JIMIN
Noc była dość ciężka. Nim dotarłem do domu była trzecia w nocy. A mogłem przecież zadzwonić po taksówkę czy ubera, uniknąłbym bólu nóg. Jednak nie, ja zdecydowałem ,że się przejdę taki kawał i rozmyślał nad wszystkim co do tej pory mnie męczyło. Idealne rozwiązanie, lepszego być nie mogło.
Czy się rozpłakałem po drodze? A i owszem. Mam dość moich myśli i tego by przypodobać się każdemu. Ja jestem mną i nikt inny nim nie będzie. Nie wszyscy muszą mnie lubić. Więc dlaczego do jasnej cholery przejmuje się opinią Jungkooka? Za jakie grzechy. Wcześniej też tak miałem i mimo tego ,że go nienawidzę obchodzi mnie najwyraźniej jego opinia o mnie. Mimo tego mam świadomość ,że on również mnie nienawidzi. Dlaczego więc chce to zmienić?
Czemu tak uporczywie staram się mu przypodobać?
Tak mnie to męczyło że po drodze kupiłem w sklepie kilka butelek soju. Kochałem ten alkohol na takie dni. Biedny Patison będzie musiał znosić mój smród w mieszkaniu.
Ledwo zamknąłem za sobą drzwi gdy już znalazłem się w środku. Rozebrałem się, rzucając rzeczy gdzie popadnie. Nie dbałem o to. Zostałem w samych bokserkach. Nie wyciągałem nawet kieliszka do picia. Nawet bym nim do mordy nie trafił. Otworzyłem tylko butelkę ,biorąc po drodze na balkon szlafrok. Założyłem go i obwiązałem pasek wokół talii. W takim pięknym wydaniu znalazłem się na balkonie popijając czyste soju.-Czy kiedykolwiek będę chciał mieć kogoś u boku? Czemu nie czuję tej jebanej potrzeby bycia z kims bliżej? Pojebie mnie-potargałem swoje włosy ze wściekłości-Nie chce się czuć tak chujowo-znów zacząłem płakać. Przysięgam nienawidzę siebie w takich momentach.
Po kilku minutach przestałem łkać i przedarłem oczy, znów pijąc z butelki. Nagle po odstawieniu jej poczułem zapach papierosów. Dobiegał z dołu, mój sąsiad właśnie jarał papierosa na balkonie i słyszał wszystko co przed chwilą powiedziałem.
Japierdole słyszał jak ryczę.
Momentalnie moje policzki stały się bardziej czerwone i nie była to wina alkoholu. Byłem tak zażenowany że wyszedłem w popłochu z balkonu. Przy okazji strąciłem pustą, szklaną butelkę z witryny. Spadła. Na podwórko. Zajebiście, po prostu genialnie.
Nie ma opcji, że po nią teraz tam zejdę. Wezmę ją jutro rano. Tak, myślę że to będzie logiczne i bezpieczne ,by uniknąć sąsiada z dołu ,o którym zapomniałem.
Jak tak teraz myślę to w ogóle go nie widziałem na oczy.
●∘◦❀◦∘●
Z rana obudziło mnie walenie w drzwi. Nie powiem ,nie tak wyobrażałem sobie sobotni poranek. Wstałem ledwo żywy z łóżka. Czułem tak ogromny ból głowy, że o mało co nie położyłem się z powrotem. Gdy zbliżałem się do drzwi słyszałem donośny głos, Hoseoka.
-Otwieraj te drzwi, Jimin!
-Już, nie wrzeszcz-burknąłem przekręcając kluczyk w drzwiach.
Chłopak od razu z rozpędem wszedł do środka. O mało co tymi drzwiami nie dostałem w twarz. Wtedy już wiedziałem, że mam przejebane. Zostawiłem go w klubie, samego i to z Jungkookiem. Chociaż w sumie też jest dorosły, umie o siebie zadbać.
Nie, jednak nie jestem tego do końca pewny.
Zbulwersowany poszedł do kuchni i otworzył lodówkę, wyciągając z niej napój proteinowy.
Mój napój.
-Jimin, czy ty wiesz kto mieszka pod tobą?-odparł prosto z mostu. Przez chwilę nie wiem o czym w ogóle do mnie mówi. Czemu nagle pyta się mnie o sąsiada?

CZYTASZ
Skin Tale jm + jjk
FanfictionGdy człowiek dorasta zaczyna coraz bardziej myśleć o swojej przyszłości. W czym tak naprawdę jest dobry. Co zachęca go do dalszych działań. Nad czym chce pracować całe życie by czuć szczęście wraz z dobytkiem. Każdy z nas staje przed wyborem swojej...