15

477 46 6
                                    

Miałam wrażenie, że dopiero teraz zaczęłam oddychać. Wyszłam przez obrotowe szklane drzwi, kiwając głową na pożegnanie portierowi. Złapałam duży haust powietrza. Zakręciło mi się w głowie tylko przez moment gdy opuściłam wysoki budynek w środku miasta, dlatego przystanęłam tuż za rogiem, opierając się o ścianę.

Nie byłam strachliwą osobą, którą przerażały rozmowy o pracę. W końcu w ostatnim czasie odbyłam ich co najmniej kilkadziesiąt. A mimo to opuszczając to miejsce czułam ulgę. Tak dużo zależało od tej rozmowy. Moje podanie o pracę było nieskazitelne. Dyplomy z obu kierunków były jednymi z najlepszych więc wcale nie zdziwiło mnie uznanie w oczach Pana Granta, gdy tylko mu je podałam. Rozmowa przebiegła dokładnie tak jak sobie to zaplanowałam, ale nie mogłam się temu dziwić. Byłam wygadana, inteligentna i miałam doświadczenie. I najważniejsze. Ta firma to było spełnienie moich marzeń. Wiedziałam, że nie mogłam zawalić. Byłam przekonana, że wypadłam naprawdę dobrze. A jednak ostatnie wydarzenia nie pozwalały mi myśleć wyłącznie pozytywnie. Kilka ostatnich miesięcy nauczyły mnie, że nawet mimo świetnego wykształcenia i zdobytego doświadczenia nic nie jest pewne. O ile nie masz znajomości. Mimo pewności siebie jaką od zawsze emanowałam i small-talkiem, który miałam opanowany do perfekcji musiałam brać pod uwagę różne scenariusze. Miałam tylko nadzieję, że mój były nie mieszał się również w tę rozmowę. Choć miałam pewność, że nie znał Pana Wilsona, nie wykluczałam faktu, że mógł próbować się z nim kontaktować.

W końcu była to ostatnia szansa na pracę, której tak bardzo potrzebowałam. Nie miałam czego szukać w biurze Edwarda i nawet nie rozważałam tej możliwości, a wszystkie inne miejsca, w których próbowałam były zaprzyjaźnionymi spółkami z rodziną Woodów. A więc moją przyszłością mogła być tylko ta firma albo przecieranie stolików w kawiarni, którą mijam codziennie rano. Złożyłam tam podanie jak tylko zwolniłam się z biura rachunkowego. Moja zapobiegliwość oraz rachunki nie pozwoliły mi czekać, dlatego jeszcze tego samego dnia, po burzliwej rozmowie z moim byłym szefem, udałam się tam na kawę przy okazji zostawiając swój życiorys.

***

Wsiadłam do metra żwawym krokiem, chcąc zdążyć przed zamykającymi się drzwiami. Obiłam się o nie i z zaciętym wyrazem twarzy ruszyłam do jedynego wolnego miejsca siedzącego. Usiadłam ociężale i ułożyłam torebkę na kolanach. Głowa mi pękała, a otaczający mnie tłum ani trochę mi nie pomagał. Spojrzałam z ukosa na kobietę siedzącą obok, która trajkotała donośnym głosem przez telefon, nie przejmując się prywatą, którą urządziła dookoła siebie. Wszyscy pasażerowie wokół niej poznali historię jej syna, który cierpi na silny trądzik i ma problemy z nauczycielami w szkole. Sapnęłam zła, zjeżdżając na siedzeniu niżej i zawijając szalik wokół głowy. Byłam pewna, że teraz widoczne były jedynie moje brązowe oczy.

Ostatecznie zmarnowana znalazłam się pod domem Olive, ciesząc się na spotkanie z przyjazną twarzą. Było wpół do siódmej, gdy zadzwoniłam dzwonkiem u drzwi. Zsunęłam czapkę z kołtunionych włosów i stanęłam w końcu twarzą w twarz z przyjaciółką.

- No nareszcie! Już myślałam, że się nie doczekam!- Złapała mnie za rękę, ciągnąc w swoją stronę.- Pomożesz mi rozpakować wszystkie ubranka! Nie sądziłam, że zamówiłam ich aż tyle...

Przerwała by przyjrzeć mi się uważnie. Dopiero w tej chwili zauważyła, że stałam przed nią w eleganckiej czarnej sukience i szpilkach, których tak bardzo nie znosiłam. Zmarszczyła brwi.

- Gdzie twoje dresy? Wybierasz się gdzieś?

Westchnęłam, unosząc oczy ku górze. Ciąża Olive sprawiała, że była jeszcze bardziej zapominalska niż zazwyczaj. Choć jej zaskoczenie i tak mnie ubodło. W końcu czy to takie dziwne, że czasem zrobię pełny makijaż, założę szpilki i eleganckie ubranie?

Wiza na miłość ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz