Zmora z przeszłości

80 3 0
                                    

W końcu nadeszła chwila kiedy mogłam ponownie wtulić się w ramiona Edmunda, na którego tak czekałam miesiącami. Z jego twarzy nie schodził uśmiech, a ja nigdy nie byłam tak szczęśliwa. 

- Powiesz mi co ja tu robię i w co ty jesteś ubrany? Bawimy się w piratów? - zapytała, wypuszczając się z objęć bruneta.

- Droga Lidio, witaj w Narni, na pokładzie Wędrowca do Świtu. - powiedział i pewnym wyrazem twarzy. - Nie martw się, zaraz damy ci suche ciuchy na przebranie. 

- Łucja! - wrzasnęłam, widząc szatynkę zbliżającą się do mnie, po czym również ją przytuliłam. - Za tobą też bardzo tęskniłam.

-Ja za tobą też. - uśmiechnęła się. - Poznałaś już Kaspiana?- zapytała, łapiąc go za rękę.

Wysoki brunet w przemoczonym  ubraniu podszedł blisko mnie unosząc moją dłoń, po czym pocałował ją. 

- Kapian, miło mi ciebie poznać, pani. - na te słowa uśmiechnęłam się i również mu się przedstawiłam, gdzieś kontem oka obserwując Edka, który na sam widok miał grymas na twarzy.

-Nie mówiliście, że macie taką piękną koleżankę. - rzekła Kaspian.

-Am to moja dziewczyna. - odpowiedział Edmund, łapiąc mnie za ramię i kierując do kajuty.- Chodź kochana, przebierzesz się.

Sam statek zrobił na mnie olbrzymie wrażenie, ale w środku był jeszcze bardziej ciekawszy. W między czasie Edmund opowiedział mi o Narni i o aktualnych wydarzeniach, z którymi się aktualnie mierzą. Czułam się bardziej wtajemniczona i wiedziałam, że nie przybyłam tu na darmo. 

Łucja użyczyła mi spodni i koszuli na przebranie, do tego odziałam czarne kozaki i opięłam się czarnym paskiem. Włosy zostawiłam rozpuszczone, pozostawiając do wyschnięcia.  Gotowa wyszłam z kajuty do holu, trafiając na Łucję przyglądającą się złotej rzeźbie Aslana.

- Nieźle, myślałam, że nie można ładnie wyglądać w tym stroju, ale tobie się udało. - odparła Łusia, mierząc mnie wzrokiem. 

- Dzięki. - przytaknęłam. - Ładna rzeźba.  - powiedziałam, zachwycając się. 

- Tak, to Aslan. Kochamy go i dużo mu zawdzięczamy. Nie mogę się doczekać aż w końcu go spotkam, ponownie. 

- Co takiego zawdzięczacie?

- No wiesz, zawsze nas kieruje, czuwa nad nami i gdyby nie on to nie było by z nami Edmunda. - powiedziała dziewczyna, spuszczając wzrok.

-Ale jak to? 

- Kiedy pierwszy raz tu trafiliśmy, Edmund zabłądził i dał się zmanipulować Białej Czarownicy. Potem jak go uratowaliśmy, ona wróciła i nakazała zabić Edmunda na kamiennym stole, tak jak nakazuje umowa, jak postępować ze zdrajcą. Potem Aslan poświęcił się, żeby go oszczędzić. Zabili go w najgorszych męczarniach, żeby nasz brat żył. Byłyśmy przy tym z Zuzanną. - opowiadając, Łucja zniżyła głos, a z oczu spłynęły jej pojedyncze łzy. Przytuliłam szatynkę do siebie i też pozwoliłam swoim łzą płynąć. - Edmund tylko gra takiego silnego, ale widzę, że w głębi duszy nadal jest tym małym, zagubionym chłopcem. - dodała.

-Przy mnie nie daje po sobie poznać. Ale szkoda, że nic nigdy nie mówił o tym incydencie, nawet jak opowiadał mi o Narni. - powiedziała, zastanawiając się.

-Pewnie się wstydzi, porozmawiaj z nim o tym, gdy wyczujesz odpowiedni moment. Mam wrażenie, że ona czasem nawiedza go w snach, ale tego też mi nie powie. Prędzej otworzy się tobie, bo cię kocha. - powiedziała Łucja, głaszcząc mnie po ramieniu , po czym opuściła kajutę.

Wszystkie nasze miejsca - E. PevensieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz