12

1 0 0
                                    

To Kaiser podjął się streszczenia ich nocnego zwiadu z Rhysem i – co zaskoczyło Blake'a - nie zawahał się ani razu przed tym, żeby wziąć na siebie całą winę. Nawet Quinn był wyraźnie zdziwiony tym, że chłopak wydawał się dogłębnie przejęty całym zajściem i za każdym razem, kiedy spojrzenia jego i rudzielca się przecinały, blondyn wytrzeszczał oczy w niedowierzaniu. Kaiser najwyraźniej chciał odpokutować swoje winy, Blake postanowił więc nie drążyć tematu.

-Byliśmy w gorszych tarapatach – stwierdził z uśmiechem. - No i nawet się zreflektowałeś, zabijając te Serpenty, więc wszystko między nami w porządku.

Spojrzenie ulgi, które posłał mu Kaiser, było tak przepełnione emocjami niepasującymi do bruneta, że Blake – kompletnie oniemiały – pomyślał, że chyba już nic go bardziej nie zaskoczy.

Och, jakże się mylił!

Teraz rudzielec patrzył zszokowany na Quinna, który ze szczegółami opowiedział im o tym, jak przebiegł jego wieczorny zwiad, podczas gdy Kaiser obsmarowywał nieposłuszną dziewczynę takimi wyzwiskami, których Blake nigdy wcześniej nawet nie słyszał.

Jako że to on był tym rozsądniejszym i dużo bardziej zrównoważonym, spróbował przemówić Quinnowi do rozsądku.

-Wiesz, że nie powinieneś był jej na to pozwolić, prawda?

-No wiem – jęknął blondyn, ukrywając twarz w dłoniach. - Ale ona była taka... stanowcza.

-Co za tępa dzida! - syknął Kaiser, ściskając poduszkę Quinna tak, jakby miał zamiar wypruć z niej wszystkie flaki. - Gdybym tam był, zaciągnąłbym ją za kłaki do domu!

-Miałem taki sam plan – wymamrotał Quinn. - Tylko że... No nie wiem. Nie umiałem jej odmówić.

Kaiser, który nie bardzo rozumiał jak można być tak słabym, żeby dać się przegadać dziewczynie, pokręcił tylko głową z niedowierzaniem i chyba nawet spojrzeniem pełnym dezaprobaty, co sprawiło, że Blake mimowolnie parsknął śmiechem.

-Powiesz o tym Avoy'owi? - rudzielec szybko przyjął rzeczowy ton, żeby wypaść profesjonalnie, bo to zawsze wszystkich uspokajało i pomagało myśleć bardziej klarownie.

Quinn zbladł, co było dość jasną odpowiedzią.

-Zgłupiałeś? - wypalił nagle Kaiser. - Dostanie takie zjeby, że nie będzie mógł siedzieć przez miesiąc! Nikomu nic się nie stało, no nie? Więc nikt nie musi o niczym wiedzieć. No i trzeba jakoś naprostować tę nadętą cipę...

-Ona ma na imię Eira... - wypalił znienacka Quinn.

-Więc, tego... - Blake odchrząknął, zbierając myśli i kombinując jak najlepiej wybrnąć z tej sytuacji. - Eira musi zrozumieć, że robimy to dla jej dobra.

-Ale ona tego nie chce, więc jak to załatwimy? - warknął Kaiser, strosząc ciemne brwi. - Jak spróbowała zwiać raz, to jak nic spróbuje zrobić to po raz drugi.

Quinn zaczął coś niewyraźnie bełkotać i dopiero po naciskach Blake'a odchrząknął i odezwał się na tyle głośno, że go zrozumieli, chociaż zawzięcie uciekał przed chłopakami spojrzeniem.

-Prosiłem, żeby nie uciekała – mruknął, skubiąc nerwowo nogawkę swoich spodni. - No ale powiedziała mi wprost, że mnie nie posłucha.

Kaiser odpalił kolejną soczystą wiązankę, od której więdły uszy.

-Cholera... - jęknął dużo delikatniej Blake. - Wiesz, co będzie, jeśli znowu spróbuje uciec, a nie będzie jej pilnował któryś z nas? Może wygadać, że puściłeś ją wolno.

The Guard 1: The UnseenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz