Rozdział 22. Gofrowa randka.

4.4K 274 9
                                    

ABIGAIL

Odrzucam wyprostowane włosy na plecy i prężnym krokiem wchodzę na uczelniane lodowisko. Rozglądam się wokół i uśmiecham pod nosem, gdy zauważam na tafli grupę hokeistów. Zawodnik z numerem siedemnaście chyba czuje na sobie moje spojrzenie, bo zerka w prawo, prosto na mnie. Macham mu i przysiadam na krzesełku, czekając na zakończenie jego treningu.

Nie mogłam w nocy spać, bo ciągle myślałam o wczorajszym pocałunku. To, jak Charlie mnie całował, było obłędne. W dodatku powiedział, że za mną tęsknił. A ja tęskniłam za nim.

Ta drobna przerwa, podczas której w głównej mierze skupiałam się na treningach, których opuściłam całkiem sporo przez moją chorobę, była dla mnie swego rodzaju testem. I okazało się, że wytrzymuję przez Charliego góra dwa dni.

Jestem w nim zakochana na zabój. I nic już tego nie zmieni.

— Co tu robisz?

Unoszę spojrzenie i przygryzam dolną wargę, gdy mój wzrok spotyka brązowe oczy Charliego. W rękach trzyma kask i kij, które po chwili odkłada na krzesło obok mnie, aby przeczesać spocone włosy.

— Czekam na ciebie — rzucam.

Charlie nie odpowiada, tylko skanuje mnie od stóp do głów. Coś w jego spojrzeniu się zmienia, gdy dociera do mojej twarzy. Oblizuje usta i przechyla głowę na bok.

— Mamy jakieś plany? — pyta, na co skinam wesoło. — Okej, w takim razie daj mi jakieś piętnaście minut.

Przytakuję i ledwo powstrzymuję się przed nerwowym tupaniem nogami. Charlie zbiera swoje rzeczy i rusza w stronę szatni, a ja w tym czasie przeglądam grupowy czat z Fairytale. Dziewczyny piszą, że Matt został wyrzucony i teraz czeka go rozprawa, która ma odbyć się za dwa tygodnie. Nie wiem, jakim cudem odbędzie się to tak szybko.

— Idziemy? — Głos Charliego wyrywa mnie z zamyślenia. Chowam telefon do kieszeni i kieruję się do wyjścia. — Wszystko gra?

— Tak, to tylko... Matt ma mieć za dwa tygodnie rozprawę. Czuję się jakoś dziwnie z tą myślą.

Chłopak zachodzi mi drogę i ujmuje moje policzki dłońmi, dodatkowo pocierając je kciukami. Przymykam powieki, odprężając się.

— Próbował cię potrącić, Abi — mówi stanowczo. — Nie można tego zignorować.

Wzdycham cicho.

— A co z Alice? Też będzie miała problemy? — upewniam się.

— Raczej nie. W końcu przyznała, że prosiła Matta, aby tego nie robił. To nie ona siedziała na kółkiem.

Zaciskam wargi i kiwam głową. Charliemu to nie wystarcza, bo unosi lekko mój podbródek, a potem całuję mnie miękko. Uśmiecham się poprzez pocałunek i staję na palcach, zarzucając na jego kark ramiona.

— Będzie dobrze, pomarańczko. — Prycham, gdy słyszę jak mnie nazwał. Ale nie powiem, to naprawdę słodkie. — Gdzie idziemy?

— Na gofry — oznajmiam.

Brunet splata nasze dłonie i prowadzi mnie do swojego samochodu. Siadam wygodnie na miejscu pasażera, a dziesięć minut później zatrzymujemy się pod dość znanym lokalem. Zamawiamy swoje gofry wraz z kawą i rozsiadamy się na kanapach w rogu.

— Co się dzieje, co? — Marszczy brwi, przypatrując mi się uważnie. Wzruszam ramionami. — Przecież widzę, że coś cię dręczy. Chodzi o tą sprawę z Mattem? Naprawdę nie musisz...

— To nie to — wtrącam, bawiąc się serwetką. — Nie tylko to. Za niedługo kończę liceum i... nie mam pojęcia, co chcę robić dalej. Przecież lada moment muszę oddać papiery.

DON'T CALL ME | Call Me #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz