Po wejściu do zamku, okazało się, że jego właściciel dalej śpi. Czwórka postanowiła pozwolić wyspać się dla swojego króla i zaczęli cierpliwe czekać. Nigdzie im się nie spieszyło, a tym bardziej rudzielcowi i ciemnowłosemu. Jednak po paru chwilach cierpliwość zamieniła się w nudę. Ludzie i jeden elf nie wiedzieli co robić, ani jak zacząć rozmowę by zabrzmiało to jakkolwiek naturalnie. Cisza ta była typem tym nie przyjemnym i niekomfortowym. Każdy patrzył się raz na kogoś, raz na podłogę. Nie jeden z ich małej grupki myślał o tym, aby jednak obudzić Cartman'a, ale nikt się nie odezwał. Zostało im tylko czekanie aż władca South Park'u się obudzi i raczy do nich zejść.
Czekali na ten moment parędziesiąt minut, ale czas strasznie się dłużył. Czuli jakby siedzieli tam conajmniej pół dnia, ale nareszcie Eric wstał, a gdy dowiedział się o powrocie jego podwładnych spieszył się jak nigdy.
Cieszył się, że udało im się przynieść mu jego przyszłą „żonę". Wziął pudełko z pierścionkiem zaręczynowym, które leżało na półce koło łóżka i szybko pobiegł na dół z szerokim uśmiechem goszczącym na jego pulchnej tworzy. Gdy zobaczył elficę serce biło mu mocniej, niż jak patrzył na fotografię z jej udziałem.
- Witam śliczną panią w moim królestwie! - zaczął puszysty.
- Eh, dzień dobry? - powiedział niepewnie szpiczasto-uszny.
- Nie masz się czym stresować piękności moja! - uklęknął przy rudym biorąc jego dłoń w swoją i składając na niej delikatny pocałunek.
- Skoro tak mówisz. - wywołał sztuczny uśmiech by nie budzić wątpliwości u czarodzieja.
Król wyją z jednej z kieszeni przepiękne, malutkie pudełeczko ze złotą zawartością. Otworzył je i pokazał równie piękny pierścionek dla swojej „wybranki".
- Znamy się krótko, jednak wiem, że chciałbym spędzić z tobą resztę swego życia, czy uczynisz mi ten zaszczyt, przydając mi przy tym tytuł najszczęśliwszego człowieka na ziemi i wyjdziesz za mnie?
- Wow... to było szybkie, myślałem, że trochę z tym poczekasz i będziesz chciał mnie poznać lub coś. - powiedział elf.
- Oh, czyli nie? - gwałtownie zamknął pudełko. - jeśli chcesz się ze mną poznać zapraszam na herbatę do jadalni.
- Teraz nie jest ważne czy chce się z tobą poznać, czy też nie. - westchnął. - ważne jest czy ty chcesz poznać się ze mną.
- Do czego zmierzamy? - spytał lekko zmieszany Cartman.
- Twoja niewiasta ma męskie przyrodzenie. - odpowiedziała za Kyle'a Kenny.
- Huh?! Wy znowu to samo! - oburzył się Eric. - ma księżniczko powiedz im, że to nie prawda!
- Nie będę zaprzeczał prawdzie. - odparł zielonooki.
- Nie... TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA! - wykrzyczał wkurzony czarodziej.
- Mam ściągnąć spodnie lub coś?
- NIE, NIE, NIE! - wstał z klęku i zaczął chodzić w kółko. - MOŻECIE SPEŁNIAĆ ŻYCZENIA! TAK!
- Nie chce cię smucić, ale elf może spełnić życzenie tylko osoby zaufanej i jak ukończy 25 lat. - dodał książę.
- A ty? Ile ty masz lat? - zapytał z nutką nadziei władca South Park'u.
- 26 maja skończę 22.
- TO MUSZĄ BYĆ JAKIEŚ ŻARTY! MAM CZEKAĆ AŻ TRZY LATA!
- Nie wiadomo czy książę ci zaufa mój panie. - odezwał się paladyn.
CZYTASZ
→"Legenda" | style | south park - the stick of truth←
FanficParę rzeczy jest zmienione dla wygody pisania, tak samo jak fabuły, więc jak znajdzie się jakiś przemądrzały człowiek, proszę nie pisać że to jest tak, a nie tak, ponieważ wiem o tym i pisze tak specjalnie. →→→→→→→→🌲←←←←←←←← W tym świecie elfy są l...