na Harvardzie i nie ukrywam, że idzie mi na nim świetnie, ojciec prawie dostał szału. Nie wstydzę się przyznać do tego, że swoją edukację oparłam o jego pieniądze, ani tego, że chętnie korzystam z wsparcia finansowego, a on sam mi tego nie szczędzi. Ważna jest ta szpileczka, którą wbiłam mu już, kiedy mówił mi, że muszę być dziewczęca i zamiast spodni, nosić urocze sukieneczki.
A samych facetów mam po dziurki w nosie. Chociaż nie. Mój błąd. Po dziurki w nosie mam już szukania swojego pieprzonego księcia.
Chodzenie do elitarnej szkoły dla dziewcząt sprawiło, że jedyni mężczyźni, z jakimi miałam kontakt, byli przyjaciółmi ojca, którzy na karku mieli trzykrotność mojego wieku. Dlatego też nie mogłam się już doczekać, gdy w ósmej klasie zmieniłam szkołę, w której uczyły się obie płcie. Jakież wielkie było zaskoczenie tej naiwnej dziewczynki, marzącej o prawdziwej miłości, kiedy zorientowała się, że wylądowała wśród obrzydliwie bogatych ludzi, żyjących od imprezy do imprezy.
CZYTASZ
Do I Know Me?
RandomCiosem dla obracającej się wśród pieniędzy, wpływów i znajomosci Charlotte Mercer z pewnością jest oddanie firmy jej młodszemu bratu. By zrobić na złość ojcu idzie na studia. I to nie byle jakie. Wybiera prawo na jednej z lepszych uczelni na świecie...