5. Tajemnice, tajemnice.

167 8 3
                                    

  Thomas szedł po schodach do piwnicy. Targało w nim przerażenie ale i też ciekawość i chęć dowiedzenia się czegoś więcej. Czuł, że jak zejdzie do piwnicy to odkryje coś tajemniczego i otworzy mu to oczy na całą sytuację, że dowie się czegoś o brunecie - porywaczu.

Jak narazie gdy powolnym krokiem podążał w dół schodów, wszystko wydawało się w porządku. Pomyślał, że nie ma czego się bać i tam nie będzie nic strasznego.

Jednak kiedy do jego nozdrzy dotarł jakiś dziwny zapach czegoś zgniłego i jakby zaschnietej... krwi? To wprawiło go w niemałe odtętwienie. Stanął w połowie schodów czując jak zbiera mu się na wymioty. Zasłonił sobie nos dłonią i mimo strachu, który się w nim rodził postanowił iść dalej w dół.

Teraz szedł jeszcze wolniejszym tempem niż wcześniej, starał się przekonywać sam siebie w myślach, że może piwnica nie była dawno sprzątana dlatego tak pachnie. Ale i tak go to nie przekonywało.

Stanął na ostatnim stopniu schodów. Nie był pewien czy chce się oglądać za siebie.

Wszystko dookoła było ciemne. Nie widział żadnych poszczególnych elementów odróżniających się od całej reszty innych. Spojrzał w prawo, potem w lewo, ale nic się nie zmieniło. Westchnął drapiąc się lekko w tył głowy. Postanowił iść trochę w przód trzymając się blisko ściany i poszukać po krawędziach pokoju zapalnika światła. Tak jak postanowił, tak też postąpił. Idąc obok kontur pomieszczenia ciągle czuł paskudny zapach zgnilizny. Czasem na kilka chwil zaczynało kręcić mu się w głowie. W takich momentach mocniej łapał się ściany przy sobie by móc utrzymać równowagę.

Po pewnym czasie gdy szedł tak przed siebie coś obiło się o jego głowę. Obrócił się szybko w bok i coś ponownie uderzyło go w bok głowy. Tym razem miał lepszy refleks i złapał to coś. Po omacku zrozumiał, że jest to jakiś sznurek z małą metalową kulką na końcu. Przypomniało mu się jak czytał w jakiejś książce o czymś takim i bez dłuższego namysłu pociągnął za sznureczek. Coś nad nim pstryknęło i zapaliła się żarówka nad jego głową. Przymróżył oczy spoglądając w górę, w światło. Delikatnie się uśmiechnął na swe mądre rozwiązanie po czym przeniósł wzrok znów przed siebie.

Uśmiech natychmiast zniknął z jego twarzy gdy zobaczył przed sobą dany obraz.

Przed jego oczami ukazały się trzy leżące na sobie martwe ciała jakichś osób. Były na nich rany cięte oraz ślady po kłuciu nożem lub czymś równie ostrym. Cała sceneria też nie wyglądała zbyt kolorowo, ponieważ ściany w piwnicy były pokryte śladami odpryśniętej krwi, zadrapań i poprzypinanych na pinezki kartek i zdjęć. Niektóre ze zdjęć były przekreślone, a na niektórych było coś napisane. Thomasowi momentalnie zrobiło się nie dobrze. Nie był w tym miejscu szczęśliwy. Tak jak jego dziwne poczucie bezpieczeństwa w tym domu gdy był przy młodym mężczyźnie porywaczu się pojawiło, tak szybko teraz też zniknęło. Serce podskoczyło mu pod garło. W jego oczach pojawiły się łzy. Blondyn nigdy nie czuł się tak przerażony jak w tym momencie. Całość tego pomieszczenia na początku nie była taka zła, do czasu gdy nie zobaczył co dokładnie się w nim znajduje. Niby wiedział czego może się tutaj spodziewać ale myślenie o czymś, a zobaczenie tego to całkowicie dwie różne rzeczy.

Zaparło mu oddech w piersiach. Zrobiło mu się jednocześnie gorąco jak i chłodno. Wokół obraz zaczął się rozmazywać. Tom upadł na kolana na ziemię patrząc tępo w jeszcze cieknącą krew z jednego z ciał. Myśl o tym, że brunet, któremu powoli zaczął ufać był w stanie zrobić coś tak okropnego, przytrafiła go o mdłości.

Siedział tak w milczeniu przez następne kolejne kilka minut. Patrzył przed siebie pustym wzrokiem nie mogąc pojąć tego co właśnie zobaczył.

Zaczął się trząść. Nie z zimną. Z przerażenia. Bał się tego miejsca. Bał się przebywania tu. Bał się właściciela tego domu. Bał się wszystkiego co było z tym związane.

Po dłuższym czasie oszołomienie lekko zniknęło. Miał głowę obróconą w całkowicie inną stronę niż nie żyjące już osoby. Gdy uspokoił szalone bicie serca delikatnie ale jednak szybko, podniósł się na nogi patrząc teraz tylko w podłogę. Zamknął oczy biorąc wdech. Następnie je otworzył, ale przedtem zamrugał kilkukrotnie by odgonić łzy, które już powoli spływały po jego policzkach.

Minęło kolejne kilka minut. Zebrał się na odwagę by unieść głowę i podejść chwiejnym krokiem do ściany, na której były poprzyczepiane, jak na tablicę korkową, zdjęcia i kartki z jakimiś zapisami.

Będąc już przed ścianę dokładnie przypatrzył się wszystkim zdjęciom. Na trzech były te same osoby, które... Teraz już nie żyły. Na następnych kilku były osoby nieznane Thomasowi. A na kolejnych był... On sam?!

Źrenice blondyna rozszerzyły się gdy zobaczył siebie na zdjęciach. Nie było to jedno czy nawet dwa zdjęcia. Było ich ponad 10 albo 15. Na każdym z nich był Thomas ale z innego profilu, ubrany w co innego, w innym miejscu. Tak jakby był śledzony przez kilka dni, godzina w godzinę.

Zimny pot oblał jego całe ciało. To było jeszcze dziwniejsze. Czy jego zdjęcia znajdowały się tutaj bo był kolejna ofiarą, która miała umrzeć w tym miejscu? Czy morderca miał wobec niego jakieś inne plany?

Nie znał odpowiedzi na żadne z tych pytań. Mimo, iż w tym momencie bardzo chciał wiedzieć o co chodzi, nie umiał znaleźć innego racjonalnego wyjaśnienia, niż to, że miał zostać zabity w najbliższych dniach. A myśl o tym wcale nie była mu przyjazna. Nie spieszyło mu się jeszcze umierać. Chciał żyć. Chciał wrócić do domu.

- Widzę, że odkryłeś coś o czym nigdy nie powinieneś się dowiedzieć Tommy.

Ten głos wprowadził blondyna w osłupienie. Cholera. No tak. Przecież brunet ciągle był w posiadłości.

- Proszę abyś odpowiadał kiedy do Ciebie mówię aniołku, albo przynajmniej kiwnij głową na znak, że wciąż żyjesz.

Sparaliżowany stał po prostu w miejscu. Nie miał odwagi odwrócić się teraz i spojrzeć chłopakowi w oczy. Nie był nawet w stanie.

Nie minęło więcej niż minuta, a Thomas poczuł jak czyjeś ramiona oplatają jego talie i czyjaś głową ląduje na jego ramieniu. Poczuł ciepły oddech na szyji.

Jego serce zaczęło mocniej bić. Bał się tego co mężczyzna może zrobić w tym momencie.

- Nie musisz się bać kochanie, Tobie, jak już mówiłem, krzywda się nie stanie, nie pozwolę na to.

Złożył delikatny pocałunek na jego policzku po czym obrócił w swoją stronę. Spojrzał na Toma i utknęli w kontakcie wzrokowym.

Pomimo lęku, który odczuwał w danej chwili, patrzył w oczy chłopaka z niemałym oczarowaniem. Naprawdę musiał to przyznać. Jego porywacz był cholernie przystojny i pociągający. Może nie był aż tak bardzo hetero jak sądził...

Atrakcyjny brunet pochylił się nade nim trochę oraz cmoknął go w usta.

- Tak przy okazji, mam na imię Dylan. - Uśmiechnął się uwodzicielsko.

//
1086 słów!

Wiem, że to mniej niż zwykle ale pisałam to na dorywki w domu i konczylam w szkole. Nie jest to idealne ale też niedługo planuje napisać Oneshota z Newtmas albo Dylmas bo mam już pomysł więc do zobaczenia.

Uwagi tutaj.

Bądźcie zdrowi, pijcie dużo wody.
Byeee 😘

▪︎~You're mine /Dylmas~▪︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz