Bieg o życie

241 12 0
                                    


Co ja sobie kurwa myślałam?! Kradzież dokumentów z komisariatu! Mogłam nakłamać coś Alanowi i zapamiętać z bilingu numer Jake'a ale nie. Ja uznałam, że zajebanie całych akt będzie lepszym pomysłem. A odzyskanie moich rzeczy?! Zapomnij! Ledwo przebiegłam północną część miasta a mój organizm szykował się do trumny. Tak więc teraz jestem tu. W domu gdzie przetrzymywano Hannah, skąd uciekali moi przyjaciele. Najlepszy pomysł jaki kurwa miałam! Cóż nietrudno było tu wejść. Taśma policyjna była na drzwiach wejściowych ale przejście przez stodołę nadal było możliwe. Pamiętałam wszystko dokładnie z dnia kiedy Thomas i Jessy tu byli. Mam przynajmniej nadzieję, że Alan nie uzna, że byłabym tak głupia aby zaszyć się w tym miejscu. Usiadłam w kącie pokoju na piętrze zaraz przy oknie i dzięki szczelinie między deskami miałam chodź trochę światła. Rozłożyłam wszystkie akta na podłodze i próbowałam zmusić się do myślenia. Wszystko tu było. Każdy ślad jaki z trudem wypracowałam z Jake'iem znajdował się w tej teczce. To jak wizualne zwieńczenie naszej pracy. Starałam się skupić na raporcie z dnia wybuchu jednak działania policji ograniczały się tylko do zabezpieczania kopalni. W środku pewnie wszystkim zajmowali się federalni i to oni przekazali te nieznaczące zdjęcia Alanowi. Teraz jednak mój wzrok skupił się na Richym. Nie mogłam uwierzyć, że to co mam przed oczami jest prawdą. Nie wyglądał nawet na poparzonego więc od czego niby umarł? Setny raz wczytywałam się w opis koronera. "Zatrucie dymem. Poparzony układ oddechowy" co za kurwa bzdety. To nawet nie jest jedna przyczyna, a dał radę wydostać się z kopalni. Prędzej uwierzyłabym, że wykrwawił się od postrzału. Teraz jednak moja głowa miała dość. Cały czas próbowałam znajdować racjonalne argumenty na to, że Richy żyje, że oni obaj żyją ale było to coraz trudniejsze. Do tego ucieczka z domu Jessy i z komisariatu. Narobiłam im masę kłopotów. Ba sama sobie narobiłam masę kłopotów. Zacisnęłam mocniej mój prowizoryczny opatrunek na dłoni zrobiony z kawałka koszulki i pozwoliłam sobie na chwilę słabości. Teraz póki na razie byłam bezpieczna mogłam po prostu się rozpłakać i dać upust wszystkim emocjom.

-No tak Ana. Przyznaj przed sobą, że nie mogłaś pogodzić się z myślą, że policja cię olała i już nie szuka. No to teraz kurwa na pewno szuka- warknęłam do siebie.

***

Obudził mnie dźwięk silników. Zaraz co?! Usnęłam?! Zerwałam się szybko na równe nogi i wyjrzałam przez szczelinę między deskami. Najwyraźniej poszukiwania mojej osoby zaszły już tak daleko, że policja skusiła się na sprawdzenie tego miejsca i... chyba nie tylko oni. Oprócz dwóch radiowozów przed dom podjechał też czarny sedan a z niego wysiadło dwóch mężczyzn w garniturach. Super więc i federalni wiedzą o moim pobycie w Duskwood.

-To na pewno on jej kazał! Niech mnie Pan posłucha ona wiele przeszła. Szantażował ją! To on! Odda Panu dokumenty, powie co tylko chcecie tylko dajcie mi z nią porozmawiać!

Phil? To on im wskazał to miejsce?! Co on u diabła tu robi?! No tak... wciela w życie swój własny plan. Tylko jak ja mam się teraz stąd wydostać? Nie zamierzam rozmawiać z federalnymi ale te akta mogą stanowić dla mnie problem. Jeszcze zanim zasnęłam zrobiłam zdjęcia każdego dokumentu jaki w nich był. Tak na wszelki wypadek i to chyba był ten wypadek. Poskładałam wszystkie papiery do kupy i chwyciłam je mocno w dłoń. Myśl Westen myśl. Co by powiedział Jake? " Nie wolno Ci pakować się w kłopoty" tak to w jego stylu. Było jednak na to za późno. Może warto zagrać w grę Phila? Jeśli kocha mnie tak bardzo jak mówi to pomoże mi się stąd wydostać. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i włączyłam go. Wybrałam szybko numer przyjaciela czekając aż odbierze.

 Wybrałam szybko numer przyjaciela czekając aż odbierze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Duskwood -Droga do końca.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz