Epilog. W końcu mam cię przy sobie na stałe.

6K 285 34
                                    

ABIGAIL

PÓŁTORA ROKU PÓŹNIEJ

Z szerokim uśmiechem przyglądam się jak Charlie składa naszą szafkę pod telewizor. Leżę na brzuchu na naszej nowej kanapie i macham radośnie nogami. Gdy mój chłopak to widzi, prycha pod nosem.

— Mogłabyś mi pomóc, wiesz? — burczy, wkręcając kolejną śrubkę.

— Sam powiedziałeś, że przecież dasz sobie radę. — Naśladuję jego głos.

Piszczę, gdy nagle dostaję poduszką w głowę. Zrywam się z kanapy, jednak raz dwa zostaję do niej z powrotem przyciśnięta. Charlie wciska dłonie pod moją koszulkę i zaczyna mnie bezlitośnie łaskotać. Próbuję się jakoś wykręcić i uciec od tych tortur, ale jego uchwyt jest zbyt mocny.

— Ładnie to tak się naśmiewać z swojego chłopaka? — śmieje się, siadając na mnie okrakiem.

— Przestań — stękam, wykręcając ciało. On nic sobie z tego nie robi, a jego dłonie przenoszą się teraz na moje stopy. — Charlie!

Trzask drzwi wejściowych powoduje, że oboje zamieramy w bezruchu. Gdy słyszymy charakterystyczne parsknięcie śmiechem, opuszczamy ramiona i zwlekamy się z kanapy.

— Tu przeszło jakieś tornado? — Frost unosi brew.

— Łaskocze mnie — żalę się z jękiem. — Dobrze, że przyszedłeś, bo inaczej on by nie przestał.

Ward kręci na nas głową i przechodzi do kuchni, gdzie rozkłada jakieś torby. Dołączam do niego, uprzednio wystawiając Charliemu język, i zerkam do siatki. Rozczulam się, widząc cztery duże pudełka z przyczepioną do nich karteczką „Miłej kolacji, kochani!".

— Zoey nie potrafi wytrzymać tego, że nie macie jeszcze lodówki — informuje Frost. — Chyba będę tu wpadał dość często.

Wyciągam pojemniki, które są jeszcze gorące, i wykładam ich zawartość na talerze. Te na szczęścia mamy już kupione.

Charlie marzył o przeprowadzce ze mną, jak tylko rozpocznę studia. Nie udało nam się to od razu, start nowego sezonu NHL i mój występ w Fairytale trochę pokrzyżowały nam plany. Ale teraz mamy grudzień i w końcu udało nam się przeprowadzić.

Frost, jak tylko usłyszał, co planujemy, od razu skontaktował się z najemcami jego dawanego mieszkania. Okazało się, że mieszkańcy już od jakiegoś czasu szukali czegoś większego i nie mieli żadnych problemów z wyprowadzką. A to mieszkanie zajęliśmy my.

Piętro niżej znajduje się mieszkanie, które nadal jest w posiadaniu Nicka. Z tego, co wiem, wujek planuje je dać Hunterowi jak tylko skończy osiemnastkę. Podobno z Isey chcą wykupić także małą kawalerkę obok i połączyć oba lokale, aby było tam jeszcze więcej miejsca. Mi i Charliemu w zupełności wystarczy to, co mamy teraz.

— W czym mam wam pomóc? — pyta Frost, wkładając porcję potrawki z kurczakiem do ust.

— W skręcaniu szafki pod telewizor — rzucam.

Charlie krztusi się jedzeniem i posyła mi zabójcze spojrzenie.

— Po co ja z nią jestem? — mamrocze pod nosem.

— Bo mnie kochasz — świergotam, po czym składam pocałunek na jego policzku.

— Tylko to powstrzymuje mnie przed wyrzuceniem ciebie przez balkon.

Prycham, udając oburzenie.

Wracam do posiłku i specjalnie co chwilę szturcham kolanek jego udo, albo kopię w kostkę. Charlie przewraca tylko na to oczami i kończy jeść, po czym wraz z Frostem idzie do salonu, aby dokończyć skręcanie mebli.

DON'T CALL ME | Call Me #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz