9. Wieczorkiewicz

25 7 7
                                    

Rozdział dedykowany DragonLea_1808 i Diamant-Mosaik. Dziękuję za pomysł, by napisać o Katarzynie i Rzekomych. Rozdział o Jagodzie też jeszcze się pojawi 😘

<•>

1970r.

   Czarodziejska społeczność Polski wierzyła w jedno. Że to rodzina Deszczowskich pociąga za sznurki w MAPie. Że to oni wyznaczają kolejnych wiarusów czy gastorów niw. W końcu sześćdziesięcioczteroletnia Rozalia Deszczowska mogła się poszczycić dwukrotnym zaszczytem sprawowania roli Polskiego Ministra Magii, nim przeszła na zasłużoną emeryturę.
   Z tego powodu wielu myślało, że wyznaczanie Rzekomych również należy do tej rodziny.
   Nic bardziej mylnego.

– Wieczorkiewicz, pozwólże tu.

   Blondwłosa siedemnastolatka skończyła pakować podręcznik do swojej torby i spojrzała na starą guślarkę. Tak naprawdę profesor Zagórska była ulubionym nauczycielem uczennicy domu Wiosny.

– Tak, pani profesor?-spytała, podchodząc bliżej biurka.
– Jesteś guślarką naczelną swojego domu, tak czy nie, Katarzyno?
– Tak. Jednak nie rozumiem...
– Potrzebowałabym kilka informacji o niektórych uczniach. Moje dokumenty są wybrakowane i muszę je jak najszybciej uzupełnić. No i zabezpieczyć przed OVON'em.
– Rozumiem, pani profesor-odparła blondynka.-Niech mi pani da karteczkę z nazwiskami, a do końca tygodnia będzie pani wszystko miała.
– Naprawdę Rod zesłał cię z Nawii-odparła uradowana Zagórska.-Nie ważne co sądzą o tym Deszczowscy.

   Kiedy Kaśka wyszła z klasy, uśmiechnęła się pod nosem. Wystarczyłby jeden list do ojca, a miałaby nie tylko informacje o dzieciakach, ale i o rodzicach i przodkach kilka pokoleń wstecz.
   Deszczowscy może i byli znani jako jedna z ważniejszych czystokrwistych rodzin, jednak wyznaczanie Rzekomych zdecydowanie należało do Wieczorkiewiczów.
   Rodzina z lisem w herbie nie była w stanie im tego odebrać. I nigdy nie będzie. Nawet jeśli Deszczowscy podświadomie wiedzieli, że to właśnie Katarzyna będzie kolejnym Tajnym Gastorem, jak zwykło się nazywać naczelnego Rzekomego, nic nie mogli z tym zrobić.
   Jeszcze żaden Deszczowski nie został Rzekomym. I sądząc po dwa lata starszym od Katarzyny Narcyzie, raczej pozostanie to w ten sposób.
   Nie dość, że się nie nadawali, to jeszcze te dwie rodziny miały ze sobą odwieczny zgrzyt. Okolice Krakowa i okolice Gdańska... Całkowicie inne style życia, całkowicie inne zwyczaje.
   Każdy Deszczowski nie przepadał za Wieczorkiewiczem, a Wieczorkiewicz za Deszczowskim. Tak było od wielu, naprawdę wielu lat.

– Expecto patronum-szepnęła pod nosem Katarzyna, a srebrzysta mewa wyleciała z koniuszka jej palców.

   Gdyby te dwie zdziry... Znaczy się siostry bliźniaczki. Sasanka i Róża. Gdyby one nadal były w szkole, a nie w tej ich nie-guślarskiej szkole, jako pierwsze wiedziałyby, że ktoś rzucił patronusa na środku korytarza.
   Od razu pojawiłyby się przy Katarzynie, nazywając ją córką łososia lub wytworem z morskich glonów. Oczywiście Wieczorkiewicz nie pozostawałaby bez odpowiedzi, twierdząc, że te dwie choćby chciały i tak nigdy nie zioną takim ogniem jak Smok Wawelski. Znów nauczyciele musieliby rozdzielać tę trójkę. A raczej czwórkę, bo w obronie młodszej siostry stanąłby chłopak z rocznika bliźniaczek – Krzysztof Wieczorkiewicz.
   Dlatego Kaśka cieszyła się, że te pięć lat starsze mendy wyjechały z Chatki jak tylko skończyły edukację w Instytucie.
   Teraz Wieczorkiewicz mogła robić wszystko co jej się żywnie podobało. Zwłaszcza, że Narcyz, młodszy brat tych dwóch jędz, był raczej spokojnym guślarzem. Większość czasu przebywał w bibliotece lub w pokoju wspólnym domu Wiosny. Bo oczywiście ten Deszczowski nie trafił do Jesieni jak większość jego rodziny, ale do domu, w którym od pokoleń siedzieli Wieczorkiewiczowie.

– Tatko-zaczęła niepewnie, patrząc na mewę i upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu.-Ònóm przédze mi z paré infa ò gulpòrnych czarownikach. Bych mògła była wdziôrnô gdzé gdybëš mi to dô kòńca tygodnia przémsëł*.

   Mewa skinęła dziobem i przeleciała przez ściany, całkowicie opuszczając Instytut. Kasia uśmiechnęła się pod nosem. Kochała swój język. Zwłaszcza, że w Instytucie było na tyle mało Kaszubów, że na spokojnie mogła go używać, gdy wysyłała patronusy do ojca.
   Niegdyś robiła to do starszego brata, jednak...
   Nie zawsze praca Rzekomych jest tak cudowna jak to opisują. Krzysiek zmarł podczas jednej z misji, gdy miał zaledwie dwadzieścia lat. A to on miał być kolejnym Tajnym Gastorem. Plany dość szybko się pokrzyżowały...
   Dopiero dwa lata temu okazało się, że potajemnie zaręczył się z Różą. Jako jedyna ze wszystkich Deszczowskich przyszła na pogrzeb. Powiedziała wtedy o wszystkim co łączyło ją z Krzysztofem Wieczorkiewiczem. Obiecała, że nigdy się nie ożeni, choć nikt tego od niej nie wymagał. I choć Sasanka nadal w oczach Kaśki była wredną jędzą, Róża w tamtym momencie stała się dla niej niemalże tak bliska jak siostra, której nigdy nie miała.

– Kaszubski?-rozległo się nagle za plecami Katarzyny.

   Dziewczyna zobaczyła dziewiętnastoletniego guślarza o ciemnych, rudych, niemalże brązowych włosach, które sięgały mu do ramion. Miał je przerzucone na jedną stronę. Ubrany był w beżową koszulkę z wielkim napisem "Dozwolone od lat 18" oraz ręcznie malowanym logiem Czerwonych Gitar. Za kołnierz włożone miał okulary, a ręce trzymał w kieszeniach jeansów. Dookoła niego latało kilka pszczół, których – jeśli Katarzyna dobrze pamiętała z opowieści – kształt przybierał jego patronus.

– Kaszubski-odparła sucho, patrząc na jego koszulkę.-Mam nadzieję, że to nie odnosi się do ciebie-dodała ze skwaszoną miną, wskazując na napis.
– Masz nadzieję?-spytał, unosząc brew.
– Wiesz o co mi chodzi, Deszczowski-żachnęła się, a ten się zaśmiał.-Samo twoje nazwisko sprawia, że wokół ciebie kręci się pełno guślarek.
– Ja tutaj widzę tylko jedną, Kaśka-odparł, zakładając ręce na piersi.
– Nie martw się-odparła, wywracając oczami i przechodząc obok niego.-Nie jestem fanką zakazanej miłości Romea i Julii.

   Narcyz uśmiechnął się promiennie. Odwrócił się na pięcie, obserwując jak dziewczyna znika z zasięgu jego wzroku.

– Będziesz dobrą Tajną Gastorką-szepnął pod nosem, wiedząc kto tak naprawdę decyduje o wszystkich Rzekomych.-Jestem tego pewny...
_________________________________________________

*Nie wiem jak powinno się pisać w języku kaszubskim. Wybaczcie, proszę, za wszelkie błędy.
Tłumaczenie: Potrzebuję kilka informacji o niektórych guślarzach. Byłabym wdzięczna, gdybyś przesłał mi je do końca tygodnia.

DESZCZOWY BUSZ | zbiór one shotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz