Nigdy wcześniej Eira nie była otoczona przez aż tylu muskularnych facetów, więc teraz czuła się nieco nieswojo, bo wszędzie, gdzie się obróciła, widziała potężne torsy, napięte bicepsy i szerokie plecy (całe szczęście ubrane, bo inaczej chyba by oszalała). Przyjaciółki pewnie strasznie by jej zazdrościły, gdyby tylko wiedziały, w jakim niebie się znalazła, Eira wolała jednak zachować to dla siebie – po pierwsze, to musiała jakoś poradzić sobie z traumą po spotkaniu z Serpentami, no i po drugie, to tak naprawdę interesował ją tylko jeden z tych torsów.
Pomimo takiego ogromnego ładunku testosteronu na tak małej powierzchni, Gwardziści traktowali ją naprawdę dobrze i dziewczyna nie czuła się jak kawałek mięsa na wystawie sklepowej. Wszyscy byli dla niej uprzejmi, podpytywali ją o to, czy może czegoś nie potrzebowała i traktowali ją jak gościa, co było bardzo miłe z ich strony.
Tylko Avoy przypatrywał jej się nieco dziwnie, co zauważyła któregoś razu – czasami patrzył na nią z niezrozumiałą irytacją, a czasami jego wzrok zdawał się dużo łagodniejszy, zupełnie jakby patrząc na Eirę, myślał o kimś innym. Może myślał o kimś, kto nie sprawiał im tyle kłopotów? No ale przecież nie zrobiła tego wszystkiego specjalnie, prawda?
-Twoi rodzice cieszą się, że jesteś cała i zdrowia – powiadomił ją dowódca już następnego dnia. - Przekazali też, żebyś do nich zadzwoniła, gdy poczujesz się na siłach, żeby z nimi porozmawiać.
Eirze nawet ulżyło, że to Avoy podjął się przekazania wieści jej rodzicom – naprawdę nie chciała myśleć o tym, co by się działo, gdyby to ona do nich zadzwoniła. Póki co migała się od tego jak tylko mogła, tłumacząc się traumą po spotkaniu z Serpentami – jej rodzice zdawali się to rozumieć, bo nawet powiedzieli Avoy'owi, że odetchnęli z ulgą, gdy Eira zdecydowała zostać w domu Gwardii jeszcze przez jakiś czas, z czego on sam nie wydawał się zadowolony.
Dlaczego w ogóle chciała tu zostać?
Nie, nie do końca chodziło o to, że mogła być bliżej Quinna, chociaż to oczywiście było silnym argumentem stojącym za dłuższym pobytem w domu Gwardii. Bardziej jednak liczyło się dla niej to, że w razie gdyby coś się stało, miałby ją kto obronić – tak, te wielkie bicepsy nie istniały tylko po to, żeby je oglądać i ta świadomość uspokajała Eirę, która czuła się tutaj naprawdę bezpiecznie.
W zamian za to martwiła się o chłopaków za każdym razem, gdy wychodzili na partol – skoro teraz pomieszkiwala w domu Gwardii, Kaiser i Quinn zostali przywróceni na patrole (Eira stanowczo wymusiła to na niezadowolonym Avoy'u), więc mogli całą trójką ruszać na zwiady, z czego chłopaki strasznie się cieszyli.
Dziewczyna niekoniecznie czuła to samo. Obwieszeni bronią, ubrani na czarno, prezentowali się naprawdę niebezpiecznie i Eira była pewna, że gdyby spotkała ich w ciemnej alejce, z pewnością błagałby o litość na sam ich widok. Oczekiwanie na ich powrót było naprawdę nieznośne i gdyby nie to, że Quinn, Kaiser i Blake wychodzili na patrole nocą, to dziewczyna chodziłaby zestresowana przez dobrych kilka godzin, a tak w końcu padała ze zmęczenia w miękkim łóżku, choć budziła się za każdym razem, gdy słyszała trzy pary ciężkich butów na korytarzu, co oznaczało, że wszyscy wrócili bezpiecznie do domu, a wtedy kamień spadał jej z serca. Dopiero nad ranem mogła zobaczyć ich rany, niektóre już prawie niewidoczne, a niektóre nadal wyglądające niezbyt miło, ale zawsze z ogromną ulgą przyjmowała uśmiechy chłopaków, którzy szybko wyrzucali z głów wspomnienia walk z Serpentami – skoro oni sobie z tym radzili, ona też mogła. Póki co szło jej to całkiem dobrze, bo te potwory nie nawiedzały jej już co noc, wciąż jednak czekała na moment, aż całkowicie o nich zapomni. Oszukiwała samą siebie, że to się kiedyś stanie, bo tak było jej łatwiej, choć doskonale znała bolesną prawdę – nigdy nie uwolni się od wspomnień tamtego wieczoru.
CZYTASZ
The Guard 1: The Unseen
Romance*Pierwsza część planowanej serii* *Nowe rozdziały w każdy wtorek i piątek* Wojna z Serpentami nigdy nie była łatwa, ale nikt nie spodziewał się nawet, że sprawy mogłyby przybrać taki obrót - co jak co, ale zasadzanie się na cywila Rex'ów było napraw...