5. POSTARAJ SIĘ KOGOŚ USZCZĘŚLIWIĆ

376 42 86
                                    


Obecnie

Olivier

Nie wierzę własnym oczom, widząc JĄ krzątającą się w moim pokoju. To z pewnością ta sama dziewczyna, którą widziałem przedwczoraj pod budynkiem sądu. I którą śledziłem aż do przejścia nad kanałem Obry. Jak jakiś pieprzony stalker. Nie wiem, co mi wtedy odjebało. Może za mocno weszły mi słowa mojego wychowawcy, które rzucił, gdy opuszczałem ośrodek: „Postaraj się dziś kogoś uszczęśliwić, Olivierze. I nie przestawaj tworzyć. Masz niesamowity talent. Szkoda, by się zmarnował".

Będzie mi brakowało Cezarego. Choć początkowo nie zanosiło się na to, że kiedykolwiek dojdziemy do porozumienia.

Dżizas, byłem takim gnojem.

W zasadzie nie wiem, dlaczego tego czwartkowego popołudnia akurat ona przykuła moją uwagę. Pamiętam wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Wyszła w obecności pracownicy sądu, która lekko podtrzymywała jej ramię. Potem delikatnie poklepała ją po plecach i zniknęła wewnątrz budynku, a ja obserwowałem, jak w ciągu kilku chwil ta drobna dziewczyna całkowicie się łamie. Jak gdyby obecność tamtej kobiety działała na nią niczym powerbank. A gdy zniknęła, cała energia z niej wyparowała. Jej ciało drgnęło. Wiatr rozwiał jasne włosy, na moment przesłaniając twarz. Nie zareagowała. Stała bez ruchu, jakby nie wiedziała, co ze sobą począć. Wtem ociężale skierowała kroki w stronę Strzeleckiej. Ona nie była załamana. Nie. Ona była zdruzgotana! Przygnieciona ciężarem tego, co zapewne usłyszała w sądzie. Zamknęli jej matkę? Brata? Ojca? A może zeznawała przeciwko komuś i został wypuszczony na wolność. I teraz się boi o swoje życie.

To nie moja sprawa.

Mam dość swojego gówna do ogarnięcia...

I oczywiście co zrobiłem? Chwyciłem deskorolkę pod pachę i zamiast jechać na Podwale, podążyłem w przeciwnym kierunku. Za nią. Nie spuszczałem jej z oczu, zastanawiając się, kiedy się przewróci. Szła niepewnie, nogi się jej plątały. A potem kucnęła przy drewnianej barierce nad kanałem Obry i wiedziałem, że to ten moment. Rozpadła się. Na moich oczach. A mój umysł znów zaczął to robić. Składał otaczającą mnie rzeczywistość w wersy. Budował rymy. Robił to tak szybko, że nie byłem w stanie go powstrzymać.

Lepiej słone łzy uronić,

Niżli nie mieć za czym płakać.

Moja księżniczko bez twarzy,

Ucz się dobre chwile łapać.

Zanim się zorientowałem, klęczałem tuż za nią, szepcząc jej te słowa do ucha. A potem dotarło do mnie, co zrobiłem. I spanikowałem. Bo ja nie robię takich rzeczy. Nie zaczepiam obcych. A już na pewno nie zaczepiam nieznajomych lasek. I nie bełkoczę im do ucha swoich tekstów.

Ja pieprzę!

Moje usta wypełnił lekko słonawy smak. Jakbym zlizał te łzy, o których przed chwilą nawijałem. Jedynym ratunkiem było wskoczenie na deskę i odjechanie. Nie obejrzałem się za siebie. Miałem nadzieję, że ona też nie.

Pojeb. Skończony debil.

A teraz co?

Dobrze się, kurwa, bawisz?! Zerkam na krzyż zawieszony nad drzwiami, kiedy zastaję dziewczynę znad kanału sprzątającą mój pokój. Fakt, w drodze z lotniska matka napomknęła o jakiejś Joannie, która od początku wakacji raz w tygodniu sprząta nasz dom. Spodziewałem się jednak babeczki po czterdziestce, a nie laski w moim wieku. Zwłaszcza TEJ laski.

HellPunk (17.07.2024 - wydawnictwo Papierowe Serca)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz