Gdzie on jest?

167 8 1
                                    

Peter

Otwieram oczy i nic nie widzę, tak jakby moje oczy nie były nawet otwarte. Głowa pulsuje mi niemiłosiernie. Jęczę głównie do siebie. Powoli wszystko do mnie wraca, ale to tak naprawdę nie pomaga, ponieważ nie wiem, gdzie jestem.

Mam nadzieję, że Tony i Steve już mnie szukają, a jeśli nie on, to Loki. Może mógłby mnie namierzyć... cholera! Rozglądam się, nie będąc w stanie niczego zobaczyć i zdając sobie sprawę, że nie mam przy sobie niczego, co Tony mógłby namierzyć. Cholera, cholera, cholera!

- Widzę, że w końcu obudziłeś się ze snu- - mówi głos. Trudno jest określić, skąd pochodzi, ponieważ słychać echo. Nie widzę żadnego światła, ale wciąż szukam właściciela głosu. - Hej, nie wytężaj zbytnio wzroku. Nie byłbyś w stanie mnie znaleźć, nawet gdybym był tuż... przed tobą.- Pstryka mi w twarz.

Podskakuję na ten dźwięk, ale oczywiście tylko szarpię za pasy. - Kim jesteś?- mówię, starając się ukryć jak najwięcej strachu w moim głosie. - Nie znasz mnie, ale znasz innych ludzi w tym pokoju- .

I w tym momencie widzę odrobinę światła i postaci wychodzącej przez drzwi, zanim wszystko ucichło i znów zrobiło się ciemno. - Mamy tu dziś ważnego gościa- , głośnik ożywa, - I wielu innych, ale oczywiście przedstawmy dwóch, na których nam wszystkim zależy. Pierwszym z nich jest... Shocker!- W tym momencie zapala się światło po mojej lewej stronie i mrużę oczy, by zobaczyć mężczyznę z metalową rękawicą.

- Następny jest dobrze znany ci przyjaciel, pan Peter Parker. Lubi być znany jako Vulture, zgadłeś, Toomes- .

Światło zapala się na prawo ode mnie i widzę Toomesa siedzącego tam z uśmiechem na twarzy. - Hej Pedro.-


Tony

Założyłem swój strój, zanim ktokolwiek zdążył powiedzieć kolejne słowo i ruszyłem w stronę szkoły. Kiedy ląduję, kilka osób się na mnie gapi, ale nic wielkiego. Znajduję szafkę woźnych i pędzę do niej.

Oczywiście jest zamknięta, więc biorę repulser i wysadzam ją. Wchodzę i widzę tylko plecak Petersa wraz z jego telefonem i innymi rzeczami, które prawdopodobnie trzymał. Cholera. Włączam komunikator, który zalewają krzyki mojego męża i mojego zespołu.

- Nigdy więcej nie wyłączaj komunikatora, nie możemy ci pomóc, jeśli zostaniesz złapany, a my o tym nie wiemy.- krzyczy Natasha. - Przepraszam, ok? Sprawdzałam szafę dozorcy, w której podobno był i nie ma go tutaj, ale jest jego plecak i wszystko, co trzymał. -

Z tymi słowami zabieram wszystkie jego rzeczy i wracam do wieży, żeby nie kazać Steve'owi czekać. Kiedy wracam, rzucam rzeczy Petersa na kanapę i zdejmuję swój strój. Gdy tylko jedna stopa dotyka ziemi, zostaję przytulona przez Steve'a.

- To nie tak, że byłem martwy czy coś w tym stylu.-

- Nie przestawał mówić, kiedy cię nie było, dosłownie myślałem, że będziemy potrzebować taśmy klejącej- - powiedział Clint, podchodząc do mnie. - Gdzie jest Peter?- pyta Steve.- Nie wiem i nie mam pomysłu, jak go namierzyć - wzięłam zirytowany oddech na myśl o tym, że już nigdy nie zobaczę Petera.


Steve

Patrzę na Tony'ego i wygląda na to, że zaraz dostanie ataku paniki.- Hej, kochanie, musisz na mnie spojrzeć.- Nie podnosi wzroku z podłogi.- TONY!- krzyczę. Powoli podnosi wzrok i widzi, że wszyscy się gapią.

- Nic mi nie jest.- Mówi cicho, po czym wraca do laboratorium.Wszyscy powoli patrzą na mnie ze zmarszczonymi brwiami.- Nie martw się Steve, jeśli ktokolwiek go znajdzie, to będzie to twój mąż - mówi zachęcająco Nat.

- Wiem - podchodzę do kanapy i zabieram z niej rzeczy Petersa. - Hej Nat, gdzie jest Bruce? - W laboratorium z Tonym, ale od czasu do czasu chodzi do skrzydła medycznego.

- Fajnie, dzięki - zacząłem iść w stronę windy. - Jarvis, zabierzesz mnie do laboratorium - pytam, wciąż nie do końca wiedząc, jak działa Jarvis.- Tak Sir, nie masz nic przeciwko, jeśli najpierw zabierzemy kogoś z piętra z pokojami?- .

- W porządku. -Pokoje znajdowały się nad nami, więc musieliśmy jechać w górę, a potem w dół.Kiedy dojechaliśmy na górę, drzwi windy się otworzyły.Loki gorączkowo wbiegł do windy. Wydawał się nie wiedzieć, że tam jestem, dopóki nie wydał z siebie lekkiego wrzasku.

- Tak?- pytam, gdy wciąż się na mnie gapi.- Czy Peter wrócił? Wszyscy mówiliście, że wróci dwie godziny temu. -

- Nikt cię nie poinformował o tym Lokim?- Wpatruje się we mnie, czekając na odpowiedź. - Nie jesteśmy do końca pewni, co się z nim stało. Jego oczy rozszerzyły się na moje słowa. - Wy głupi śmiertelnicy straciliście mojego... jak to nazwać?- Nie mogę powstrzymać się od chichotu, gdy zatrzymuje się w środku swojej małej tyrady tylko po to, by zapytać, jak nazywać Petera. - Nazywasz go bratankiem- .

- Wy głupi śmiertelnicy straciliście mojego siostrzeńca! Jak!?- krzyczy. - To długa historia. - Mówię odwracając się do niego plecami. Zostajemy tak aż do głównego piętra. - Chcesz wyjść?- pytam odwracając się lekko.

- Jaki jest plan na odzyskanie go?- Loki pyta zaskakująco spokojnie. - Pójdę do laboratorium i pomogę Bruce'owi i Tony'emu. Myślę też, że moglibyśmy pobrać trochę DNA z rzeczy Petersa... czy coś - dodaję cicho.

- W takim razie przyjdę ci pomóc. mówi, - podchodząc do mnie. - Dobrze. Po tych słowach Jarvis zamyka windę i zaczynamy zjeżdżać do laboratorium.

Caught In a Net - Złapany w sieci (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz