Rozdział 3

156 11 37
                                    

*Godzina 23.36*

-Chyba koniec tego grania na dzisiaj...- powiedziałem ziewajac.

-Rudy...

-Nie nazywaj mnie rudy i czego chcesz?

- Możemy jutro nie iść do szkoły? Proszę- powiedział cicho patrząc na mnie swoimi ślepiami.

-To będzie drugi dzień szkoły a ty już chcesz się wyrwać od obowiązków?- zapytałem z jedną brwią wyżej.

-Ta.. nie czuję się jakoś dobrze a poza tym jutro i tak będą tylko gadać jak będzie wyglądać ten rok szkolny- przemyślałem jego słowa i zgodziłem się.

-Idź się wykąpać łazienka wzdłuż korytarza po prawej stronie- przytknął, wziął swój plecak i poszedł.

Ja w tym czasie poszedłem do mamy bo nie przywitałem się wcześniej. W kuchni biło gorącem i zapachem ciasta. Ike siedział na blacie mówiąc mamie o całym dniu w szkole a ona słuchała i szukała czegoś po szafkach.

-Hej mamo- powiedziałem opierając się ramieniem o ścianę.

-Cześć synku, czemu nie powiedziałeś że przyprowadzisz kolegę na noc tylko Pani Marsh musiała mi to powiedzieć.

-To było na ostatnią chwilę przepraszam.

-Nic się nie stało ale następnym razem informuj mnie o tym i zaraz stan ma zejść na dół ponieważ zrobiłam kolację.

-Okej.

Wszedłem po schodach kierując się na górę lecz w połowie się zatrzymałem. Mam pokój na przeciwko schodów dlatego widziałem przez otwarte drzwi co robi stan. Przeglądał zdjęcia z moją przyjaciółką i rodziną zaciskając pięści na koszuli.

-Staaan co ty robisz?- powiedziałem przedłużając przyspieszając kroku by wbiegnąć do pokoju wprost na niego. Chłopak się przestraszył bo odskoczył od zdjęć przestraszony.

-BOŻE NIE STRASZ MNIE- krzyknął gdy nad nim pojawiłem się ja.

-Powiesz mi łaskawie co robisz?- Zapytałem widząc jego zakłopotanie.

- Przeglądałem twoje zdjęcia które tu wiszą i bardzo słodką z nią wyglądasz, jesteście razem?-wskazał na zdjęcie ze mną i Rebeccą.

-Żeś pytanie zadał, byliśmy razem przez krótki czas ale to była moja przyjaciółka bo kontakt nam się urwał, tu było ostatnie wspólne zdjęcie.... Bal ósmoklasisty- wskazałem na zdjęcie przedstawiające niską dziewczynę ze spinkami po bokach długich brązowych włosów z dość krótką zieloną sukienką i mną w granatowym garniturze.

-Rozumiem, przepraszam że ci to pytanie zadałem.

-Spoko i nic się nie stało, a tak wogule to chodź na dół moja mama zaprosiła ciebie na kolację.

Uśmiechnął się lekko i ruszyliśmy do kuchni. Stan niepewnie wszedł do środka gdzie przywitał się z moją rodziną.

-Siadajcie, dziś na kolację są pancake z sosem karmelowo-czekoladowym i owocami.

Usiedliśmy wszyscy do stołu i zaczęliśmy jeść. Moja mama zadawała miliony pytań stanowi, widać było gołym okiem że cieszy się że znalazłem sobie kolegę. Stan odpowiadał na każde pytanie z uśmiechem ale nie tknął wogule jedzenia.

- Jeżeli się wstydzisz jeść przy kimś lub nie chcesz to powiedz- szepnąłem mu na ucho a on pokazał pod stołem dwa palce odrazu zrozumiałem o co chodzi.
Dokończyłem posiłek i odszedłem od stołu zabierając Stana.

-Chłopcy skoro już idziecie weźcie talerz z ciasteczkami- wepchnęła mi do rąk talerz z kilkoma kawałkami i poszliśmy do mojego pokoju.

- Częstuj się, chociaż jedno cistko zjedz- oznajmiłem sam sięgając po kawałek.

Ostatni uśmiech-Kyle i StanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz