Zatrzymałem grę, widziałem że niższy się wkurzył bo miał już wygrywać.
-Hej! Czemu to zrobiłeś miałem już wygrywać - oburzył się patrząc na mnie gniewnie.
-Musimy pogadać - nagle jego twarz zbladła a oczy z pełnych gniewu i szczęścia zmieniły się w pełne strachu.
-Coś zrobiłem?...
-Nie stan, nic nie zrobiłeś, chciałem pogadać o twoim tacie i Wendy.
-Skąd znasz Wendy....? Nie mówiłem ci o niej - przełknął głośno ślinę a jego wzrok wylądował na trzęsących się dłoniach. Złapałem je by dać mu pewności siebie, były bardzo zimne.
-Poznałem ją na rozpoczęciu roku, proszę cię stan powiedz o co chodzi, wysłucham cię i spróbuję ci pomóc - oznajmiłem patrząc na niego lecz ten nie chciał nawet skrawkiem na mnie spojrzeć.
-Od kąd skończyłem 10lat wszystko się zaczęło psuć - wziął dwa ciężkie oddechy, podniósł głowę i wbił swoje oczy w moje - Mój ojciec z którym miałem naprawdę dobry kontakt, nawet rozumieliśmy się bez słów zaczął zajmować się jakąś głupią farmą, ćpał i pił alkohol - zakrztusił się łzami lecącymi z jego oczu -
Moja matka sobie teraz flaki wypruwa bo chce by wszytko wróciło do normy, nie chce by ojciec nadal taki był. Dzień w dzień nie ma jej w domu ponieważ lata za namawianiem ojca aby sprzedał farmę oraz wrócił do domu, przepracowuje się dla mnie, na dobre i wygodne życie - powiedział wszystko na jednym wdechu dusząc się łzami.- A ta wendy? - zapytałem ściskając jego dłonie w szczelnym uścisku.
- T-to była moja dziewczyna - dusił się, ledwo co łapał wdech..- Z-zerwała ze mną dla mojego dobra i swojego dobra. Zbyt dużo piłem nie ch-chciała się załamywać bo przez to dochodziło do naszych kłótni a po nich zawsze piłem - chciałem już coś mówić jednak przerwał mi...
-Kyle c-czemu ja żyję? - rozpłakał się na dobre.
Przytuliłem go jego głowa wylądowała na moim ramieniu, po chwili górna część mojej piżamy zrobiła się mokra od słonych łez.(Zbyt depresed ale chuj....)
***
Przez ponad pół godziny mówiłem do niego randomowe słowa i historię, poprostu byłem.
-Boże ale się poryczałem - zaśmiał się jeszcze trochę się zacinając.
- A chociaż lepiej? - uśmiechnął się szybko całując mnie w prawy policzek.
(Braterski buziak no wiecie jak dziewczyna chłopowi/babie w podziękowaniu może to czemu chłop chłopowi nie?)
-Dziękuje jest lepiej i no homo mam takie przyzwyczajenie - uśmiechnął się a ja odchyliłem się do tyłu padając na łóżko.
-Dobra koniec tego, czas na spanie bo jutro do szkoły- przykryłem się i zamknąłem zmęczone oczy - wyłącz konsole okej?
Po poproszeniu usłyszałem wzdychanie i dźwięk wyłączania urządzenia. Materac się delikatnie zapadł i ktoś ściągnął ze mnie cały koc.-Dobranoc Kyle - powiedział cicho.
-Oddaj trochę debilu- przyciągnąłem do siebie materiał.
-Zimno jest oddaj mi!
-NIE TO JEST MOJE- szarpałem z całą siłą a marsh nagle się rozpłakał.-Boże stan przepraszam... nie chciałem, nie płacz proszę cię - zmiękło mi serce i oddałem mu koc marznąć.
Ułożyłem się tyłem do niego, usłyszałem cichy śmiech i krótkie ,,Jesteś debilem"
***
Ranek był w chuj ciężki, ledwo co wstałem. Przesadzam trochę bo nie było tak źle jak u marsha, wogule nie mógł wstać i gdy myliliśmy ręce przed śniadaniem zasnął przy umywalce tłumacząc przy posiłku że woda była tak przyjemnie ciepła że zasnął.
W szkole przywitał nas Craig rzucając Marshowi złowrogie spojrzenie.
CZYTASZ
Ostatni uśmiech-Kyle i Stan
Roman pour AdolescentsKsiążka o dwóch nastolatkach poznających się w liceum. Jeden z nich ma problemy które ujawnia nowo poznanemu przyjacielowi. Drugi chłopak słysząc to próbuje mu wyjść z nałogów. Jak potoczy się ich historia i czy uda im się odstawić używki? Wszystkie...