Rozdział 15

2.3K 133 55
                                    

SOS, Rihanna

Charlotte

Mając na sobie kremową suknię do ziemi, przechodzę przez ogromne, dwuskrzydłowe drzwi. Skanuję pomieszczenie od prawej, a razem z ruchem mojej głowy pofalowane włosy muskają odkrytą skórę na plecach.

    Sala jest pełna kwiatów w kobiecych odcieniach różu i fioletu, co ma związek z tegorocznym celem zbiórek fundacji, czyli wsparcie jak największej ilości oddziałów położniczych w stanie Nowy Jork.

    Przy akompaniamencie klimatycznej muzyki oraz gwaru rozmów zauważam tatę rozmawiającego z jakimś mężczyzną. Śmieje się, kręcąc głową, a jego towarzysz klepie go po ramieniu. Nigdzie nie widzę mamy, dlatego pochwalenie jej pracy zostawiam sobie na później. Idę w kierunku Henry'ego, przyjmując po drodze kieliszek białego wina. Będąc już bliżej, poznaję mężczyznę, z którym rozmawia ojciec.

    – Dobry wieczór. – Pojawiam się obok. Tata uśmiecha się ciepło, lecz najpierw kieruję spojrzenie na jego znajomego.

    – Dawno cię nie widziałem, Charlotte – stwierdza, zostawiając lekki pocałunek na mojej dłoni.

    – Nigdzie się nie ruszam z Nowego Jorku, Matteo. – Przytakuje.

    – Twój ojciec mówił, że masz teraz sporo pracy w kancelarii. Gratuluję. Staruszek jest z ciebie dumny. – Kiwa głową na tatę, a ja reaguję grzecznym śmiechem.

    – Dziękuję. Już nawet się przyzwyczaiłam.

    – Czyli prawo to dobry wybór? – Unosi brew, a jego wyraz twarzy pozostaje przyjazny. To stary znajomy taty i zawsze był w stosunku do mnie miły. Na tyle, że gdy dowiedziałam się o jego pozycji w podziemnym świecie, trudno mi było w to uwierzyć.

    – Myślę, że dobrze sobie radzę. Jeśli nic się nie zmieni, to tak, dobry wybór.

    – Cieszę się. Muszę was przeprosić, ale nigdzie nie widzę swojej żony.

– Miłego wieczoru!

    Patrzę jak odchodzi i dopiero po chwili zbieram w sobie wystarczająco dużo odwagi, by zerknąć na obserwującego mnie ojca. Nie widziałam jeszcze Adama, co oznacza, że nasza rozmowa może być naprawdę przyjemna.

    – Cześć, tato – zaczynam, a on zamiast odpowiedzieć obejmuje mnie ciasno ramieniem. Wtulam się w niego, po czym stawiam krok w tył ze szczerym uśmiechem na twarzy.

    – Ślicznie wyglądasz, Charlie. – Przytakuję w ramach podziękowania. – Co u ciebie?

    – W zasadzie nic ciekawego. – Wzruszam zbywająco ramieniem. – Widziałeś może mamę? Chcę powiedzieć jej jak zjawiskowo wygląda sala.

    – O tak – mamrocze, rozglądając się wokół. – Cicely odwaliła kawał dobrej roboty, ale nie wiem gdzie możesz ją znaleźć.

    – W porządku.

    Patrzymy jeszcze przez moment po sobie. Kocham go jako ojca, a z drugiej strony mam do niego żal, bo nigdy nie porusza niewygodnych tematów dotyczących jego decyzji, nawet gdy rozmawiamy w cztery oczy. Po prostu oboje się uśmiechamy, jakby wszystkie problemy i zawody zostały daleko w tyle.

    Tłumienie w sobie emocji oraz unikanie poważnych rozmów jest wygodne, lecz często nie daje mi spać.

    – Pójdę jej poszukać.

    Nie odpowiada, dlatego ruszam w głąb. Parę minut później moczę usta w winie, trafiając spojrzeniem na Adama. On również mnie zauważa, jednak nie wykonuje żadnego gestu w moją stronę. Nawet nie skina sztywno głową w ramach powitania. Odwraca wzrok do swojego rozmówcy. Mam ochotę wywrócić oczami, ale powstrzymuję się. Nie zepsuje mi tego wieczoru, a humor mam jak na razie bardzo dobry.

Do I Know Me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz