Rozdział 21

2.6K 117 50
                                    

Don't Blame Me, Taylor Swift

Cameron

Smakuje wanilią i wiśniami, co sprawa, że kompletnie zatracam się w tej chwili. Nie przyznaję się do tego, ale dokładnie wiem, kto dominuje w pocałunku. I wcale nie mogę uznać tego za coś, co mi doskwiera. Wręcz przeciwnie. Czuję jak ciepło jej ciała powoduje szybszy przepływ krwi w moim.

Charlotte wydaje z siebie cichy jęk. Nigdy nie jest głośna, dlatego nawet tak nieznaczny dźwięk odbieram jak pieprzony krzyk. Drży pod moimi dłońmi, sama sunąc mi paznokciami po szyi.

– Cam...

Nienawidzę, gdy się tak do mnie mówi, gdyż w mojej głowie automatycznie pojawiają się obrazy osób, o których pragnę zapomnieć. W ustach Charlie brzmi to jednak inaczej. Nazywa mnie "Camem", chociaż do jej osobowości niezbyt pasują przezwiska i zrobnienia. To silna kobieta, wiedząca czego chce od życia. A przynajmniej takie sprawia wrażenie, ciągnąc mnie za włosy w dół. W głębi jednak wiem, że z chęcią by mi się oddała.

Jesteśmy w moim mieszkaniu. Nie lubię dzielić się z innymi moją przestrzenią, ponieważ jak pozwoliłem na to dwóm kobietom, one zamieniły moją radość z życia w popiół.

Doprowadzam Charlotte do łóżka. Chwilę chwieje się na swoich szalenie wysokich szpilkach, gdy jej nogi dotykają materaca. Mruga, patrząc mi w oczy, a ja na moment zamieram. Trąca językiem usta, płynnie wplątując sobie palce we włosy. Siada na skraju łóżka i odchyla głowę, by nie przerywać kontaktu wzrokowego. Nie ruszam się. W mojej głowie pojawia się spokój, widząc ją w swoim mieszkaniu, jednocześnie we wnętrzu szaleje żądza.

Jej usta znajdują się na idealnym poziomie, lecz z jakiegoś dziwnego powodu nie o tym teraz myślę. Klękam przed nią i łapię między palce jej brodę. Jest zaskoczona, ale nie cofa się, nawet kiedy opieram czoło o jej. Przypominam sobie jej wyraz twarzy, gdy stała pośrodku gabinetu i z troską w oczach pytała czy wszystko u mnie w porządku.

– Zatracam się w tobie.

Moja pieprzona prawniczka odciąga mnie od wszystkich problemów.

Charlie jednak nie pozwala tej chwili trwać zbyt długo, co wcale mnie nie dziwi. Nie jest ckliwa. Zamiast tego formuje z ust chytry uśmiech i nakierowuje moją dłoń na swój brzuch. Wykorzystuje fakt, że nade mną góruje, wypinając w moją stronę klatkę piersiową. Mimo że ona pewnie wsuwa sobie nasze dłonie pod spódniczkę, ja nie pozostaję jedynie na jej warunkach. Przejeżdżam językiem po zarumienionym dekolcie, nie odrywając spojrzenia od jej oczu. Kiedy palcem natrafiam na wilgotną koronkę między jej nogami, Charlotte spina uda i zagryza dolną wargę. Opuszkiem maluję kółka, nie pozbywając się majtek. Powstrzymuję się z całych sił, by nie rzucić się na jej usta i w końcu w pełni wyzwolić wrzące we mnie pragnienie.

Blondynka wzdycha, a jej twarz wygina się w grymasie rozkoszy. Nie kontroluję tego jak rozchylam wargi i zaczynam niemal dochodzić na skraj razem z nią. Wbija mi paznokcie w biceps, gdy nagle wpycham w nią jeden palec, który od razu jest pokryty wilgocią.

– Cam... – szept pomieszany z jękiem sprawia, że mam ochotę zamknąć oczy i zastanowić się czy kobieta w moich ramionach jest prawdziwa, lecz nie potrafię oderwać od niej wzroku. – Proszę, Cam.

Do palca wskazującego dołączam środkowy. Długie nogi oplatają moje biodra, przez co jej ciepło czuję tuż przy spodniach.

– Cam...

***

Pot oblepia całe moje plecy a klatka piersiowa faluje w szaleńczym tempie. Oczy mam tak szeroko otwarte, że zaraz poczuję jak zaczną schnąć. Siadam na łóżku, po czym zerkam na czarną pościel, przypominając sobie bieg zdarzeń pierdolonego snu. Wszystko staje się niebieskie.

Do I Know Me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz