C H A P T E R S I X T E E N

163 17 24
                                    

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

–Mam nadzieję, że twój plan nie ma żadnych wad.- powiedziałaś cicho, idąc za Neteyamem.

–Moje plany nigdy nie mają wad.- odpowiedział dumnie.

Rozmowa, którą razem odbyliście jednogłośnie pokazała wam, że tak być nie może. W relacji nie chodzi o wzajemne ranienie się, tylko pielęgnowanie uczucia jakim siebie darzycie. Oboje powiedzieliście co leży wam na sercu. On powiedział, że nie podoba mu się twoje nastawienie do Tsireyi, a tobie, że jest takie nie bez powodu. Chłopak nie mógł uwierzyć, że dziewczyna okazała się “taka”, ale kiedy zobaczył, że Kiri stanęła pod twojej stronie chłopak w końcu się ogarnął. W końcu pozbyłaś się ciężaru, który ciążył ci na sercu.

Obiecaliście sobie również, że od tej pory będziecie mówić sobie wszystko. 

–Kiedy w końcu będziemy na miejscu ?.- zapytałaś już lekko zniecierpliwiona.

–Ile jeszcze razy o to zapytasz ?.- spojrzał na ciebie kątem oka.

–Za pięć minut zapytam ponownie, jeśli za chwilę nie będziemy na miejscu.- odgryzłaś się.

–To na szczęście te pytanie mnie ominie, ponieważ jesteśmy już na miejscu.- złapał cię mocniej za rękę, a ty podeszłaś do jego boku.- Patrz.

Widok, jaki zastałaś był…przepiękny. 

Neteyam zabrał cię na górę, która znajdowała się jakieś dwadzieścia minut od wyspy. Nie była ona stroma, więc wejście na nią nie stanowiło dla na’vi najmniejszego problemu. Dla człowieka tym bardziej.

Góra tworzyła dolinę, w której była woda. Była tak przeźroczysta, że widziałaś z takiej odległości nawet najmniejsze zwierzaki. Czułaś się jak w lesie Pandoriańskim. Wszędzie były drzewa i ich szum. Wdychałaś rześkie powietrze do momentu, w którym Neteyam nie wziął cię na ręcę i nie przerzucił cię jak worek ziemniaków.

–Ej! Postaw mnie!.- krzyczałaś chcąc wyrwać się z jego objęć.

–Zaraz spadniemy oboje jak się nie uspokoisz.- warknął.

–No i dobrze.- mruknęłaś cicho.

Zanim cokolwiek powiedziałaś, byłaś na dole doliny. Neteyam rzucił cię do wody, a ty zaczęłaś na niego klnąć.

–Za co to było ?!.- krzyknęłaś wkurzona wstając. Nie odpowiedział, bo cały czas się śmiał.- No co ?!

–Szkoda, że nie widzisz swojej miny.- powiedział ledwo.- Wybacz, musiałem to zrobić. Nie mogłem się powstrzymać.

My Heart Lies In Pandora | Avatar: Istota WodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz