01.09.1982r.
Jagoda była zestresowana, jak jeszcze nigdy. Maki przylatywały do niej co rok, jednak dopiero teraz postanowiła, że może udać się na wędrówkę przez las, by odnaleźć Chatkę. Jeśli by się jej udało, w co wierzyła całą rodzina, będzie mogła nazywać się jedyną pieciolatką, która tego dokonała. Pięcio-, bo dopiero za trzy tygodnie wypadają jej szóste urodziny.
Teraz, kiedy szła przez las z kwiatem maku w dłoni, zaczęła się zastanawiać czy wędrówka była tak dobrym pomysłem, jak myślała.
– Na Welesa…-mruknęła, kiedy potknęła się o korzeń.
Upadła na trawę, a mak wypadł z jej rąk. Blondynka wstała z ziemi, otrzepując się z brudu, choć niekoniecznie coś to dało… Jedna z wstążek, które trzymały jej warkoczyki w ryzach, opadła na ziemię, psując całą fryzurę. Była umorusana, nieuczesana i w dodatku zgubiła swój mak… Właśnie! Gdzie on się podział!?Jagoda zaczęła go szukać w trawie, nawet nie zauważając gdzie się znalazła, ani co działo się dookoła niej. Chodziła na klęczkach, zdzierając sobie swoje kolana i barwiąc je na zielono. Znalazła czteroslistną koniczynę, jednak nie to było najważniejsze. Najważniejszy był mak! A ona nigdzie go nie widziała...
– Khm, khm...
Blondynka uniosła błękitne oczy w górę, w kierunku dźwięku. Przed nią stała siwa kobieta z włosami spiętymi w długi warkocz. Patrzyła na nią z politowaniem w oczach, które skrywały się za grubymi szkłami okularów.
– Mak! Zgubiłam swój mak!-mówiła zdenerwowana blondynka.-Muszę go znaleźć, bo nie dotrę się...– Do Instytutu?-przerwała jej kobieta.
Jagoda dopiero teraz zauważyła, że za guślarką majaczy drewniana Chatka na Kurzej Nóżce. Z parteru wysunięta została zjeżdżalnia, a na wszystkich piętrach znajdowały się okna i balkony pełne ciekawskich uczniów. Przy frontowych drzwiach stał guślarz w złotych szatach, który patrzył na całe zamieszanie z szokiem wymalowanym na twarzy.
– Profesor Honorata Zagórska...-szepnęła speszona blondynka.
– A ty to?
– Ja... Jagoda... Jagoda Deszczowska...
Uczniowie na balkonach zaczęli skakać wzrokiem między dyrektorem i nowoprzybyłą. Po chwili rozległy się salwy śmiechu. Jedna dziewczyna o mysich włosach śmiała się najgłośniej. Baśka Kontowicz… Dziewczyna była dwa lata starsza od Deszczowskiej. Znały się, zdecydowanie się znały… Jagoda wiedziała, że upokorzyła się przed całą magiczną społecznością Polski. Wiedziała też, że nikt jej tego nie zapomni...
Zagórska pomogła jej wstać i właśnie wtedy blondynka zauważyła, że jej mak płonął tuż nad jej głową. O tak... Zdecydowanie nikt jej tego nie zapomni. Zagórska obdarzyła Bazylego krótkim spojrzeniem, by z powrotem odwrócić się do kilkulatki. Machnęła dwa razy dłonią, a granatowa wstążka wróciła na miejsce, naprawiając fryzurę dziewczynki. Machnęła dłonią jeszcze dwa razy i wszystkie plamy, zagniecenia i łzy strachu zniknęły.
– Jak mniemam wiesz co robić...-mruknęła kobieta, stając kilka kroków w tył.
Blondynka spojrzała na dyrektora, który bacznie obserwował jej poczynania. Usiadła po turecku na trawie. Z kępek zielonych źdźbełek zaczęły wynurzać się malutkie, kolorowe pyłki. Z daleka miało się wrażenie, że były to zwyczajne robaczki świętojańskie. Jednak to była magia tej polany. Kolorowe kulaczki latały powoli w powietrzu dookoła blondynki.
CZYTASZ
DESZCZOWY BUSZ | zbiór one shotów
FantasyJeden wielki chaos, ale ta rodzina jest do tego przyzwyczajona. Teraz czas, by i czytelnicy się do nich przyzwyczaili. Nie mogłam zostawić tej zakręconej rodzinki na pastwę losu, zwłaszcza kiedy widzę jak czytelnicy reagują na pojawienie się Maliny...