𖤐 Twenty two - Evolution of madness 𖤐

593 106 33
                                    

Od jakiegoś czasu Ginny Weasley nie mogła już funkcjonować normalnie. Mało jadła, prawie nie spała, a jej umysł działał wciąż na pełnych obrotach. Z informacjami, które posiadła jakiś czas temu, nie dało się tak po prostu przejść do porządku dziennego.

Gdy próbowała zmrużyć oczy, miała przed oczami uśmiechniętą twarz Harry'ego. Tego młodszego Harry'ego, jeszcze z czasów Hogwartu. Pogodnego, przyjacielskiego, uczynnego chłopaka, w którym dawno temu tak mocno się zakochała. Myśl, że osoba, na której tak bardzo jej zależało, była w nieustannym niebezpieczeństwie, zmanipulowana przez tego podłego gada Malfoya, nie dawała jej spokoju.

Od wesela Rona i Hermiony minęło już kilka tygodni. Grudzień pędził po kartkach kalendarza. Nie wiedzieć kiedy nastały święta, ale choć Ginny zasiadła z rodziną do suto zastawionego stołu, myślami wciąż była gdzieś indziej. W jej głowie rysował się plan.

Nigdy nie była dobra z zaklęć, lepiej szło jej zielarstwo. Gdyby tylko wiedziała, gdzie Harry przebywał, może ta wiedza jakoś by jej pomogła. Może udałoby jej się podstępem podać mu odpowiednie ziele albo uwarzony z niego eliksir, a tak? Jedyne, co mogła zrobić, to na odległość rzucić jakieś zaklęcie.

W poszukiwaniu odpowiedniego czaru wykupiła już chyba połowę księgarni. Nie udała się jednak do Esów i Floresów, gdzie zbyt dobrze ją już znano. Odwiedziła sklep z czarnomagicznymi przedmiotami na Śmiertelnym Nokturnie, gdzie szczególnie upodobała sobie alejkę z księgami prawiącymi o klątwach, urokach i antyzaklęciach.

Po wielu nieprzespanych nocach spędzonych na wertowaniu starych woluminów i kilku opuszczonych dniach w pracy, w ostatnim tygodniu grudnia natrafiła wreszcie na to, czego szukała. Czar był skomplikowany, a do jego rzucenia na odległość potrzebne było DNA osoby, którą chciało się przekląć, ale to nie była dla Ginny żadna przeszkoda. Znaleziony przez nią jakiś czas temu długi blond włos leżał bezpiecznie schowany w fiolce, w specjalnej skrytce pod podłogą jej pokoju. Niegdyś Ginny chowała tam listy miłosne, upominki od swoich adoratorów lub szczególnie ważne dla niej przedmioty. Wszystko, co mogłoby przypadkiem wpaść w ręce jej wścibskiej matki i napytać jej niepotrzebnych kłopotów.

Gdy w końcu nastał wieczór, podczas którego w Norze poza nią nie było nikogo, Ginny mogła wreszcie przystąpić do realizacji swojego planu. Najpierw upewniła się, że drzwi jej pokoju były zamknięte i zabezpieczone odpowiednią magią. Gdy było już jasne, że nikt nie może jej przeszkodzić, naszykowała wszystko, czego potrzebowała i rozsiadła się na podłodze.

Czar, który zamierzała rzucić, miał uderzyć w Malfoya i zdekoncentrować jego magię na tyle, by rzucony przez niego Imperius osłabł na działaniu, a Harry mógł sam wrócić do pełnej klarowności umysłu i wyrwać się z jego szponów. Nie miała co prawda żadnej gwarancji, że tak właśnie się stanie, ale wierzyła w dobre serce Harry'ego. Wiedziała, że jeśli będzie miał sposobność, ucieknie od tego gada jak najdalej.

Inkantacja zaklęcia była długa i trudna, a rzucenie czaru całkowicie wydrenowało ją z mocy, ale była pewna, że jej się udało. Czarne, zwiewne witki czaru wystrzeliły z jej różdżki i pomknęły ku uchylonemu oknu, a gdy przesmyknęły się już na dwór, Ginny z duszą na ramieniu i nieskrywaną satysfakcją obserwowała, jak mkną po nocnym niebie, by zniknąć wśród chmur i odnaleźć osobę, którą miały spętać.

𖤐

Od pamiętnej wigilijnej nocy minęło już kilka dni. Kilka spokojnych, przyjemnych dni, pełnych przelotnych, skrywanych przed światem pocałunków i długich rozmów o wszystkim, wieńczonych spędzonymi wspólnie długimi nocami.

Niedawno znów zapadł zmrok. Jeszcze chwilę wcześniej Harry i Draco przebywali razem w bibliotece na piętrze Posterunku, szukając razem odpowiedzi na dręczące ich pytania i sposobów, by wyprzedzić Bractwo choć o krok. Niedawno jednak Harry zabrał swoje rzeczy, skradł Malfoyowi niespieszny pocałunek i pożegnał go ciepłym uśmiechem, by oddalić się w kierunku swojego pokoju, a później opuścić budynek i udać się w lot pod nocnym niebem, podczas którego mógłby uporządkować wszystkie swoje myśli.

When the stars fall || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz