ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀŁ 8

92 6 153
                                    

Karuzela nigdy nie przestaje się kręcić

W tamtej chwili nie posiadałam się ze szczęścia. Bardzo się cieszyłam, że moja przyjaciółka zwiąże się z mężczyzną, którego darzy wyjątkowym uczuciem. Od samego początku ich znajomości widziałam, że są sobie pisani. To była tylko kwestia czasu, aż ich znajomość wejdzie na odpowiedni poziom, abym mogła otrzymać taką wiadomość.

Pod wpływem emocji poderwałam się z łóżka z zamiarem napisania natychmiastowej odpowiedzi na list. Cóż, można by rzec, że się przeliczyłam. Z opóźnieniem doszło do mnie, że przecież tamtego wieczoru przecholowałam z alkoholem. Zwykle pobudka po piciu nie stanowiła dla mnie wyzwania. Następnego ranka nie miałam kaca, a wręcz wciąż rozpierała mnie energia. Teraz jednak chyba doświadczyłam działania świętego porzekadła głoszącego: „ Kac morderca nie ma serca".

Oj cholera nie ma.

Zapamiętać: Nigdy więcej nie pić bimbru dziadka Łajzy. Najlepiej w ogólne nie pić z nim alkoholu.

- Cholera! - zakrzyknęłam kiedy zakręciło się mi w głowie, a przy tym zbierało mi się na wymioty.
- Główka boli drobny pijaczku? - zażartował Jurek. Czy ktoś może mu powiedzieć, że aktualnie nie jestem w nastroju na słowne przepychanki?
- Spierdalaj Jurek.- ledwo co zdążyłam wysyczeć, wybiegając do łazienki.

Nie miałam w zwyczaju przeklinać, choć jeśli ktoś mnie wyprowadzał z równowagi wymykało mi się. Nawet najlepszym się zdarza kochani. To Jurek wyzwolił tego demona. To wszystko jego wina!

- Zaczekaj! - pobiegł za mną, jakby z obawy, że coś się mi stanie. Nie jestem z porcelany Jawor.

Czułam, że wchodzi za mną do łazienki. Ukucnęłam nad muszlą klozetową, która była teraz moją najlepszą przyjaciółką. Wyrzygałam całą zawartość mojego żołądka. Przez chwilę myślałam, że wyplułam swoje płuca. Cały mój przełyk przeszywał ból tak piękący jakbym co najmniej połknęła pochodnie. A wszystko to odbywało się w asyście mojego rycerza na białym koniu, który trzymał moje włosy. Czyż to nie romantyczne?

Miłość od pierwszego trzymania włosów do rzygania.

Moja dusza romantyczki czuję się usatysfakcjonowana.

Stop tego nie było.

- To był dżentelmeński gest z twojej strony. - powstałam, aby z godnością umyć zęby i jak najszybciej pozbyć się smaku wymiocin.
- Ktoś musiał cię wesprzeć w tej udręce.- bacznie obserwował każdy mój ruch. - Już wszystko dobrze?
- Yhym.- wymruczałam, dezynfekując jamę ustną. Przemyłam też twarz wodą.- Już lepiej.

Już otworzył usta, żeby dodać swój komentarz. Zresztą jak zwykle nie mógł trzymać języka za zębami, ale w porę mu przerwałam.

- Nie musisz mi przypominać, że wyglądam jak obraz nędzy i rozpaczy.- prychnęłam, zakładając ręce pod piersiami.- Skoro jesteś dżentelmenem powinieneś mi powiedzieć, że wyglądam pięknie jak zwykle.
- Zatem wyglądasz dzisiaj pięknie jak zwykle.- zadrwił, papugując mój głos.- Z dodatkiem bladości i podkrążonych oczu.
- Ugh, czemu mnie tak denerwujesz? - tupnęłam nogą, a następnie otworzyłam drzwi. Obrałam kurs powrotny do mojego alkierzu. Jeśli mam się doprowadzić się do porządku to tylko tam. Stwierdziłam, że odpowiedź na list napiszę później, gdy będę w lepszym stanie.- Na ciebie to zawsze można liczyć i na te twoje błyskotliwe rady.
- I tak mnie kochasz! - niemal usłyszałam, jak jego wargi wydymają się w uśmiechu.
- Pff ja ciebie? W życiu! - pośpiesznie poszłam do mojego pokoiku, nie oglądając się za siebie.
- Wczoraj mówiłaś coś innego. - zaśmiał się.

O cholera, o cholera, o cholera, o chol...

A niech mnie ktoś w mordę strzeli.

Dobra Mela wyjdziesz z tego.

Sen w mroku wojny |TOM II|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz