Rozdział 27: Przez zapadnię... znowu (część 2)

1K 100 31
                                    

Harry siedział ze wszystkimi przy kolacji. Susan, Hermiona i Neville częściej siedzieli przy stole Slytherinu niż przy swoim. Skupił się na zadaniu, które miał dziś wykonać i siłą woli powstrzymał się od zerknięcia w stronę głównego stołu.

Siłą woli, której Ron najwyraźniej nie posiadał.

- Na bogów Weasley, czy można w ogóle wyglądać jeszcze bardziej podejrzanie? - Wysyczał Blaise po tym, jak Ron po raz kolejny rzucił okiem w stronę profesorów.

- Jestem zestresowany! - Odparł Ron.

- Dlaczego? - Mruknął Nott. - Byłeś już tam wcześniej.

- Tak, więc wiem, co tam jest! - Ron bronił się.

Harry przerwał ich kłótnię prychnięciem.

- Tym razem nikt ze mną nie idzie, kapujesz? Idę sam, a wy trzymacie się planu.

Susan i Draco jednocześnie prychnęli i skrzyżowali ramiona, co sprawiło, że Harry uśmiechnął się z rozbawieniem.

- Nie podoba mi się to. - Mruknęła Susan. - Jeśli zostaniesz ranny, skąd będziemy wiedzieć?

- Nie zostanę - Powiedział po prostu.

- A co, jeśli zmienili butelki z eliksirami? - Draco zmartwił się.

- Nie zmienili.

- A jeśli Sam-Wiesz-Kto naprawdę tam będzie? - Wyszeptała Hermiona.

Harry wzruszył ramionami i rzucił jej ostry uśmiech.

- To go zabiję, co?

Reszta dzieci wpatrywała się w Harry'ego szeroko otwartymi oczami, zanim Neville, co dziwne, odwzajemnił uśmiech.

- Jeśli ktokolwiek mógłby to zrobić, to byłbyś to ty. - Powiedział.

- Dzięki Nev, trzymaj kciuki, co?

Susan spojrzała na niego, po czym gwałtownie się uśmiechnęła.

- Jeśli przeżyjesz, mam coś ekscytującego, o czym będę mogła z tobą porozmawiać! - Powiedziała promiennie.

- Nie mów tak! - Hermiona skarciła ją z bladą twarzą. - To naprawdę niebezpieczny pomysł!

- Bardziej niebezpieczny niż powrót Voldemorta i możliwość jego wiecznego życia? - Zapytał ją Harry.

- Nadal uważam, że to dość podejrzane, że Dumbledore powiedział to wszystko w miejscu, w którym mogłeś go usłyszeć. - Blaise powiedział. - To znaczy, czasami rzucacie uroki prywatności, żeby omówić zwykłą pracę domową, ale dyrektor właśnie mówił o bezcennym Kamieniu i powrocie mściwego Czarnego Pana na otwartej przestrzeni? W korytarzy gdzie niesie się echo?- Susan przytaknęła, zgadzając się.

- Dziękuję! Jakby chciał, żeby ktoś go usłyszał!

Harry wzruszył ramionami, brak tajemniczości Dumbledore'a nie był tak naprawdę jego problemem, co?

Nott, który do tej pory był raczej cichy, wtrącił się z zamyśleniem.

- Myślę, że wiedział, że Harry tam był i chce, żeby spróbował powstrzymać Czarnego Pana.

I to... to sprawiło, że Harry się wstrzymał. Bo czy nie myślał kilka tygodni temu, że może Dumbledore miał go na oku tylko po to, by wykorzystać go do ponownego powstrzymania Voldemorta?

Susan najwyraźniej doszła do tego samego wniosku, bo rzuciła mroczne spojrzenie w stronę stołu.

- Theo ma rację, Harry. Masz już kamień, nie ma powodu, by tam schodzić!

Obliviate || Tłumaczenie SeveritusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz