A kiedy wszystko wyjdzie na jaw

661 57 39
                                    


Ostrzeżenie - pojawiają się opisy morderstwa.


- Bez krzyków i gwałtownych ruchów - rozkazał niezbyt głośno David, przykładając nóż do gardła podstarzałego mężczyzny. Zakradł się do niego przez drzwi budynku, umieszczone w jego tylnej części. Nóż lekko zagłębił się w skórę przerażonego, podstarzałego mężczyzny. Widać było jak cały zaczął się trząść. Z drzwi pomieszczenia zaczęli wyłaniać się kolejni mężczyźni. Każdy z nich, tak jak Gilkenly, miał obwiązaną bandanę wokół twarzy, by ukryć swoją tożsamość.

Wśród nich pojawiła się również nowa osoba, którą był Albert Speedo. Zjawił się kilka dni temu pijany pod ich obozowiskiem. Stróżujący tej nocy Vasquez prawie wysłał go do piachu. Na szczęście pozostało to jednak na prawię. Mężczyzna wyżalił się z wszystkiego, co leżało mu na sercu, prawdopodobnie przez alkohol, i wypłakał się w ramię wielkoluda, który niedługo później przyłączył się do tej czynności. Wspólnie popijali paskudne brandy przyniesione przez Alberta i lamentowali, aż w końcu znalazła ich Heidi w towarzystwie Erwina. Upity Sindacco, w dalszym ciągu płaczący, błagał Knucklesa, by przyjął nowo poznanego mężczyznę do gangu. W tak sprzyjających okolicznościach, jak ostatnie zamachy na członków rodziny, odpowiedź nie mogła być inna niż twierdząca. Bo przecież kto zawracał by sobie głowę jakimś potencjalnym szpiegiem?

Złote oczy wyróżniały się na tle innych włamywaczy. Erwin przemknął do jednej z zamkniętych szafek z bronią, kiedy inni zaczęli brać już pierwsze karabiny z wystaw. W międzyczasie, zdążył wykraść z kieszeni rusznikarza pęk kluczy, a teraz próbował znaleźć ten właściwy. Po trzecim, który nie pasował, zaczął się irytować.

- Ty - rzucił do sprzedawcy. Ten jeszcze bardziej się speszył. Knuckles miał wrażenie, że jego gałki oczne zaraz wylecą z oczodołów. - Który klucz?

Staruszek, w pierwszej chwili, nie był w stanie wypluć z siebie odpowiedzi. Dopiero, kiedy Gilkenly, niezbyt delikatnie, przyłożył mu w żebra opamiętał się.

- Zaznaczony na zielono - odpowiedział łamiącym się głosem. Jego oczy zaczęły szklić się przez napływ łez. - Błagam, zostawcie mnie. Mojej córce kilka dni temu zmarł mąż. Lisa teraz sama musi wychować synka. Jestem jedynym, który utrzymuje rodzinę.

Erwin rzucił przelotne spojrzenie na siwiejącego starca i zaczął przekładać klucze. W końcu dotarł do tego zaznaczonego zieloną wstążką. Włożył go do dziurki i przekręcił, w akompaniamencie spazmów płaczu zakładnika. Poczuł znów to dziwne uczucie, które przywiało na jego twarz krzywy grymas. To samo, które dopadło go podczas ostatniej rozmowy z Montanhą.

- Er. - Dłoń Nicollo położona na ramieniu wybudziła siwowłosego z letargu. Otworzył drzwiczki szafki a jego oczom ukazały się pozłacane rewolwery i pojedyncze części karabinów. Wszystkie mieniły się w porannym świetle, wpadającym przez okno. Fakt, że Erwin miał przed sobą prawdopodobnie kilka tysięcy dolarów, powinien wzbudzić w nim niezmierną radość. Ten jednak patrzył się beznamiętnie na wszystkie kosztowności. Kiedy wyciągnął rękę by chwycić pierwszą z broni, zawahał się. Zastygł w jednej pozycji, aż w końcu białowłosy znów się odezwał. - Wszystko w porządku?

Knuckles przekręcił głowę w stronę przyjaciela i bez wyrazu wpatrywał w niego dłuższą chwilę. W tle dalej było słychać ciche szlochanie rusznikarza i groźby, które David szeptał do jego ucha, a także metaliczne dźwięki broni właśnie zdejmowanej przez Alberta. Kiedy chciał już otworzyć usta by coś powiedzieć, jego uszy przeszył kobiecy krzyk.

Zerwał się jak oparzony, aby kątem oka uchwycić, jak jej głowę przebija kula wystrzelona z pistoletu Carbonary. Czas delikatnie dla niego zwolnił. Odgłosy otoczenia zaczęły zmieniać się w przytłumiony szum. Ciało młodej kobiety o kruczoczarnych włosach upadło, zostawiając na ścianach pomieszczenia krwawe ślady. Złotooki spojrzał na zakładnika, który starał się wyrwać z uścisku Gilkenliego. Rozpacz, która malowała się na jego twarzy spowodowała gęsią skórkę na ciele Erwina. Usta mężczyzny otwierały się w ledwo dla niego słyszalnym krzyku. Jedyne, co wychwycił, to imię - Lisa.

Lasso *Morwin*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz