Znajdziemy go

120 7 0
                                    

Tony

Winda pomału się otworzyła i wyszyli z niej Steve i Loki. – Hej – mamrotał Burce, gdy nadal ciężko pracowaliśmy nad znalezieniem Peter 'a. – Hej, właśnie się zastanawialiśmy czy nie potrzebujecie jakiejś pomocy?

- Tiaa, możemy potrzebować- powiedziałeś uśmiechając się do Steve'a. – Świetnie, mam pomysł. Może moglibyśmy spróbować zdobyć jego odciski palców czy coś podobnego z rzeczy Petra. –

- Zacznę od razu to robić. Loki chodź mi pomóc. – powiedział Bruce i poszedł do obszaru badań DNA w laboratorium, a Loki podążał za nim. – Kochanie, wszystko w porządku? – zapytałem widząc, że oczy Steve są lekko czerwone.

- J-ja po prostu nie mogę uwierzyć, że Peter został porwany. – pociągnął nosem. Podszedł do niego. – Hej, wszystko będzie w porządku. Znajdziemy go. – szepczę, przyciągając go do siebie i przytulając, - Wszystko będzie w porządku. -


Peter

Nic nie odczuwam, tylko lekkie brzęczenie tu i tam. Kiedy otworzyłem oczy, moje wspomnienia powoli do mnie wróciły. Pamiętam tylko śmiech i ból. Spojrzałem w dół na swoje ciało i zobaczyłem, że moje ręce i nogi są jedynymi rzeczami, które naprawdę wyglądają na zranione.

Mam na nich rozcięcia i jestem prawie na sto procent pewny, że mam siniaki na całym tułowiu. Nie jestem nawet w stanie patrzeć na wprost.

- Wygląda na to, że pająk w końcu się obudził - powiedział jakiś głos. Nie brzmi on dla mnie jak ludzki i z jakiegoś powodu mój pajęczy zmysł nie reaguje na to, co mówi.

- Czego ty... - robię duży wdech, z trudem mówiąc - czego chcesz?

- Odpowiedzi? A może powiesz mi, dlaczego myślisz, że tu jesteś? powiedział gdzieś z pokoju. - Myślę, że masz coś przeciwko Spider-manowi - powiedziałem do przestrzeni przede mną, wciąż nie będąc pewnym, gdzie on jest.

- Mmmm- Słyszałem go, ale nie mogłem go zobaczyć, bo było zbyt ciemno. - Cóż, nie mylisz się..., ale tak jakbyś się mylił. Widzisz, nie lubię ludzi, którzy są... jak mam to ująć? Przestępcami, a teraz posłuchaj, nie sądzę, że Spider-Man nim jest, ale to raczej twoi współpracownicy- . Nie miałem pojęcia, o czym on mówi.

- Jeśli wiesz, co mam na myśli.- powiedział. Potrząsnąłem głową, chociaż nie jestem pewien, czy mnie widział. - Wcale nie, dziwne. Szczególnie dziwne jest to, że nie wiesz, co mam na myśli, jeśli pomyślisz o swojej rodzinie, będziesz wiedział, co mam na myśli- , po czym usłyszałem trzask drzwi odbijający się echem w mojej głowie, przez co jeszcze bardziej zakręciło mi się w głowie.

- Hej Pedro, zobacz kogo przyprowadziłem - mogłem zobaczyć metalową rękawicę na ramieniu chłopaka. Shocker. Z tymi słowami uderzył mnie mocno w żebra i usłyszałem lekkie chrupnięcie. Czuję, jak fale bólu przeszywają całe moje ciało. Nie mogłem sobie poradzić z takim bólem i nagle wszystko pogrążyło się w ciemności.


Steve

- Tony proszę, chodź- powiedziałem po raz ostatni w usilnym staraniu, aby mój mąż opuścił laboratorium i położył się w naszym łóżku. - Steve, kochanie, Petes wciąż tam jest, prawdopodobnie przestraszony i to wszystko moja wina, więc jeśli pójdziesz spać, będzie lepiej.- Powiedział wyczerpanym głosem.

- Hej, kochanie, spójrz na mnie - chwyciłem go za głowę i odwróciłem, by na mnie spojrzał. - Zależy mi tak samo jak tobie, ok? Ale teraz musimy się przespać. Jak myślisz, jak go znajdziemy, jeśli nie możemy nawet myśleć trzeźwo. On potrzebuje nas w najlepszej formie.-

Patrzę w sarnie oczy Tony'ego i widzę, że zaczynają napływać do nich łzy. - Och Tony - powiedziałem, czując, że moje oczy również zaczynają szczypać. - Wiem, że to dla nas trudne. Ale teraz musimy spróbować zrobić wszystko, a spanie do późna mu nie pomoże- - zobaczyłem łzy spływające po policzkach poczułem, że też płaczę.

- Przepraszam - powiedział, po czym pochylił się i pocałował mnie. Odwzajemniam go z radością i odsunąłem się. - Czas do łóżka - powiedziałem, wstając. Powoli wstał razem ze mną i poszliśmy ramię w ramię do naszego pokoju. Kiedy tam dotarliśmy, przygotowaliśmy się do spania i wskoczyliśmy do łóżka. - Steve?- Odwraca się w moich ramionach tak, że patrzy mi w oczy.

- Kocham cię i przepraszam za bycie upartym dupkiem - powiedział cicho. - Język - szepczę i udało mi się wydobyć z niego chichot. - Ja też cię kocham i znajdziemy go, nie myśl nawet przez sekundę, że tego nie zrobimy.

- Kocham cię- , powiedział ponownie. Lekko zachichotałem, gdy poczułem, że jego oddech staje się coraz bardziej stabilny. - Dobranoc - pocałowałem go lekko, aby go nie obudzić i przytuliłem. Powoli czuję, jak odpływam, gdy czuję ciepło promieniujące od Tony'ego. Przytula się do mnie mocniej, zanim czuję, że moje oczy się zamykają.


Peter

Obudziłem się z impetem, gdy poczułem lodowate ukłucie na skórze. Poczułem, że nie mogę oddychać, ale jak tylko to uczucie mnie ogarnęło, tak zniknęło. Powoli podniosłem wzrok w szarym świetle i zobaczyłem przed sobą dwie sylwetki.

- Pobudka, pobudka Pete- , usłyszałem głos Toomesa. Powoli zamknąłem oczy i otworzyłem je ponownie. Głowa bolała mnie tak bardzo, że wszystko mi drętwiało. Nie powiedzieli do mnie nic więcej, zamiast tego kontynuowali rozmowę.

Korzystając z okazji, zastanowiłem się nad tym, co ta dziwna osoba próbowała mi powiedzieć. Mówił coś o ukaraniu mnie za przestępców i moich wspólników. Co to w ogóle znaczy? Przecież zawsze pracowałem tylko z... Avengersami. Cholera. Uderzyło mnie to jak autobus, gdy powiedział, że Avengersi są przestępcami. Karał mnie za ich działania.

Przysięgam, że jeśli kiedykolwiek powiem o tym Steve'owi, Tony'emu lub Avengersom, zabiją się. Musiałem gapić się w przestrzeń przez chwilę, bo nagle ktoś uderzył mnie w twarz. - Hej, nie przysypiaj Pajączku. Właśnie miałem ci powiedzieć i pokazać coś spektakularnego- .

Podszedł do Shockera i Vulture'a. - Chcę, żebyście wiedzieli, kim jestem, zanim umrzecie. Jestem Eddie Brock- .Nic mi to nie mówiło. - Jestem pewien, że nigdy o mnie nie słyszeliście.

Ale mogę zapewnić, że to, co mi się przydarzyło, powinno dać mi większe uznanie niż komukolwiek innemu- .

Powoli zaczęła go ogarniać jasna czerwień na klatce piersiowej i ciemniejsza na innych częściach ciała. Przekształcał się na moich oczach, aż w końcu przestał. Powoli odwrócił się, by spojrzeć prosto na mnie. Warknął lekko, zanim powiedział: - Możesz mi mówić Toxin- .

Caught In a Net - Złapany w sieci (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz