Bruce
- Ok, podłącz ich teraz! -Krzyczę na Tony'ego, Steve'a, Thora i Stephena, wskazując na Lokiego i Petera. W laboratorium zapanowała szaleńcza bieganina.
Wyrzucam wszystkich innych, którzy nie są potrzebni, bez względu na ich protesty. - Upewnij się, że dostaną kroplówkę. Przygotuję stół operacyjny i pobiorę trochę krwi. -
- Bruce, nie powinniśmy ich najpierw uśpić? -pyta Stephen, ostrożnie podłączając kroplówkę do ramienia Lokiego. - Skoro oboje zemdleli, to powinno być w porządku, zwłaszcza biorąc pod uwagę, ile krwi stracili, nie sądzę, by się obudzili. Poza tym, nawet gdybyśmy podali im lekarstwo, kroplówka wypłukałaby je z ich organizmu. Stephen, byłeś lekarzem, prawda? - pytam, żeby się upewnić. - Tak. -- Czy możesz przeprowadzić analizę Lokiego i zobaczyć, co jest nie tak, a także pobrać trochę krwi, podczas gdy ja zrobię to samo Peter'owi.- Zanim zdążył odpowiedzieć - tak- lub - nie- podchodzę do Petera, trzymając notes i przybory do pobierania krwi.
- Mogę pobrać mu krew, Bruce - powiedział Tony, odsuwając moje drżące palce od igły. Byłem coraz bardziej zestresowany.
Badam ciało Petera i notuję wszystko, co widzę. Podchodzę do Stephena i widząc, że skończył robić notatki, biorę od niego teczkę.
- Ok, Thor i Stephen, musicie natychmiast zabrać Lokiego do strefy kryzysowej sytuacji i przygotować go do operacji. Będzie potrzebował operacji kolana, również jutro musimy podać jemu i Peterowi kroplówkę w szafce, która jest oznaczona jako ANTY-TOKSYNA, przygotowałem ją dziś rano i powinna wypłukać magię, która wpływa na ich DNA. -
- Dlaczego nie dać im tego teraz? -Thor pyta wyraźnie zaniepokojony tym, że nie pomógł Lokiemu wystarczająco. - Musimy poczekać, aż będą w stabilnym stanie. - Bez słowa Stephen zabrał Lokiego i zaczął go przygotowywać.
Następnie zwracam się do pary. - Peter ma wiele ran i siniaków na całym ciele, musi zostać zabrany na salę operacyjną, tam go zszyję i oczyszczę (z magii/innych substancji). Jego źrenice są również bardzo rozszerzone, więc będziemy musieli powoli dzień po dniu wypuszczać go z powrotem na światło dzienne-.
Nawet nie skończyłem wszystkiego, co miałem do powiedzenia, zanim wypędziłem Petera spod opieki jego ojca na salę operacyjną.
Steve
Czekaliśmy tam przez dłuższą chwilę, nie mogąc wejść na salę operacyjną.
Tony wezwał wszystkie pielęgniarki, aby pomogły Bruce'owi i Stephenowi, myślę, że było to głównie odwrócenie uwagi, aby nie musiał ciągle wpatrywać się w monitor pracy serca.
- Dlaczego to zawsze nam się przytrafia? - mówi, siadając zmęczony, od chodzenia. - Dlaczego to, co zawsze się dzieje, kochanie? - pytam, gdy opiera się o moje ramię. - Dlaczego nasza rodzina w końcu zaczyna coś dobrego, a potem zawsze coś musi stanąć na przeszkodzie... jak Toxin i Toomes-.
- To tylko nasze życie, jesteśmy bohaterami, musimy żyć ze złymi rzeczami, aby inni ludzie nie musieli. - Mówię, dając mu buziaka.
Po około godzinie Loki został zabrany z sali operacyjnej i przeniesiony do sali pooperacyjnej, gdzie czekał już jego brat. W pokoju Peter'a rozległ się długi sygnał dźwiękowy z serią głośnych dźwięków. Potem znów rozległy się małe sygnały. - Steve...- Spoglądam w dół, aby zobaczyć, że obserwuje wnętrze pokoju na swoim inteligentnym zegarku.
Patrzę razem z nim z niepokojem, gdy ponownie słyszę długi sygnał dźwiękowy. Wpatrujemy się w ekran, desperacko oczekując, że lekarze i pielęgniarki będą kontynuować. Patrzymy przez trzy długie, makabryczne minuty, zanim urządzenie znów zaczyna emitować sygnał.
Wkrótce potem Bruce wychodzi. - W końcu jego stan jest stabilny, będziemy go obserwować 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, na wypadek, gdyby coś poszło nie tak lub jego stan się pogorszył. Radziłbym wam, abyście poszli się przespać po tym, jak zabierzemy go do sali pooperacyjnej. -
Ponieważ była prawie 9:00 rano, wiedziałem, że Tony będzie chciał zostać z Peterem, ale będzie też wyczerpany, tak jak ja teraz. Bruce umieścił Peter'a w pokoju obok Lokiego. Zaczął podłączać Petera, gdy zadzwoniłem do Nat, żeby zeszła na dół.
- Czego potrzebujesz Steve? - Podchodzę do niej i staram się odejść od ucha Tony'ego. - Musisz pilnować Petera, podczas gdy ja i Tony trochę się prześpimy-. Spogląda na mnie, a potem na Tony'ego, który wygląda na zdeterminowanego, by nie zasnąć. - Powodzenia w wyprowadzeniu go stąd- mówi, po czym podchodzi i siada obok łóżka Petersa.
Podchodzę i kucam obok Tony'ego: - Hej, kochanie, powinniśmy iść się przespać-.- Nie.- To było szybkie i proste, nie. - Tony, to naprawdę nie jest dobry pomysł, aby próbować nie spać, już pociągnęliśmy całą noc. Naprawdę powinniśmy iść spać. Nie miał nic z tego. -- Jeśli chcesz, żebym był na górze, będziesz musiał zrobić coś więcej niż to- warknął.
Wiedziałam, że nie miał nic złego na myśli, był po prostu zaślepiony obawą, że stracimy syna, gdy jego zabraknie. Ja również wiedziałam, o co toczy się gra, ale byłoby lepiej, gdyby Peter mógł obudzić się ze zdrowym tatą i tatą, a nie z nami obojgiem wyglądającymi jak zombie. - Jak chcesz. -mówię wstając.
Następnie chwytam go od tyłu za klatkę piersiową i podnoszę do góry. - N- Nie! STEVE! -Krzyczy i kopie, ale nie puszczam go, potrzebuje snu. Powoli zaczynam iść w kierunku windy. Kiedy próbuję wprowadzić go do środka windy, wystawia nogi na zewnątrz i kopie w windę. - Postaw... mnie... NA ZIEMIĘ! -Krzyczy, gdy odwracam go tak, że trzymam go za nogi.
Próbuje przeciągnąć ręce po podłodze i najwyraźniej mu się to nie udaje. - No dalej! -mówi między oddechami, patrząc jak drzwi windy się zamykają. Odwracam go jeszcze raz, żeby krew nie napłynęła mu do głowy, ale nie ryzykuję i cały czas mocno go trzymam.
Gdy wchodzimy po schodach, nie kładę go, dopóki nie znajdziemy się w naszym pokoju i nie zamknę drzwi. - Palant- mówi, siadając na łóżku. - Nie idę do łóżka- dąsał się. - Tak, idziesz. - Mówię, gdy idę do łazienki, by przebrać się w wygodniejsze ubrania. - Nie idę - mówi, gdy kładę się na łóżku. - W porządku - ciągnę go w dół i chwytam, żeby zasnął.
Po około pięciu minutach w tej pozycji zasypia tuż obok mnie.
CZYTASZ
Caught In a Net - Złapany w sieci (tłumaczenie)
Fanfic(Sequel do opowiadania "Identity") Peter żył szczęśliwie razem z innymi Avengers'ami przez całe 7 miesięcy. Spędził całe 7 miesięcy ze swoimi ciotkami i wujkami oraz oczywiście ze swoimi ojcami. Kiedy już nie mogło być lepiej, wszystko powoli zaczęł...