6. Kiedy pojawiają się uczucia.

216 10 5
                                    

Thomas ocknął się znów w "swoim" pokoju. Ponownie znajdował się w domu swojego porywacza,
w pomieszczeniu, które było dla niego zarezerwowany.

Nie pamiętał co się dokładnie stało po jego krótkiej wymianie słów z brunetem. To co potem się wydarzyło było jak za mgłą.

Podniósł się do pozycji siedzącej i przetarł oczy. Usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Szybko spojrzał w tamtą stronę. Ujrzał uśmiechniętego ciemnowłosego. Zamrugał i popatrzył na niego. Brunet zaśmiał się pod nosem, a następnie wszedł do pokoju z tacką, na której leżał talerz, chyba z jajecznicą oraz szklanką wody. Wchodząc przymknął delikatnie drzwi i podszedł do łóżka Thomasa.

- Jak się masz Tommy? Przeniosłem Ci coś do jedzenia. Mam nadzieję, że polubisz moje zdolności kulinarne.

Ponownie uśmiechnął się, a następnie położył tackę z posiłkiem na pościeli obok blondyna. Czekoladowooki popatrzył, to na talerz, to na Dylana?

Tak. Brunet miał na imię Dylan. Przecież mówił mu poprzedniej nocy lub wieczoru. To była ostatnia rzecz, która pamiętał z wczorajszej rozmowy z nim.

- Co się wczoraj stało?

- Powiedziałem Ci jak mam na imię, a ty chyba z wrażenia lub podniecenia, nie mnie oceniać, zemdlałeś, aniołku. - Uśmiech ciągle nie schodził mu z twarzy.

- Oh... Thomas westchnął i popatrzył gdzieś w bok, w ścianę.

- Ugh... - Dylan usiadł obok niego. - Wiem, że to co wczoraj zobaczyłeś nie było dla Ciebie miłym widokiem, ale... Ja z tym kończę. Znaczy no. Ja to robię na zlecenia. I tak jak powiedziałem kończę z tym.

Tom popatrzył na niego z niedowierzaniem. Naprawdę? Sądził, że po tym wszystkim co się stało teraz mu w to uwierzy? Złapali kontakt wzrokowy.

O cholera.

Patrzyli sobie w oczy, ten wzrok wyrażał więcej niż jakiekolwiek słowa. Minęło kilka chwil wpatrywania się tak w siebie i blondyn był w stanie wybaczyć mu wszystko.

- Ja... Nie wiem co mam z tym zrobić. Ja chce wrócić do domu. Czemu mnie tutaj więzisz? - Powiedział gdy zebrało się w nim trochę odwagi.

- Kochanie... - Zaczął brunet. - Tak bardzo Ci zależy na tym by tam wrócić? Czy ona napewno dobrze Cię traktowała? - Zapytał jakby... Smutny?

Thomas gdy usłyszał pytanie mimowolnie zaczął się zastanawiać nad tym czy z Bellą w związku było mu tak dobrze. Tom ją kochał. Zależało mu na niej. Chciał, żeby była szczęśliwa. Ale czy to działo się też w drugą stronę? Tego nie był aż tak pewien. Bella w ostatnim czasie często zachowywała się dość dziwnie. Coraz częściej wychodziła gdzieś ze znajomymi lub miała jakieś dziwne tajemnice. Zdarzały się dni, że kłócili się ze sobą cały czas. Bella znajdowała coraz to nowe powody by zacząć orzchaniać Toma.

W tych dosłownie kilku sekundach dziewczyna straciła praktycznie cały blask w oczach Thomasa. Czemu? Sam tego nie wiedział. Przecież ją kochał... Ale czy napewno?

W jego głowie pojawiały się miliony myśli na temat jego życia w związku z Bellą. Co prawda był z nią szczęśliwy. Ale często też cierpiał przez jej zmienne zachowania. Z jednej strony cieszył się, że z nią jest i chciał z nią wziąść ślub, a z drugiej strony, pragnął zostać tutaj z brunetem.

Dylan. Dylan. Nie wiedział co o nim myśleć. Nie wiedział jak go ocenić. Niby w stosunku do niego porywacz zachowywał się cudownie, jeśli można to tak nazwać. Nie krzyczał na niego jak czasem zdarzało się Belli, nie denerwował się, wydawał sie wyrozumiałym człowiekiem. Ale nie wiedział jaki był na co dzień. Przebywał z nim tylko kilka godzin w dzień. Nie wiedział jaki młody mężczyzna był w stosunku do innych ludzi. I najważniejsze. On zabijał ludzi. To nie było normalne. Niby zapewnił, że Thomasowi nic nie będzie grozić i w ogóle, ale jaką miał tego pewność? Jak bardzo mógł czuć się przekonany?

Nie wiedział.

Wszystko w jego głowie kłębiło się gdy on patrzył w oczy bruneta. Kochał Bellę, ale uczucia, które pojawiały się w nim kiedy był w towarzystwie Dylana były w jakiś sposób lepsze. Czuł się bezpiecznie, czuł, że komuś na nim zależy, że ktoś go prawdziwie kocha. Czuł, że ma obok kogoś kto mógłby pomóc mu z każdym problemem, że może na tym kimś polegać, że może zrzucić z siebie większość kłopotów i przestać się przejmować wszystkim obok. Nie odczuwał tego przy Belli...

Samo przytulanie się do chłopaka było czymś innym. W jego ramionach zasypiał ze spokojem. Czuł się jak w prawdziwym domu. Gdy przytulał się do swej narzeczonej nie mógł pozwolić na odprężenie się swojemu organizmowi. Nie mógł zamknąć oczu z pewnością, że wszystko wokół jest w porządku.

Thomas zaczął też rozmyślać na temat swojej orientacji. Od małego miał wpajane do głowy, że w przyszłości ma znaleźć ładną dziewczynę i porządną pracę. Nie raz kiedy był jeszcze dzieckiem widywał różne zachowania ludzi wobec innych. Raz jak przechodził parkiem zauważył jak dwie dziewczyny. Siedziały obok siebie na kocu położonym na trawie. Trzymały się za ręce i patrzyły sobie w oczy. W pewnym momencie jedna z dziewczyn przysunęła twarz do tej drugiej i delikatnie pocałowała ją w usta. Wtedy piętnastoletni Tom był zszokowany. Jego rodzice tak okazywali sobie miłość. Więc czy te dziewczyny też wyznawały sobie tak miłość? Patrzył na nie jeszcze chwilkę, a one przez ten czas zachowywały się jak normalna para. Było między nimi czuć coś w rodzaju prawdziwych miłosnych uczuć.

Od tamtego momentu Thomas coraz częściej zastanawiał się nad tym czy bardziej podobają mu się dziewczyny czy nie jednak chłopcy.

Tak naprawdę Bellę poznał przez swoich rodziców. Koleżanka jego mamy była matką Belli. Poznali się na jakimś spotkaniu ich rodziców. Złapali świetny przyjacielski kontakt, ale nic więcej. Przynajmniej ze strony Toma.

Jego oświadczyny dla Belli były postanowione przez jego rodziców. Pragnęli by on i dziewczyną byli razem. Uważali, że będą cudowną parą, że będą mieli piękne dzieci. On wtedy jeszcze nic do niej nie czuł. Całe te uczucia były na początku trochę udawane, z czasem gdy ze sobą chodzili Bella zaczęła mu się delikatnie podobać. Potem było zauroczenie. A po nim? Chyba już nic... Był w niej przez trochę zakochany, ale z własnej woli nie oświadczyłby się jej. Zwłaszcza, że w tamtym czasie miał wahania orientacji.

Lecz teraz. Musiał wybrać. Musiał postanowić czy chce wrócić do Belli, czy zostać tutaj.

Kilka miesięcy temu odpowiedź byłaby dla niego całkowicie jasna. Byłby przekonany i odpowiedziałby, że chce wrócić do dziewczyny. A dziś?

Miał wahania co wybrać.

Jednak mimo wszystkich rozmyśleń postanowił już co chce zrobić. Już wiedział co wybrać.

- Chce wrócić do Belli.

//
1039 słów!

Yoooo Witam!

Jak się macie? Jak samopoczucia?

Jak podoba się rozdział?

Wszelkie uwagi tutaj.

Ten rozdział nie jest jakiś wybitny ale muszę doprowadzić do momentu, w którym akcja będzie się dobrze toczyła. Przewiduje jeszcze kilka rozdziałów i książka zostanie zakończona.

Zachęcam do komentowania i zostawienia gwiazdki. To bardzo motywuje do dalszego pisania.

Pozdrawiam. Pijcie wodę i bądźcie bezpieczni.

Byeeee😻💋

▪︎~You're mine /Dylmas~▪︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz