Zmiana kursu

262 15 5
                                    


Stałam po drugiej stronie ulicy pod latarnią wpatrując się we wjazd na parking podziemny szpitala. On musiał tam być. Ciemność musiała go skrywać, a ja stałam na widoku. Widziałam coraz gorzej przez ciągle migające światła radiowozów i wozów strażackich. Nagle do mnie dotarło, że nie tylko tamten mężczyzna może mnie dopaść w tym miejscu. Zmusiłam się do biegu w boczne uliczki za sklepami. Zatrzymałam się dopiero przy garażach z blachy i oparłam o jeden z nich. Wszystko zadźwięczało pod naciskiem mojej dłoni, wywołując kolejny dreszcz na skórze. Każdy oddech sprawiał, że ból rozlewał się po moim ciele. Delikatnie dotknęłam krtani i wyczułam na niej coś gęstego. Krew musiała spływać po mojej szyi już długo bo część z niej zdążyła zastygnąć. Wyjęłam trzęsącą się ręką telefon z kieszeni i wybrałam numer Jake'a. Nie miałam pojęcia co działo się w drugim szpitalu. Pamiętałam tylko jak prosił bym zadzwoniła gdy skończę i się rozłączył. Teraz żałowałam, że nie zadzwoniłam jeszcze z pokoju. W chwili, w której o tym pomyślałam przed oczami pojawił mi się obraz martwego mężczyzny leżącego na podłodze. Jęknęłam z trudem i docisnęłam telefon do ucha. Nie wiem ile razy powtarzałam połączenie ale Jake nie odebrał za żadnym z nich. Czułam jak serce zaczyna walić mi coraz szybciej. Co się dzisiaj wydarzyło? Te zwłoki, potem ten facet w windzie... . Jeśli jemu coś też się stało? Jeśli w tamtym szpitalu też czekał na niego morderca? Odgoniłam od siebie te myśli i wybrałam kolejny numer. Liczyłam, że Hannah dotrzymała słowa i czeka pod szpitalem aż policja wyprowadzi mnie w kajdankach. Znów pudło. Wybrałam jej numer więcej razy niż przez ostatnie trzy miesiące a ona też nie raczyła odebrać. Była cholerna trzecia w nocy więc kolejny wybór bardzo się zawężał. Dan był w pracy, Jessy i Cleo na pewno spały i nie chciałam ich wystraszyć. Lilly zaraz wezwałaby do mnie karetkę więc też odpada. Zostawał mi Thomas ale on zapewne jest teraz z Hannah skoro tutaj jej nie ma.

-Pożałuję tego. - jęknęłam dobrze wiedząc kto tak naprawdę mi został. Kliknęłam zieloną słuchawkę i zacisnęłam oczy przygotowana na burzliwą awanturę.

Nie wiem czy bardziej modliłam się o to by nie odebrał czy o to by w końcu ktoś mnie stąd zabrał

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie wiem czy bardziej modliłam się o to by nie odebrał czy o to by w końcu ktoś mnie stąd zabrał. Słysząc jakiś szelest nieopodal aż zesztywniałam chowając się bardziej za garaż i wstrzymałam oddech. Wsłuchiwałam się w sygnał oczekiwania starając się ignorować wszystko dookoła.

-Czemu nie śpisz? Mam zaprowadzić cię do łazienki? - głos chłopaka wskazywał na rozbawienie a szum w tle podpowiadał, że jest w barze i najwyraźniej nie zaglądał jeszcze do piwnicy. Kamień spadł mi z serca, gdy go usłyszałam.

-Phil? Musisz mnie wysłuchać... .

-Ana nie słyszę cię. Mów głośniej. - nawet gdybym chciała nie byłam w stanie spełnić jego prośby. To, że wydawałam jakiekolwiek dźwięki już było szczytem moich możliwości.

-Phil musisz po mnie przyjechać ... .

-Wiesz co, po prostu do ciebie zejdę. Daj mi chwilę. 

-Phil...

Duskwood -Droga do końca.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz