REGUŁA 5: Jeśli jeździsz jak babcia Navarro, możesz być z siebie dumna.

422 13 11
                                    

#LETsa


LAINIE

Wczorajsze małe, niepozorne spotkanie, zamieniło się w którymś momencie w konkurs pod tytułem „kto wypije najwięcej".

Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek obudziła się rano z tak wielkim kacem.

Jeśli w ogóle godzinę czternastą po południu można nazwać rankiem.

Moją jedyną motywacją do wydostania się z ciepłej pościeli był fakt, iż umówiłam się z chłopakami na próbną jazdę na torze w Long Beach.

Fisher wyjaśnił mi, że na dwa dni przed każdym wyścigiem, tory są udostępniane dla zawodników, aby każdy mógł się sprawdzić.

Żeby nie było zbyt kolorowo, jest to opcja, która dotyczy każdego wyścigu, poza Wielkim Finałem. Póki co wiemy jedynie, że odbędzie się on w Arizonie i już po tym fakcie jestem w stanie stwierdzić, że to nie będzie łatwy tor.

Arizona jest stanem leżącym niedaleko Kalifornii, w południowo-zachodniej części USA i znana jest głownie z Wielkiego Kanionu Kolorado, który jest jej znakiem rozpoznawczym.

Jak więc można się domyślić, jest to obszar bardzo górzysty z dużą ilością piachu i żwiru.

Zjadłam szybkie śniadanie i założyłam na siebie zwykłe jeansy i koszulkę z krótkim rękawkiem. Dzisiejsze popołudnie zapowiadało się całkiem ciepłe, a dodatkowa adrenalina na torze na pewno mnie rozgrzeje.

Wyszłam z apartamentu o umówionej wczoraj godzinie i spokojnie czekałam pry drzwiach Draxy'ego na innych.

Po chwili z wewnątrz wyłonił się wspomniany mężczyzna.

- Idziemy? – Zapytał, mierząc mnie zaciekawionym spojrzeniem.

- Nie czekamy na resztę?

- Są już w drodze na miejsce.

Zdziwiłam się lekko jego słowami, bo wczoraj umawialiśmy się na spotkanie tutaj. Stwierdziłam jednak, że pewnie rano zmienili plany.

- Wiesz jak dojechać na tor? – Zapytał brunet, gdy weszliśmy do windy.

- Nie bardzo. – Przyznałam lekko zawstydzona, że nawet tego wcześniej nie sprawdziłam.

- W porządku. Po prostu jedź za mną i staraj się nie zgubić.

Usłyszałam w jego głosie lekką drwinę, jakby rzucał mi wyzwanie.

Draxy nie wiedział jednak, że kochałam wyzwania.

W końcu jestem teraz tu gdzie jestem, prawda?

Lewy kącik moich ust wygiął się w lekkim uśmieszku. Żebyś to ty się czasem nie zgubił, cwaniaczku.

Po wyjściu z windy, skierowaliśmy się do swoich samochodów. Zdziwiłam się, że brunet zaczął wsiadać do McLarena.

Domyśliłam się, że jest to jego główne auto i będzie chciał oszczędzać je na wyścig, wybierając dzisiaj zastępczego Astona. Co swoją drogą byłoby głupotą.

I dlatego właśnie stwierdziłam, że to zrobi.

Mile zaskoczona, również wsiadłam do Lexusa i już po chwili ułożyłam się wygodnie w kubełkowych fotelach z pół skóry.

Odpaliłam silnik i kiwnęłam chłopakowi na znak gotowości. Wyjechał z garażu, a ja podążałam tuż za nim, podziwiając idealnie dopasowany spojler.

LET'S END THISOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz