(Niedziela. 24.10)
Katsuki gdy rano się obudził, od razu zauważył, że jest do kogoś przytulony. Pierwsze co, to się lekko wystraszył, jednak gdy uświadomił sobie, że to jest Deku to natomiast cicho westchnął.
Zaczął się zastanawiać w jaki to sposób skończył tak, że budził się w jego objęciach. Pamiętał przecież wszystko z wczorajszego dnia. Ale nie mógł ustalić czemu przez sen się w niego wtulił. Nie rozumiał tego.-Kochanie moje wstało?- Usłyszał zachrypnięty głos nad swoim uchem.
-Tak.- Mruknął nie wiedząc co zrobić.
-Chodźmy się umyć Kacchan. Wczoraj zasnąłeś w ubraniach, co prawda rozebrałem cię, ale nie chciałem już męczyć z kąpielą.
-Mogę zaraz..?- Szepnął, czując się dalej sennym. A żeby przekonać piegowatego, tylko mocniej się w niego wtulił.
-Tak kochanie.- Zaśmiał się cicho, obejmując w pasie chłopaka. Pocałował go w czoło i sam zamknął oczy.- Jutro wyjeżdżam na tydzień misji. Zostaniesz tu sam...- Szepnął cicho.- Mam nadzieję, że wytrzymasz beze mnie.
-Postaram się.- Powiedział, udając smutnego.
Przecież to dla niego szansa na znalezienie wyjścia i ucieczkę.
-Dlatego spędzę z tobą cały dzień kochanie.- Mruknął mu do ucha.
-Yhm...
Ta wizja już mu się mniej podobała. Domyślał się, że Deku znów go przeleci. Jednak tym razem bał się, że to nie będzie tylko raz. W ogóle bał się znów tego, jednak zdawał sobie sprawę, jakie przyjemne uczucie ogarniało jego ciało. Psychika mu coraz bardziej siadała co prawda, jedyne szczęście dla niego było tym, że Deku mu jeszcze załatwił kolejne opakowania psychotropów, które niegdyś przepisał psychiatra.
-Idziemy Kacchan.- Rozkazał wstając.
-Jeszcze chwilę...
-Nie. Chodź się umyć.
Katsuki niechętnie wstał, słysząc złowrogi ton chłopaka.
-Ale ty chcesz osobno..?- Zapytał z cichą nadzieją, gdy zauważył jak piegowaty na niego czekał.
-Z tobą oczywiście. Zabawny jesteś Kacchan.- Zaczął się śmiać ciągnąc za rękę blondyna.
Dopiero teraz spostrzegł, że jego towarzysz jest nagi. Ucieszył go chyba jedynie fakt, że Deku się jeszcze nie podniecił, jednak szybko zawsze mogło się to zmienić.
Weszli do łazienki. Izuku zaczął nalewać do wanny gorącą wodę w tym samym momencie co powiedział, by Katsuki się rozebrał do końca i wszedł pod prysznic. Blondyn z wielką niechęcią to zrobił. Tak jak negatywnie patrzył na seks z swoim porywaczem, tak teraz jeszcze gorzej czuł się z tym, że właśnie będzie musiał się przy nim umyć.Jednak posłusznie wykonał polecenie, a po chwili już Izuku do niego dołączył. Zielonowłosy bez krępacji się mył, a gdy zobaczył, że jego ukochany się zasłania i wręcz boi, sam do niego podszedł i objął od tyłu.
-C-Co ty robisz?- Zapytał wręcz podskakując w miejscu.
-Nie wstydź się słonko.- Zaśmiał się cicho.- Pomóc Ci?
-Nie trzeba.- Mruknął, po czym zaczął się myć. Nie chciał by robił to piegowaty.
A po chwili już, blondyn został zaciągnięty do wanny, musiał siedzieć w niej między nogami swojego porywacza, który ciągle go przytulał i jeździł dłońmi po jego całym ciele. W końcu rękę wsunął pomiędzy uda blondyna. Od razu złapał jego dłoń i chciał zatrzymać
-Coś nie tak, Kacchan?
-Nie chcę.- Mruknął.
-Nie będziesz marudził.- Zaśmiał się, na siłę wyrywając swoją dłoń z jego uścisku. Lewą ręką cały czas gładził jego udo, natomiast drugą dłonią zaczął jeździć po tyłku blondyna.
-Deku nie.- Syknął cicho, ale tamten nie zwracając uwagi, wsadził w niego dwa palce.- Akh!
-Miałem cię wczoraj zaspokoić, ale nie chciałem cię budzić słoneczko. A skoro mam wyjechać, to wiem, że będzie Ci mnie brakować...- Zaczął spokojnie mówić poruszając intensywnie palcami, słysząc pojękiwanie chłopaka.
-Ahhnn... Deku...
-Słodki.- Zaśmiał się wyjmując z niego palce. Szybko chwycił go w biodrach I podniósł, wylewając przy tym trochę wody.
-C-Co ty? Agh!- Jęknął głośno z bólu, czując jak na raz wszedł w niego w całości.
-Mmm...- Mruknął całując uległego w szyję.
-I-Izuku bo-boli...- Powiedział cicho czując jak łzy spływają mu swobodnie po policzkach.- Pro-Proszę...
-Pójdziemy do łóżka.- Westchnął. Podnosząc blondyna i wychodząc z niego. Trzymając go na rękach, wszedł do pokoju i rzucił go na łóżko.
Od razu wszedł na nie zaraz za nim, przy okazji zabierając ze sobą lubrykant.
-Jesteś mój.- Powiedział stanowczo do ucha chłopaka, po czym zaczął.
Katsuki po blisko godzinie zasnął ze zmęczenia, dosłownie w ramieniach zielonowłosego, który był już równie zmęczony, ale też usatysfakcjonowany. Ciągłe jęki, piski, pomruki blondyna, a sam fakt, że nie był w stanie normalnie wypowiedzieć jego imienia wprowadzało go w stan euforii. A teraz dodatkowo gdy obserwował jego bladą skórę pokrytą od góry do dołu krwistymi malinkami, wcale nie zmniejszało jego szczęścia a raczej dodatkowo je budowało. Nie chciał na dziś tego kończyć. W końcu była wczesna godzina, bo dopiero jedenasta, a on wyjeżdżać miał w planach dopiero dnia następnego o dziewiątej, więc jak na razie dał spokojnie spać Katsukiemu i stwierdził, że będą kontynuować wieczorem.
Midoriya uwielbiał Bakugo. Kochał każdy centymetr jego ciała, podziwiał pod każdym aspektem i uważał go za chodzący ideał. Już dawno porzucił w niepamięć to, jak postąpił niegdyś blondyn wobec niego, jednak jak na ten moment, jest to dobry pretekst by ten był posłuszny. Wiedział, że tak nie powinien... Ale nie oszukując się. Go to nie obchodziło.
Słyszał spokojny i ciężki oddech partnera, który cały mokry i lepki, leżał bokiem z jedną nogą zgiętą. Dokładnie widział, jak jego sperma powoli wypływała z tyłka chłopaka i czuł radość jak i kolejną dawkę podniecenia.
Jednak zostawił go i sam poszedł się umyć.Tego dnia, tak jak Deku zaplanował, wieczorem też nie wypuścił blondyna ze swoich objęć, próbując na chłopaku nowych pozycji. Chciał mu pokazać jak najwięcej, zanim weźmie inne rzeczy dla urozmaicenia tych zabaw.
Midoriye nie obchodziły prośby Katsukiego, namowy by dał mu spokój. A samo uzasadnienie, że go wszystko boli i jest zmęczony, nawet nie docierały. Bo w końcu "odpocznie w momencie jak będzie sam i jeszcze zatęskni", te słowa mu wciąż powtażał a biedny Katsuki z łzami w oczach z których wszelkie kolory zszarały od braku innych emocji niż strach i pogardą samym sobą, po prostu się poddał nie widząc dla siebie nadziei.-Kocham cię słoneczko.- Szepnął cicho przytulając go i kładąc się spać.- Rano jak wstanę, nie będę cię budzić. Wyśpij się.
-O-o której jedziesz..?- Zapytał cicho, odwracając się plecami do piegowatego. Z jego oczu swobodnie spływały wszelkie łzy.
-Dziewiąta. Wrócę dopiero w sobotę.
-Yhm...- Mruknął, chcąc zasnąć. Poczuł jeszcze tylko to jak zielonowłosy go obejmuje i coś szepcze mu do ucha. Jednak nie zarejestrował już tego. Zasnął mimowolnie, nie wiedząc tego iż Deku wspomniał bardzo ważny fakt.
Jeszcze nie wiedział jak bardzo pożałuję tego, że zasnął.
CZYTASZ
Zemsta [DekuBaku]
FanficOpowiadanie dla ludzi o silnej psychice. W gimnazjum Midoriya Izuku był prześladowany i nękany przez osobę którą postrzegał za swój cały świat. Pewnego razu miał dość. Chciał się zabić jednak ku jego zdziwieniu przeżył, trafiając pod skrzydła samego...