CHARLIE
Okazuje się, że Abi, gdy nie syczy na mnie na każdym kroku i nie rzuca głupimi odzywkami, jest naprawdę w porządku. Nasze korepetycje minęły dość przyjemnie, choć czasami miałem ochotę wyrzucić ją przez okno.
Abi jest dość... opornym uczniem. Naprawdę nie chciałem sprawiać jej przykrości, gdy z zawziętością rozwiązywała przykłady, ale ona nie była w stanie nauczyć się tego w dwie godziny. Ona potrzebuje o wiele więcej.
Może i mógłbym zaproponować jej korepetycje, ale nie mam zamiaru się narzucać, skoro ma już załatwioną korepetytorkę. Swoją drogą, słabe zagranie, że dała Abi znać, że jednak się nie pojawi chwilę przed rozpoczęciem korepetycji. Jednak coś wewnątrz mnie pchało się do przodu, aby powiedzieć jej, abym to ja został jej korepetytorem. W końcu na to się nie zdecydowałem.
Sam nie wiem, co mam o niej myśleć. Przecież te kilka dni temu, w moim własnym pokoju przyznała się, że planowała upuścić tą kulę na moją stopę, a ja teraz chcę jej pomagać? Chyba mam zbyt dobre serce.
Bo jak mam ufać komuś, kto chciał dla mnie źle? Skąd mam wiedzieć, że po tym wszystkim, kiedy ja poświęcę swój czas i będę ją uczyć, ona tego nie doceni? Ale widząc jej smutek nie mogłem zrobić nic innego niż jej pomóc.
— Jak tam, stary? — Obok mnie pojawia się Leo. — Słyszałem, że miałeś drobny wypadek na kręgielni.
Ruszamy ramię w ramię do szatni, gdzie przebiera się już parę zawodników. Zsuwam torbę z ramienia i sam zaczynam narzucać na siebie strój.
— Koleżance wypadła kula z rąk — wyjaśniam, zastanawiając się, dlaczego czuję, że powinienem jej bronić. — Na szczęście stopa była tylko stłuczona, nic poważnego.
Drew, hokeista z czwartego roku, klepie mnie po plecach.
— Macie strasznie dziwne sposoby na podryw, nie powiem — śmieje się. Zaciskam wargi i nie unoszę na niego wzroku. — Chociaż nie powiem, ja sam zrobiłem coś podobnego.
Marszczę brwi i spoglądam na niego z ciekawością.
— Co zrobiłeś? — pyta Leo, niecierpliwiąc się.
— Chciałem zwrócić na siebie uwagę Jetta na pierwszym treningu, więc wyjebałem się na lodzie tak, że miałem gwiazdki przed oczami — przyznaje z szerokim uśmiechem. — Dostałem od niego zjebę, że nie mam kasku ani ochraniaczy, ale w końcu o to chodziło, no nie?
Parskam śmiechem, kręcąc na niego głową i zagajam resztę, aby zbierali tyłki na taflę. Chwilę później zaczynamy trening, a ja muszę przez dobre dziesięć minut zapewniać trenera, że z moją stopą wszystko gra i mogę jeździć.
— Dobra, panie kapitanie — żartuje Gabe. — Jaki plan na ten sezon?
Opieram się o kij i zaczynam opowiadać swój plan na kolejne mecze. Proponuję także, aby wpuścić na lód osoby, które mają duży potencjał, a jakimś cudem non stop grzeją ławkę. Kątem oka widzę, jak trener Duncan kiwa z uznaniem głową, więc uśmiecham się pod nosem i kontynuuję swój wywód.
Później dzielę nas na grupy i organizuję wyczerpujący trening. Wyszczerzam się do chłopaków, gdy widzę jak stękają pod nosem, ruszając do szatni.
— Powiem ci, Dawson — trener zarzuca mi ramię na barki — że jak na razie nikt nie może ci zarzucić bycie kapitanem przez pryzmat sławnej rodziny. Zasługujesz na to, chłopcze, i jestem pewny, że NHL przyjmie cię z otwartymi ramionami.
— Dzięki — rzucam, biorąc głęboki oddech.
Mężczyzna klepie mnie po plecach i zagania pod prysznic. W szatni zostaję jako ostatni, więc na spokojnie wycieram włosy, a następnie narzucam na ciebie szary dres. Zbieram wszystkie swoje rzeczy i wychodzę, zamykając za sobą drzwi. Oddaję trenerowi klucz i prawie przechodzę zawał, gdy nagle widzę przed sobą Judy.
CZYTASZ
DON'T CALL ME | Call Me #3
RomanceTrzecia część serii "Call Me" "Nie dzwoń do mnie" szybko zamieniło się "Zadzwoń, potrzebuję cię". Charlie Dawson jest dzieciakiem po przejściach. Problemy z ojcem zaczęły się jak miał ledwo pięć lat, a jego dziecięce oczy widziały zbyt wiele bólu. P...