Znaleźli się pod domem Thomasa. Blondyn był niezmiernie zdziwiony nagłą przemianą bruneta.
Na początku Dylan był dość przeciwny temu co Tom postanowił, ale minęło kilka dni i młody mężczyzna, jakby magicznie, zmienił swoje zdanie i uznał, że pozwoli Thomasowi wrócić tam gdzie chce jeśli to go uszczęśliwi, pod jednym warunkiem, że będzie mógł go podwieźć. Tom już dla świętego spokoju ustał na postawiony warunek przepełniony myślą, że znów będzie mógł wrócić do swojej Belli i już nic im nie stanie na przeszkodzie do szczęśliwego życia.
Oh jak bardzo nie wiedział jeszcze co go czeka...
Gdy byli w drodze do miejsca zamieszkania blondyna, Thomas był bardzo podekscytowany, ale teraz kiedy już stał przed drzwiami do domu nie wiedział czy powinien zapukać do drzwi, czy wejść do środka tak po prostu, co powinien powiedzieć swojej narzeczonej, co zrobić z faktem, że jego obrączka zniknęła.
Tego typu pytania i przemyślenia pojawiały się w jego głowie gdy stał przed drzwiami jak sparaliżowany.
Jak Bella zareaguje na jego powrót? Czy będzie miała do niego pretensje? Czy uwierzy mu gdy opowie co się naprawdę stało? Czy w ogóle zechce go wysłuchać? Czy będzie miała mu za złe, że nie uciekł stamtąd wcześniej?
Czy Bella jeszcze tam będzie?
Nie znał odpowiedzi na żadne z tych pytań. Nie był pewien co zastanie gdy wejdzie już do środka.
Wziął głęboki wdech i położył rękę na klamce, a następnie ją nacisnął. Wszedł do środka. Od razu uderzył w niego paskudny zapach tytoniu. Zmarszczył przez to brwi i delikatnie zakrył nos dłonią. Nienawidził gdy ktoś w jego towarzystwie palił papierosy. Nie znosił gdy później cały był przesiąkniety tym odorem.
Przeszedł z przedsionka na korytarz i ruszył do salonu, z którego było słychać cicho grającą muzykę. Gdy przestąpił prób pomieszczenia i się rozejrzał wszystko było na swoich miejscach, gdyby nie liczyć tego, że wszędzie walały się ubrania, jakieś puszki po energetykach i pokój wyglądał jakby noc wcześniej była tu niezła impreza.
Postanowił iść do góry do sypialni i zobaczyć czy czasem tam nie ma Belli.
Kiedy wszedł do pokoju, jego oczy się zaszkiliły. To co zobaczył w jakiś sposób rozwaliło jego serce na kilka drobnych kawałeczków.
Jego narzeczona. Bella. Ona leżała w łóżku z jakimś nieznanym Thomasowi typem. Spali. Przytuleni do siebie.
Bella go nie potrzebowała.
Tom poczuł się okropnie. Został zastąpiony. Jeszcze kilka sekund temu był jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie. Był przekonany, że jak wróci do domu jego dziewczyna rzuci mu się na szyję i wycałuje na śmierć mówiąc jak cholernie bardzo za nim tęskniła i martwiła o to czy z nim wszystko w porządku oraz czy nic mu się nie stało. A teraz co? Jej nie zależało. Bardzo szybko umiała się pozbierać po stracie narzeczonego.
A Thomas?
Stał teraz bezradnie patrząc na tamtą dwójkę na łóżku. Wyglądali jak niegdyś Bella i on sam.
Nie wiedział jak postąpić. Powinien zrobić dziewczynie awanturę? A może lepiej, żeby opuścił pomieszczenie i cieszył się tym, że Bella jest szczęśliwa?
Chciał jej szczęścia, ale czy takim kosztem? Swoim kosztem?
Raczej nie.
Ale teraz co mógł poradzić. Bella widocznie jest szczęśliwa gdy jest z tym innym mężczyzną. Thomas opuścić głowę w dół i przetarł oczy odganiając łzy. Zszedł po schodach ponownie na dół, a następnie ruszył do drzwi wyjściowych. Kilka centymetrów przed drzwiami zatrzymał się i obejrzał za siebie. Nie mógł tutaj zostać. Napewno nie teraz. Ponownie po jego policzkach spłynęło parę samotnych łez. Poczuł się beznadziejnie. Nikt go nie chciał. Nie miał po co żyć...
-------------------
W tym samym czasie Dylan czekał na zewnątrz przed domem Sangstera. Niby powiedział Thomasowi, że tylko go tutaj podwiezie ale jakiś dziwny głos w głebi serca mówił mu, że ma trochę poczekać i zobaczyć co stanie się dalej. Dlatego też w owym momencie siedział za kierownicą w swoim samochodzie.
W pewnej chwili spojrzał w stronę drzwi i akurat wtedy z domu wyszedł Tom. Wyglądał na naprawdę załamanego, jego oczy były zaczerwienione i pełne łez. Dylan jak na zawołanie wysiadł z samochodu i podszedł do delikatnie niższego blondwłosego chłopaka.
- Hej, co się stało?
Brunet pochylił się tak że byli na jednej wysokości wzrostowej.
Thomas podniósł głowę i złapali kontakt wzrokowy. Chwilę tak na siebie nawzajem patrzyli nic nie mówiąc. W głowie Toma właśnie buzowały miliony myśli. Nie wiedział co powinien zrobić. Nie wiedział co czuć. Przez jego kręgosłup przeszły zimne dreszcze.
Dylan już miał zamiar otoczyć jego, w tamtym momencie bardzo krucho wyglądające, ciało kiedy stało się coś na co czekał tak naprawdę już od dłuższego czasu ale był święcie przekonany, że blondyn tego nie chce.
Właśnie znajdowali się w pełnym emocji i uczuć pocałunku.
Thomas objął ramionami szyję Dylana przyciskając swoje usta bardziej do tych jego. A brunet? Był w siódmym niebie. Czuł się niesamowicie całując osobę, w której był zakochany.
Położył jedną ze swoich dłoni na talii blondyna i również zaangażował się w pocałunek.
Całowali się na początku delikatnie, potem przerodziło się to w bardziej pożądane uczucia.
Po chwili oderwali się od siebie i Tom ciągle milcząc mocno przytulił się do starszego chłopaka. Ponownie się rozpłakał. Dylan nie wiedząc co ma począć z młodszym po prostu odwzajemnił uścisk delikatnie pocierając jego plecy i cicho szepcząc, że może być spokojny i nie musi się już niczym przejmować.
Po kolejnych kilku minutach Dylan postanowił zabrać Thomasa spowrotem do swojego domu i tam z nim na spokojnie porozmawiać. Tak jak postanowił, tak też zrobił. Zabrał Toma do samochodu i pojechali do wcześniej wspomnianego miejsca zamieszkania. Przez całą drogę milczeli. Mimo wszystko cisza między nimi nie była niezręczna. To był jednen z tych momentów, które każdy w swoim życiu potrzebuje by przemyśleć wszystkie za i przecież w swoim życiu.
Obaj potrzebowali teraz nawzajem swojej obecności. Bez żadnych rozmów. Bez śmiechów. Bez niczego.
Gdy już dotarli do domu Dylana nic się nie zmieniło. Weszli w ciszy do środka, a następnie poszli do salonu gdzie oboje usiedli obok siebie na kanapie. Żaden nie wiedział jak rozpocząć rozmowę. Nie wiedzieli od czego należy zacząć. Czy powinni porozmawiać o pocałunku? Czy coś do siebie czuli? Czy był to tylko przypływ emocji?
W głowie Thomasa kołatało. Przelatywało mu przez myśl, że co gdyby był z Dylanem? Jak wyglądałoby ich życie razem? Zastanawiał się czy wogóle czuł do bruneta coś więcej. Czy chciał z nim czegoś więcej.
W umyśle chłopaka obok, działy się podobne przemyślenia. Wiedział, że chce mieć z Tommy w pewien sposób reakcje opartą na czymś więcej niż tylko przyjaźń, ale nie chciał zmuszać drugiego do żadnych, może niestosownych według niego, rzeczy i stosunków.
- Muszę ci coś powiedzieć. - wypowiedzieli te słowa równocześnie. Sekunda w sekundę. Każdą litera w literę. Oddech w oddech. Złapali kontakt wzrokowy. Wpatrywali się w siebie zatracając się w sobie nawzajem.
//
1100 słów!Nom więc tak, po tym rozdziale planuje już pisać epilog. Będzie to oficjalne zakończenie tej książki.
Wszelkie przemyślenia i uwagi tutaj.
Zachęcam do komentowania i zostawienia gwiazdki jeśli rozdział ci się spodobał. ❤
Zapraszam do czytania również moich innych książek.
Do następnej soboty! Dbajcie o siebie kochani!
Buziaczki 💋
CZYTASZ
▪︎~You're mine /Dylmas~▪︎
Tajemnica / ThrillerKto normalny byłby w stanie zakochać się w kimś, kto go porwał? W kimś kto nie jest dobrym człowiekiem? Tym bardziej, jeśli jest już zaręczyny. Młody blondyn był przekonany, że nie wpadnie w sidła uwodzicielskiego porywacza.. do czasu...