Rozdział 10: Ekspres do Hogwartu

1.4K 128 52
                                    

Dziś jest ten dzień.

Harry obudził się rano 1 września z maniakalnym uśmiechem, który próbował kontrolować.

Dziś jest ten dzień!

Pospiesznie wziął prysznic i ubrał się. Spróbował przylizać włosy (Przegrana bitwa. Lustro na niego parsknęło) i przez chwilę żałował, że nie pomyślał, by sprawdzić, jak sprawić, by włosy rosły szybciej, zanim roześmiał się sam do siebie.

Chcę, żeby moje włosy były dłuższe.

Skupił się na wyobrażeniu swojej fryzury i przeciągnął ciepło swojej magii z klatki piersiowej ("rdzenia", jak mówiła jedna z książek) do rąk.

- Znacznie lepiej mój drogi. - Jęknęło lustro.

Harry zignorował je i spojrzał na siebie krytycznie. Jego włosy były dokładnie takie, jak wyobrażał je sobie w myślach. Sięgały do połowy szyi i zamiast sterczeć dziko w górę, jak to zwykle robił, układały się w miękkie fale. Jego grzywka była na tyle długa, że zakrywała całe czoło, co wygodnie ukrywało niektóre z jego blizn. Przypuszczał, że nie było wiele do zrobienia w kwestii ukrycia blizny po prawej stronie twarzy, już wcześniej próbował ją usunąć za pomocą magii.

Zielone oczy Harry'ego świeciły jeszcze jaśniej niż zwykle za jego nowymi okularami. Były drogie, ale Harry'emu podobał się sposób, w jaki srebrne oprawki pasowały do jego oczu.

Zwykle nie dbał o to, jak wygląda, ale dziś był ten dzień. Chociaż raz w życiu chciał, żeby wszystko było idealne.

Wybrał parę swoich nowych dżinsów, czarną koszulkę z logo zespołu Queen (jednego z zespołów, które profesor Snape przysięgał, że jego mama uwielbiała) i czerwone buty. Wiedział, że ma teraz ładniejsze i nowsze buty i trampki, ale czuł się trochę zaborczy wobec swoich czerwonych i pomyślał, że będą najlepsze na dzisiaj.

Zadowolony z wyglądu, sprawdził swój pokój, aby upewnić się, że wszystko spakował. Zeszłej nocy zapakował swój kufer i zostawił torbę, w której znajdowało się kilka jego nowych książek, dzienników i jedna ze szkolnych szat.

Westchnął radośnie, gdy przeciągnął torbę przez ramię i chwycił za rączkę kufra.

Dziś jest ten dzień.

***

Kiedy Harry przeszedł przez wejście na peron 9 3/4 (magiczne ceglane ściany musiały chyba być specjalnością czarodziejów...) i po raz pierwszy zobaczył ekspres do Hogwartu, zaniemówił.

Był wspaniały.

Ogromny, szkarłatny pociąg z dumnym napisem " Ekspres Hogwart" wypisanym złotymi literami na boku. Musiało być do niego przymocowanych co najmniej tuzin wagonów z miejscami do siedzenia.

Wokół pociągu biegały dzieci, śmiali się uczniowie, a rodzice pilnowali ich. Sowy pohukiwały do siebie w niezadowolony sposób ponad szumem i skrobaniem ciężkich kufrów.

Kilka pierwszych wagonów było już wypełnionych uczniami, niektórzy wyglądali przez okno, by porozmawiać z rodzinami, inni walczyli o miejsca. Harry zepchnął swój wózek z peronu w poszukiwaniu wolnego miejsca.

Znalazł jedno na końcu pociągu i dyskretnie skierował różdżkę, co było cholernie dziwne w użyciu, na swój kufer i wyszeptał.

- Wingardium Leviosa.

Uśmiechnął się do siebie, zadowolony, że teraz unoszący się kufer był znacznie łatwiejszy do wepchnięcia do przedziału bagażowego.

Zajął miejsce w rogu i ukradkiem obserwował rodziny za oknem.

Obliviate || Tłumaczenie SeveritusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz