Rozdział 2 | Pokonałam Wiedźmina

173 12 22
                                    

Przeżycie tygodnia w domu Bitcoinów to było giga ciężkie zadanie.

Wojtuś jest do zniesienia. Trochę mnie wkurwia, kiedy przychodzi do mnie po to, abym zapięła mu sukieneczkę, ale daje mi jakiś procent z przychodów z Onlyfansa, więc nic mu nie mówię. Damian to jest dopiero chuj zbolały. Ma bica takiego, jak ja palca i jeszcze do mnie skacze, że możemy się napierdalać. Prawda jest taka, że co najwyżej może poskakać na moim stumetrowym chuju. Niezły z niego kulfon, swoją drogą. Szpetny jakby mu ktoś szpadlem poobijał mordę i do gnojownika na dwie doby wsadził.

Szymon jest git, ale fakt faktem nikt go nie lubi. Wpierdala ananasy tak że mu się uszy trzęsą, czasami dodaje do nich ogórków kiszonych, albo innych specyfików. Jak patrzę na jego mieszanki to mi się chce rzigoć. Ale w porównaniu do Tymona to on jest aniołkiem - Tymon to dopiero pojeb. Pali stuzłotówkami w kominku dopóki nie będzie tak nakopcone, że zamiast salonu mamy saunę. Do tego codziennie słyszę z jego pokoju jakieś dziwne szmery. Wkurwia mnie.

Ale najgorszy to jest Wiktor i ta jego Rota. Ja myślałam, że to będzie cicho, że wejdzie na dach i sobie zanuci, a tu chuj. Rozstawia kurwa drabinę, skacze na niej jak popierdolony i jak już wejdzie na ten dach to zdziera piździsko tak, że go w Żyrardowie słychać. I nie położysz się przed dwudziestą trzecią przez takiego za Chiny ludowe, muzykancik pierdolony się znalazł.

Jutro miałam iść do szkoły, było piętnaście minut przed północą, Wiktor już skończył śpiewać. Ale dalej słyszałam te szmery w pokoju Tymona. Początkowo myślałam, że wali konia i nie chciałam mu przeszkadzać, ale trwało to zdecydowanie za długo. Po pięciu minutach postanowiłam zerwać się z łóżka i wyparować do pokoju Tymona bez pukania.

I co ja tam zobaczyłam, o kurwa, bym chciała odzobaczyć.

Tymon był przebrany za Wiedźmina i w ciszy robił fikołki na łóżku. Kiedy mnie zobaczył, spadł z łóżka i pisnął jak baba.

- O kurwa, Wiedźmin! - wydarłam się.

- Co ty tu robisz Hanka - syknął. - Idź do siebie, ja tu osiągam nirwanę.

- Co robisz?

- Twoją matkę... Znaczy... Hania, ja nie miałem tego na myśli.

- Obrażasz mi mamusię? - zapytałam, a łzy napłynęły mi do oczu.

Ten skurwysyn miał tupet, obrażając moją mamę. Wyżej srał niż dupę miał.

- Mówię, że nie chciałem!

- No i chuj ci w kociołek - wycedziłam przez zęby i ruszyłam w jego stronę.

Złapałam go za szmaty i zaczęłam napierdalać jego patykowym ciałem po całym pokoju. Nie trwało długo zanim zajebał kołowrotek pod sufitem i zaplątał się na żyrandolu. Krótko z frajerami. Właśnie takich sztuk walki uczyła mnie mamusia.

- Hanka! Hanka kurwa zdejmuj mnie!

- Opierdalasz gałę, śmieciu - odpowiedziałam mu, zadowolona ze swojego dzieła. - bierzesz do ryja po same kule.

- Zdejmij mnie, bo zadzwonię na psy!

- Se dzwoń gdzie chcesz, sześćdziesiono. Dzwoń se nawet na infolinię Castoramy, w piździe cie mam.

Takim oto sposobem pokonałam Wiedźmina.

Kiedy już miałam wyjść z pokoju tego fajfusa, drzwi zablokował mi nie kto inny, jak Wiktor. Nosz kurwa mać. Byleby znowu nie miał potrzeby śpiewać, bo kurwica mnie chyba strzeli.

- Co tu się dzieje, Tymon? Hania? Kto mi przeszkadza w układaniu moich szwajcarskich szklaneczek? - zapytał z takim spokojem, że już wolałam jego ton podczas Roty. - Tymon, rozmawialiśmy o tym. Przestańże okupować żyrandol, mały rozbójniku.

KRYPTOFAMILIA - serbska faja (Rodzina Monet ale to Polska)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz