Ceremonia ślubna Caspara i Flory była wiele piękniejsza niż w przewidywaniach Emillie. Neurotyczność ciotki Christiane pomogła doprowadzić wszystko do perfekcji i kiedy po przysiędze złożonej przez Młodych Państwa Diggory namiot wypełniły płatki białych róż, opadając z sufitu wprost na zebranych gości nie było osoby, która nie uroniłaby łzy ciesząc się szczęściem tej dwójki.Pani Buchnan nie ukrywała swojego wzruszenia, kiedy po ceremonii wszyscy zasiedli przy okrągłych stołach, a Aiden będący drużbą Caspara wygłosił krótką mowę o tym, że patrząc po przykładzie Flory miłość można spotkać nawet na boisku do quidditcha, szczególnie jeśli pośle się w jej stronę tłuczka.
- Oh, to nadal skutki tego uderzenia. - Przyznała Flora pochylając się nad mężem, aby ucałować jego czoło, w które kilkanaście lat temu trafiła tłuczkiem podczas zaciętej walki między Ravenclawem, a Huffelpuffem.
- Zdrowy na umyśle nie decydowałby się na takie zwalające z nóg wyzwanie. - Zawtórował jej chłopak czym wzbudził ogólną wesołość w sali. Orkiestra pochwyciła nastrój zebranych zaczynając przygrywać żwawą, skoczną melodię towarzyszącą pojawieniu się na stołach potraw.
Emillie z ulgą zobaczyła, że tym razem to Pani Buchnan przejęła dryg podczas wybierania jedzenia, stawiając na klasyczne potrawy zamiast ich dziwnie uwspółcześnionej wersji, którą tak lubiła raczyć ich ciotka Christiane. Caspar nie podarował sobie rzucenia jej rozbawionego spojrzenia, kiedy zobaczył jak z zadowoleniem sięgnęła po kawałek kaczki, ale nie powiedział niczego głośno, zbyt zajęty wysłuchiwaniem kolejnych gratulacji od osób, które przechodziły obok ich stolika.
Zarówno on jak i Flora ledwo zdążyli zjeść po kilka kęsów późnego obiadu, zanim wybrana przez wuja Alfreda orkiestra nie zaczęła grać, zapraszając młodych Państwa Diggorych, aby rozpoczęli zabawę. Caspar ciągnięty za rękę przez swoją żonę jeszcze w biegu dopił reszkę swojego wina, po czy wcisnął pusty kielich w rękę Aidena z wyrazem wdzięczności, ale i przepełniającego go tego dnia szczęścia.
- Nie wierzyłem, że w końcu do tego dojdzie. - Wyznał Aiden, kiedy Emillie razem z nim stanęła na brzegu parkietu przyglądając się, jak młodzi zgodnie poruszają się w rytmie spokojnego walca.
- Czyli jest nas w tym dwoje. - Rzuciła w odpowiedzi gromko bijąc brawo razem z resztą gości, kiedy Caspar w połowie tańca pocałował swoją żonę, odsłaniając przy tym stojącego po drugiej stronie parkietu Garretha.
Trzymał za rękę zniecierpliwioną Kessidę, która wyrywała się w stronę parkietu, a jego matka strofowała go po cichu za to, że zdążył już pozbyć się krawata, który z taką starannością dobrała do jego stroju.
Kiedy ich spojrzenia się spotkały chłopak uśmiechnął się do niej i zmrużył lekko oczy, by po chwili znacząco spojrzeć na znajdujący się po drugiej stronie sali bar. Emillie odpowiedziała na do skinięciem głowy i gdy tylko piosenka zakończyła się przeprosiła Aidena, by czym prędzej skierować się we wskazaną jej przez przyjaciela stronę.
CZYTASZ
(nie) Lwie serce (Garreth Weasley x OC)
FanfictionEmillie Diggory nigdy nie była odważną i pewną siebie osobą. Miała jednak ogromne serce przepełnione dziecięcą ciekawością świata i miłością do swoich bliskich. Największym uczuciem jednak darzyła swojego przyjaciela, który całą swoją uwagę poświęca...