Krępy mężczyzna o słusznym wzroście ospale przeciągał się w swym wielkim łożu wymoszczonym puchowym materacem i zwieńczonym białym jak śnieg baldachimem. Jego wygląd w żaden sposób nie zdradzał społecznego statusu. Sięgające ramion, ciemnobrązowe włosy były tłuste i postrzępione pozostając w kompletnym nieładzie. Bujna, czarna broda z dawna niestrzyżona dopełniała wyrazu okrągłej twarzy bliższej lexańskiemu zakapiorowi niźli bogatemu magnatowi. Zbliżało się południe czwartego dnia października, gdy ów jegomość odsunąwszy na bok jedwabną pościel wzbogacaną ornamentami z adamaszku klasnął dwukrotnie w dłonie. Usiadł tedy na krawędzi posłania ziewając przeciągle, a wnet w drzwiach pojawił się krótko ostrzyżony sługa niosąc złotą tacę i duży gliniany dzbanek. Znalazł się tam przedniego rodzaju pitny miód i solidna porcja soczystego mięsa z kurczaka doprawionego anyżem i winnym octem wzbogacona o przyrządzony w migdałowym mleku biały ryż. Tak oto zwyczajowo zaczynał swój kolejny dzień panowania na tronie królestwa Endalmaru obecnie urzędujący monarcha TanRajmun IV rodu Ottavius. Władcy z owej dynastii przyjęli bowiem zwyczaj, by przed swym prawdziwym imieniem wstawiać przedrostek Tan tłumaczony jako podmiot królewski.
Wychyliwszy miód, monarcha wezwał kolejne sługi, którzy to pomogli mu nałożyć jego własny strój - długą, ciemnobrązową szatę opiętą skórzanym pasem za którym nosił osobisty miecz, wysokie podkute buty tegoż samego koloru oraz ciepły, obszerny płaszcz z niedźwiedziej skóry bez którego to zimą nie wychodził nawet ze swej komnaty. Wreszcie wystrojony TanRajmun człapiąc powoli zbliżył się do okna, roztworzył balkonowe drzwi i wyszedł na taras pośród chłodnego, orzeźwiającego powietrza, aby nacieszyć się widokiem. A był on doprawdy wspaniały!
Komnata królewska znajdowała się w głównym gmachu wielkiego pałacu mieniącego się legendarną nazwą Bursztynowej Iglicy. Owy cud architektury górował nad całą stolicą, największym miastem Endalmaru, Lexanem, będąc odwieczną chlubą dumnych mieszkańców stołecznego Lerendalu. Pałac ów składał się z czterech głównych naw, jak gdyby cały zespół pałacowy stanowiło kilka oddzielnych rezydencji. Centralny, a jednocześnie najwyższy i największy gmach należał do króla. Po jego prawej stronie wznosił się dom dla syna, bądź synów króla, natomiast po stronie lewej belweder cór królewskich. Z kolei tuż obok głównego mostu stanowiącego jedyną lądową drogę prowadzącą do wnętrza Bursztynowej Iglicy wybudowano czwarty gmach - było to miejsce pobytu, stałego bądź gościnnego dla bliskich przyjaciół króla i jego rodziny oraz wszystkich dworzan tworzących najbliższe otoczenie TanRajmuna. Niewielkie było grono owych szczęśliwców, którzy potrafili wkupić się w łaski władcy czego owocem była codzienna możliwość radowania oczu widokiem całego pałacowego komleksu, okrągłej rotundy z wielką, wielopoziomową fontanną oraz wspomnianego mostu na wysokościach, który to rozrzucony ponad rzeką stanowił swoistą tamę wobec przestworu oblewających ją wód. Płynąca w otoczeniu Iglicy wielka rzeka Optus rozdzielała tutaj na dwoje swój szlak otaczając stolicę błękitnym pierścieniem. Piękna wielkiego pałacu przepełnionego złotem i ozdabiającym dachy, mury i wieże bursztynem dopełniało wykwintne zwieńczenie złotej bramy na szczycie mostu, gdzie górował okazały pomnik skrzydlatego wojownika w pełnej zbroi z dumą spoglądającego na podległe mu ziemie.
TanRajmun zachwycał się widokiem, a jego oczy i umysł owładnęła żądza złota i najcenniejszego w świecie bursztynu. Spojrzenie króla zawędrowało dalej aż padło na wielkie miasto tętniące życiem i handlem. Pomimo rosnącego ubóstwa mieszkańców Endalmaru, Lexan miał się dobrze i stawał się wręcz pępkiem tego świata. Wielu młodych marzyło o karierze w stolicy, ściągali do niej rozmaici kupcy, drobni rzemieślicy, kuglarze czy żądni wrażeń zawadiacy. Dla nich wszystkich było to jedyne miejsce, by poczuć życie pełną piersią, przeprowadzić interes stulecia i poznać postacie z najwyższych sfer.
CZYTASZ
Kroniki Endalmaru, tom 1. Cień Zachodu
FantasiCzarny kruk znów rozpostarł skrzydła. Zapomniany koszmar powrócił w nowej odsłonie. O, Endalmarczycy! Nie obawiajcie się go! Spójrzcie na siebie wzajem! Widmo zguby jest tylko w was samych i waszych sercach! Daeren e Gwelyth. Gniew i Krew...