Gdy Rossanna podeszła pod dom chłopaka i zadzwoniła do drzwi. Zaraz je otworzyła szczupła, posępna kobiet.
-Dzień dobry, jest Aaron?
-Tak, jest na górze. Drugi pokój po lewej.
-Dziękuję.
Rossi poszła pod wskazany pokój i zapukała. Nastolatek otworzył drzwi.
-Cześć, usiądź. - Wskazał Dziewczynie miejsce.
Rossi zdziwiona jego dziwnym tonem, podziękowała i usiadła.
-Masz coś?-Zapytał.
-Tak, sześć slajdów.
-Ja mam cztery.
-To mamy dwanaście.
-Matematyk się znalazł.-Zaśmiała się Rossi.-Dziesieć.
-Tak,tak. -Powiedział już lekko zawstydzony. - Jakieś pomysły na więcej Ro?
-Ro?
-Tak, a co?
-Nic.
Po chwili milczenia zaczęli znów robić projekt. Nagle, do pokoju weszła ta sama smutna kobieta.
-Macie ochotę na herbatę?
-Tak, ja poproszę herbatę malinową, a ty Ro?
-To samo.
-Dobrze. - Powiedziała kobieta.
-Dzięki, Agnes.
Gdy niewiasta wyszła, Aaron wyjaśnił, że to jest ich gosposia. Chłopak zauważył, że Rossanna patrzyła na zdjęcie jego z jakąś kobietą.
-To moja mama. - Powiedział. - Zmarła gdy miałem dziesięć lat.
-Bardzo mi przykro.
-Niestety, przegrała walkę z rakiem.
W tym momencie weszła gospodyni z dwoma kubkami herbaty. Dziewczyna patrzyła w naczynie wypełnione napojem,gdy usłyszała głos Aarona.
-Do twarzy ci w zielonym. - Powiedział cicho.
-Dziękuję.
To było dziwne, że był taki miły. Ro spojrzała na zegarek,który wskazywał 16.25. Rossi powiedziała, że musi już iść. Podziękowała, wzięła laptop, pożegnała się i wyszła.
CZYTASZ
,, Jesienna miłość "
Teen FictionAkcja rozgrywa się w Paryżu , a dokładniej w Lycée Louis-le-Grand . Jest to publiczne liceum stworzone przez jezuitów. Nathaniel jest jednym z uczniów tej szkoły. Ma wysokie mniemanie o sobie. Trzyma sztamę tylko z osobami które uchodzą za elitę, a...