Czekanie na Alana z każdą chwilą stawało się coraz bardziej uciążliwe. Przez dwie godziny Jake nie odchodził od komputera, a ja nie mogłam zebrać myśli. Nieustannie powracało do mnie to jak daleko będziemy w stanie się posunąć aby się ochronić. Nie byłam też już taka pewna czy powrót do Duskwood jest dobrym pomysłem. Nie chciałam narażać moich przyjaciół na niebezpieczeństwo ale z drugiej strony obiecałam Hannah i Lilly, że znajdę Jake'a i ściągnę go do domu. Nawet jeśli on tak tego nie widział, to właśnie tamto miejsce było jego domem, naszym. Przypomniałam sobie też słowa Jessy, które napisała gdy rozmawiałyśmy po ataku na nią. Została zaatakowana przeze mnie, a mimo to była w stanie ponieść tą cenę jeśli oznaczało to, że z nimi zostanę. Dokładnie tak samo było z Jake'iem. Jeśli wieczna ucieczka była moją ceną za bycie przy nim to z przyjemnością ją zapłacę.
-O czym myślisz? - z zamyślenia wyrwał mnie jego szept i uśmiechnęłam się blado widząc, że nareszcie oderwał się od śledzenia federalnych.
-O tobie Jake.
- O mnie? - moje słowa chyba wyraźnie go zdziwiły chodź dla mnie wydawało się to całkowicie normalne.
-Chciałam o coś zapytać.
-Śmiało.
-Wtedy gdy musiałeś się ukrywać. Po filmie Lilly. Oprócz twojej wiadomości zdeponowałeś też dla niej zdjęcie swojej mamy i ich ojca. Co się z nią stało? Z twoją mamą.
Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w moje oczy. Usiadł na masce auta obok mnie i przyciągnął delikatnie do siebie tak, że zajęłam miejsce między jego nogami. Objął mnie od tyłu i zaczął gładzić moją dłoń.
-Skąd przyszło ci do głowy teraz to pytanie?
-Chciałam zadać je wcześniej ale... nie mogłam znaleźć odpowiedniego momentu. Obawiam się, że chyba nigdy takiego nie znajdę, więc po co czekać?
-Moja matka zmarła kiedy miałem dwanaście lat. Cierpiała na depresję ze względu na wszystkie wydarzenia w jej życiu. Fakt, że została ze mną całkiem sama nie poprawiał sytuacji. Pewnego dnia po prostu przestała walczyć.
Nie spodziewałam się takiego wyznania z jego strony. Gdzieś w myślach rozważałam, że musiała pogodzić się z ucieczką syna ale nie z tym, że odebrała sobie życie. W jednej chwili wróciło do mnie wspomnienie naszej rozmowy o Hannah, gdy dowiedzieliśmy się o jej depresji i to jak naciskałam na niego by wziął pod uwagę, że mogła coś sobie zrobić.
-Tak bardzo mi przykro Jake. Ja... nie wiedziałam - szepnęłam ale głos i tak mi się załamał.
-Ana oczywiście, że nie wiedziałaś. -wstał ze mną i obrócił przodem do siebie.- Czemu płaczesz? - zdjął maskę z twarzy i dostrzegłam jak zaniepokojoną ma minę. Kciukami otarł łzy z moich policzków.
-Wtedy gdy znaleźliśmy tą receptę Hannah... nie chciałam żebyś myślał, że nie warto o nią walczyć tylko... bałam się, że jeśli to co myślę to prawda... - przytulił mnie nagle mocno do siebie, a ja kurczowo złapałam się jego kurtki.
-Ana nie myśl o tym. Wiem, że nie chciałaś nic złego. Nie przypuszczałem, że to ze sobą połączysz. Nie płacz proszę.
-Tak bardzo mi przykro. Zostałeś sam jako dziecko...
-Anastazjo - odsunął mnie lekko i chwycił pod brodę jak miał w zwyczaju bym nie mogła uciec mu wzrokiem.- Nie byłem sam. Nie miałem też złego dzieciństwa. Nie powinnaś mnie żałować pod żadnym względem. Każdy ma takie życie jakie ma, a ja sam podjąłem swoje decyzje i dokonywałem wyborów. Nie cofnę czasu to prawda ale to nie powód byś teraz przez to płakała.-Odgarnął moje włosy za ucho i dał mi ten firmowy uśmiech, którego nie dało się nie odwzajemnić. -Widzisz? To naprawdę nie jest powód do płaczu.
CZYTASZ
Duskwood -Droga do końca.
FanfictionKiedy obiecujesz komuś, że przejdziesz z nim tę drogę do końca to nie możesz go zawieść. Nawet jeśli ta droga okazuje się być, długa, kręta i bolesna bo za chwilę o ty musisz poprosić go o to samo. Kontynuacja kultowej gry Duskwood. Wszystkie wydarz...