Rozdział 10.

185 13 4
                                    

Czas płyną bardzo szybko, Helia świetnie się czuła wśród przyjaciółek, Ginny ją coraz bardziej przerażała, bo straszyła ją różnymi okropnymi rzeczami, ciągle powtarzając, że ma się w końcu przyznać, że jest adoptowana, bo tak czy inaczej wszyscy się od niej odwrócą. Helia z tego powodu nie raz płakała w ramię Tori, bo to właśnie gryfonka stała się jej najlepszą przyjaciółką lub żaliła się Tom'owi w łazience. Ten drugi stał się jej największą pomocą, żaliła mu się i płakała że wszystkiego co ją trapiło, a on umiał jej odpowiedzieć czułością i zajmował jej myśli zadaniami o które ją prosił.

Jednak w największy szok wprowadziło ślizgonkę spetryfikowanie Emily i Hermiony pod koniec kwietnia. Obie były bliskie dla ciemnowłosej. Hermiona jak taka starsza siostra, a Emily, jej przyjaciółka.

Nastał czerwiec, a mandragory, które miały uratować spetryfikowanych już dorastały. Profesor Sprout stwierdziła, że ostatni tydzień i powinny być gotowe.

Gdy Helia znów sama wracała korytarzami z odwiedzin u dziewczyn w skrzydle szpitalnym, ktoś ją zatrzymał i przyłożył różdżkę do jej szyi.

-Black, jak ja cię nienawidzę wiesz?- stwierdziła Ginny wysypując jej torbę na podłogę.

-To już trochę nudne wiesz?- wyszeptała i zaczęła zbierać swoje rzeczy.

-Tak? To nudne? Tom pewnie powoduje, że każdy twój dzień jest bardzo ciekawy- zaśmiała się- dobrze, że się go pozbyłam.

-Nie, nie, nie Weasley. To on ci naprzykrzał byś go opóściła, wasza rodzinka to zdrajcy krwi, a on chce pomocy u takich rodzin jak moja.

-Na Merlina, ale cię zmienił, jesteś jego marionetką- rudowłosa spojrzała w jej ciemne oczy.

-Tom obiecał mi nagrodę, za tą pracę, a ty jesteś zazdrosna o wszystko co mam. Po prostu straciłaś diament, a teraz spadaj mam dużo ważnych spraw do załatwienia- wyjaśniła, a Weasley odeszła Helia pozbierała swoje rzeczy bardzo szybko.

-Helia, chciałbym ci pokazać Komnatę Tajemnic- oznajmił Tom, gdy dziewczyna się wyprostowała.

-Naprawdę?- spytała ciemnowłosa uśmiechając się szeroko.

-Ale teraz musisz być bardzo posłuszna i grzeczna dziewczynko- wyjaśnił.

-Dobrze Tom- kiwnęła głową.

-Więc chodźmy- Tom prowadził.

-Dokąd idziemy Tom?- spytała cicho gdy weszli na drugie piętro i minęli już Łazienkę Jęczącej Marty.

-Zanim cię zaprowadzę w to specjalne miejsce, musisz coś jeszcze zrobić, czuję jak twoja głowa coś od ciebie wymaga, nie możesz działać przeciw niej- oznajmił i się zatrzymali na korytarzu. Helia chciała powiedzieć, że nie wie o co chodzi, ale po chwili znów usłyszała głos tak jak już kiedyś.

-Musisz napisać na tej ścianie krwią, którą trzymasz w ręce: "Jej szkielet będzie spoczywał w Komnacie Tajemnic na zawsze"!- zawołał głos w jej głowie. Helia spojrzała na ręce i zmarszczyła brwi, w prawej ręce miała miseczkę z krwią.

Szybko namalowała ogromny napis na ścianie krwią. Jej podświadomość mówiła, że jest cudowny i piękny.

-Dobrze, teraz chodźmy piętro niżej, tam zobaczysz coś niesamowitego- oznajmił Tom.

-Obiecujesz, że to będzie super?- spytała Helia chwytając się za głowę. Czuła się słabsza już od kilku dni i bardzo bolała ją głowa.

-Obiecuję księżniczko Slitherinu- uśmiechnął się do niej. Helia wraz z Tomem ruszyli dalej. Dotarli do łazienki Jęczącej Marty, do umywalek- odsuń się kawałek, pamiętasz jak to jest, gdy pierwszy raz ją otwieraliśmy, prawda?- doradził chłopak, a Helia kiwnęła głową i się odsunęła on zaczął mówić nie zrozumiałym dla niej językiem. Stwierdziła, że już kiedyś słyszała jak to robił jak i Harry się posługiwał tym językiem, ale za bardzo była zmęczona by sobie przypomnieć jaki to był język.

Córka Księżyca i Gwiazd | córka wolfstar Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz